Ministerstwo Zdrowia nie jest w stanie wskazać, kiedy ostatecznie zlikwiduje fundusz zdrowia – wynika z wypowiedzi wiceminister zdrowia Józefy Szczurek-Żelazko w Sejmie. Na początku roku był gotowy projekt ustawy w tej sprawie, który opisywaliśmy w DGP. Ale teraz trwają prace nie nad projektem, ale nad nowymi założeniami.
Likwidacja NFZ to element programu PiS. Problem tkwi w tym, jak spełnić obietnicę, nie powodując chaosu, jak np. przy likwidacji kas chorych przez rząd SLD. Na początku PiS twierdził, że NFZ zniknie z końcem 2017 r. Ostatnio minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówił, że Fundusz postawiony zostanie 1 stycznia 2018 r. w stan likwidacji. Kiedy ten proces się skończy, próbował wczoraj ustalić były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (obecnie szef sejmowej komisji zdrowia). Ale mimo powtarzania pytania odpowiedzi nie otrzymał. – Data jest uzależniona od tego, jak będzie przebiegał proces likwidacji – mówiła Józefa Szczurek-Żelazko. Tłumaczyła, że założenia ustawy o Narodowej Służbie Zdrowia, gdzie wpisano też likwidację Funduszu, są obecnie przygotowywane i niedługo powinny stanąć na obradach kierownictwa MZ, a potem trafią do konsultacji zewnętrznych.
Ustawa ma regulować wiele ważnych kwestii, w tym likwidację ubezpieczenia zdrowotnego i uprawnienie do leczenia dla wszystkich polskich rezydentów. Miałaby zacząć obowiązywać od nowego roku, więc czasu na przygotowanie wszystkich aktów prawnych i wdrożenie zmian zostało niewiele.
– To świadczy o tym, że likwidacja NFZ była hasłem mającym przyciągnąć elektorat, ale PiS nie miało koncepcji, jak tę zmianę przeprowadzić – mówi DGP Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego odpowiedzialny za ochronę zdrowia. Podkreśla, że jest zwolennikiem systemu ubezpieczeniowego, a Fundusz sprawdził się w tej roli jako instytucja w pewnym stopniu apolityczna. – Więc im dłużej NFZ zostanie, tym lepiej. Problem jednak w tym, że ze względu na niepewność będzie tracić pracowników i skuteczność np. kontroli – dodaje wicemarszałek.