Wpływy ze składek i wydatki na świadczenia rosną, ale wolniej niż potrzeby zdrowotne Polaków. Czas oczekiwania na niektóre zabiegi liczy się w latach.
O ile do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej można się dostać zwykle tego samego lub następnego dnia, o tyle do specjalistycznych poradni, na badania diagnostyczne i operacje trzeba nierzadko czekać miesiącami. A w skrajnych przypadkach nawet latami.
Jak wynika z najnowszego zestawienia Narodowego Funduszu Zdrowia, do którego dotarł DGP, w przypadku wielu świadczeń kolejki w grudniu 2016 r. były dłuższe niż rok wcześniej. I to pomimo wzrostu finansowania. Co więcej, nie chodzi w tym wypadku o papierowe statystyki, lecz o realny czas, jaki pacjent musi odczekać od momentu zapisu do chwili zrealizowania świadczenia. To jasno dowodzi, że bez solidnego zastrzyku pieniędzy (czy to w formie dopłaty z budżetu, czy np. podniesienia składek zdrowotnych) sytuacja będzie się pogarszać.
Za mało chorych na poradnię
Z danych NFZ wynika, że w ciągu ubiegłego roku wydłużyły się kolejki m.in. w neurologii, endokrynologii, dermatologii, ortopedii i traumatologii narządu ruchu. Najbardziej sytuacja pogorszyła się w poradniach chorób zakaźnych (aż 78 proc. więcej osób oczekujących), a najmniej w kardiologii (wzrost o 3 proc.).
Potrzeby pacjentów rosną szybciej niż możliwości finansowe funduszu / Dziennik Gazeta Prawna
Trudniej było też dostać się na specjalistyczne badania. Na tomografię komputerową w grudniu 2016 r. czekało aż o 14,3 tys. więcej osób (przyrost o 11 proc.) niż pod koniec roku 2015. W przypadku rezonansu magnetycznego było ich o 13,3 tys. więcej (plus 5 proc.), a przy endoskopii – o ponad 14 tys. (wzrost o 18 proc.). W sumie w kolejce do tylko tych trzech badań czekało około pół miliona Polaków. Najdłużej na rezonans – 193 dni wobec 175 rok wcześniej.
Chcesz być sprawny? Czekaj
Największy przyrost oczekujących zakwalifikowanych jako „przypadek stabilny” odnotowano do świadczeń w pracowniach fizjoterapii. W ciągu roku kolejki wydłużyły się tu aż o 61,5 tys. osób.
Do przyjęcia na oddział rehabilitacji czekać trzeba było aż 404 dni, czyli o 57 więcej niż rok wcześniej, a do ośrodków rehabilitacji dziennej 118 dni (wobec 92 dni w grudniu 2015 r.). Minimalnie szybciej można było otrzymać pomoc z pracowni fizjotrapii – średnio po 112 dniach.
Innymi słowy, zamiast szybko po chorobie czy wypadku wrócić do pracy, chorzy miesiącami czekają na pomoc specjalisty. A seniorzy np. po przebytej operacji dłużej potrzebują pomocy opiekunów.
Operacja kolana za kilka lat
W przypadku świadczeń szpitalnych przeanalizowanych przez NFZ największe przyrosty oczekujących zakwalifikowanych do kategorii medycznej „przypadek stabilny” były do oddziałów otorynolaryngologicznych (6,8 tys.) i do operacji endoprotezoplastyk pierwotnych stawu kolanowego (6 tys.). I to mimo że w obydwu przypadkach wykonano w 2016 r. więcej zabiegów – odpowiednio o 1,4 proc. i 13 proc.
– W większości wymienionych przez NFZ kategorii rosła zarówno wartość kontraktów, jak i liczba wykonanych świadczeń, a mimo to kolejki rosły. To pokazuje, że potrzeby pacjentów rosną szybciej niż możliwości finansowe funduszu – zwraca uwagę Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego. Podkreśla, że bez wzrostu finansowania nie jesteśmy w stanie osiągnąć poprawy dostępności i jakości opieki zdrowotnej w Polsce.
Kwestię finansowania zdrowia wcześniej czy później będzie musiał rozstrzygnąć rząd. Brak ruchów w tym obszarze oznaczałby kapitulację PiS w kwestii skrócenia kolejek do świadczeń czy podniesienia płac pracowników medycznych, co partia obiecywała wyborcom w kampanii.
Tymczasem wicepremier Mateusz Morawiecki w planie finansowym na kolejne trzy lata (2018–2020) nie wprowadził zapowiadanego przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła wzrostu publicznych nakładów na zdrowie względem PKB. Teraz zsumowane wydatki ze składek, budżetu państwa i samorządów lokalnych wynoszą poniżej 4,7 proc. I będą jednymi z najniższych w Europie. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, by było to nie mniej niż 6 proc.