Ministerstwo już po raz trzeci publikuje mapy potrzeb zdrowotnych. Dane nie napawają optymizmem.
Mapy prawdy. Co wiemy o chorej Polsce i jej leczeniu / Dziennik Gazeta Prawna
Barbara Więckowska dyrektor departamentu analiz i strategii w Ministerstwie Zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Jest co najmniej kilka norm jakości opieki zdrowotnej w Polsce. Skuteczność leczenia zależy od regionu kraju. I nie ma związku np. z jego zamożnością. Masz cukrzycę? Lepiej, jeśli mieszkasz w Podlaskiem czy Świętokrzyskiem. Tu – jak wynika z najnowszych danych przedstawionych w ramach map potrzeb zdrowotnych – jest najniższy odsetek amputacji w wyniku stopy cukrzycowej. Najgorzej pod tym względem jest w Opolskiem.
Jak tłumaczą nasi rozmówcy, lepiej działa tam leczenie na wcześniejszych etapach i nie trzeba posuwać się do tak radykalnych kroków. Podobnie jest z dostępem do rehabilitacji. Tu też mamy Polski A, B, C i D. Przy wszczepieniu endoprotezy biodra w pierwszych 40 dniach od zabiegu mieszkańcy Opolskiego mają nikłe szanse na szybki powrót do zdrowia. Do rehabilitacji w ramach NFZ ma dostęp jedynie... 5 proc. operowanych. Dla porównania w kujawsko-pomorskim – 40 proc. (choć nadal nie jest to dobry wynik). Nie chodzi zatem o różnice w granicach błędu statystycznego, lecz nawet kilkudziesięciu procent.
W ostatnim dniu grudnia Ministerstwo Zdrowia opublikowało mapy zdrowotne dla 30 wybranych chorób, m.in. układu kostnego, pediatrycznych, cukrzycy czy porodów. Dzięki nim można prześledzić sytuację epidemiologiczną w tym zakresie w 16 województwach. Mapy pokazują również, jak będzie wyglądała sytuacja w przyszłości: gdzie i jakie choroby będą się rozwijać, czy wystarczy lekarzy i miejsc do leczenia. Mapy są analizą demograficzną i epidemiologiczną skorelowaną z analizą stanu i wykorzystania zasobów, a także prognozą potrzeb zdrowotnych.
Te dane nie są optymistyczne. Oto niektóre z przykładów: aż co piąty pacjent po udarze trafia do ośrodka, w którym nie otrzymuje podstawowego leczenia trombolitycznego (sprzyjającego rozpuszczaniu skrzepów). Alzheimer jest rozpoznawany zbyt rzadko i tylko w przypadku 52 proc. hospitalizacji pacjentom z tą chorobą została udzielona porada psychologiczna. Okazuje się również, że ból kręgosłupa to jeden z głównych powodów hospitalizacji. Zaś przy udarach mózgu u dzieci dostępność do rehabilitacji jest znikoma – większość rodziców korzysta z prywatnych świadczeń.
To już trzeci raz, gdy Ministerstwo Zdrowia publikuje mapy. Pierwsze dotyczyły sytuacji zdrowotnej w onkologii i kardiologii. Kolejne podsumowały sytuację w dostępie do leczenia szpitalnego. Publikacja odbyła się zgodnie z harmonogramem realizowanego projektu pod nazwą Mapy Potrzeb Zdrowotnych – Baza Analiz Systemowych i Wdrożeniowych, który jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój.
ROZMOWA
Polityka zdrowotna musi opierać się na mapach
Po co kreśli się mapy potrzeb zdrowotnych?
Dzięki nim można prześledzić losy pacjentów z konkretnymi chorobami, jak są leczeni w poszczególnych województwach oraz jakiej jakości jest to leczenie. Ale przede wszystkim mapy są potrzebne przy tworzeniu kryteriów przy przydzielaniu środków unijnych. Można ustalić, że jeżeli w danym szpitalu była wykonywana zbyt niska liczba zabiegów czy hospitalizacji w danym zakresie, oddział nie otrzyma wsparcia z funduszy unijnych. Aby jednak te kryteria ustalić, trzeba przeanalizować, jak to wygląda w całej Polsce. Docelowo pokazane dane również powinny być wykorzystywane przy przydzielaniu kontraktu z NFZ. Już z pierwszych map było widać, że np. szpitale położnicze i pediatryczne są coraz rzadziej wykorzystywane z powodu zmian demograficznych. Jeżeli w jakimś szpitalu jest mniej niż 400 porodów, a prognozy demograficzne nie wskazują na poprawę, to sygnał, że czas zmienić jego profil działania.
Dlaczego? Wtedy się zwiększy odległość dla pacjentów.
Mapy pokazały nam czarno na białym, że istnieje związek między efektywnością a liczbą wykonywanych zabiegów czy terapii. Im większe doświadczenie mają lekarze, tym lepiej zajmują się pacjentem. Jest np. mniejsza śmiertelność czy też zdarzają się rzadsze powroty do szpitala. To było widoczne chociażby przy zabiegach chirurgicznych. Oczywiście w niektórych przypadkach jak ratowanie życia czy wspomniany poród odległość ma znaczenie, dlatego oprócz wartości minimalnych model prognostyczny uwzględniał maksymalną odległość 40 km.
Jakie były główne wnioski z nowych map?
Już na pierwszy rzut oka widać, że bardzo wiele świadczeń można by przesunąć ze szpitali do opieki ambulatoryjnej. Istnieją duże różnice w opiece nad tymi samymi chorymi w zależności od województwa. Zebrane dane również pokazują, że wiele chorób nie jest rozpoznawanych – na przykład alzheimer. Inne zbyt często. Szczególnie te lepiej wyceniane. Dane są potrzebne. Pozwalają na konstruowanie polityki zdrowotnej opartej na statystykach – mapy stanowią narzędzie do robienia pogłębionych analiz.