Najtańsze są wycieczki do Turcji, Tunezji i Grecji. Najdroższe – do Portugalii i Włoch. Warto wybrać opcję all inclusive.
W tym roku wakacje nie będą dla Polaków tanie. Szczególnie za granicą. Złoty względem euro osłabił się w ciągu roku o 6,5 proc., a dolara aż o 22,17 proc. Do tego różnica w cenie tych walut wynosi już tylko nieco ponad 80 gr. W poprzednich latach przekraczała 1 zł, co powodowało, że wakacje w krajach dolarowych, do których zalicza się Egipt, były bardziej opłacalne. Ceny wycieczek były bowiem najniższe na rynku.
Porównanie cen w kurortach turystycznych / DGP
Teraz najtaniej można pojechać do Turcji, Tunezji i Grecji. Za tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu wydamy tam 1,2 – 1,3 tys. zł. W Egipcie za podobny standard zapłacimy o 100 zł więcej. Najdroższe będą jednak Portugalia czy Włochy. Ceny tygodniowych wycieczek do tych krajów zaczynają się w sezonie od 2 tys. zł za osobę.
– Są kraje, gdzie popyt jest większy niż podaż, czyli baza hotelowa jest stosunkowo skromna jak na liczbę turystów. Takim przykładem może być Sardynia, gdzie z uwagi na ochronę środowiska budowanie nowych hoteli jest obłożone wieloma restrykcjami, a sezon jest stosunkowo krótki. Dzięki temu ta wyspa stała się synonimem ekskluzywnych wakacji – mówi Ewa Marusza, redaktor wydawnictw firmowych w spółce Nowa Itaka.
Trzeba jednak pamiętać, że najtańsze oferty mają w standardzie jedynie śniadania lub najwyżej dwa posiłki. Przy obecnych wysokich cenach głównych walut zdecydowanie bardziej się opłaca wykupienie opcji all inclusive. Szczególnie że różnica w cenie może wynosić nieco ponad 100 zł. A spędzając lato w upalnej Hiszpanii czy na jednej z wysp greckich, taką kwotę można wydać na same napoje. Gdy do tego doliczymy wydatki na posiłki, dodatkowy koszt może urosnąć do kilkuset złotych na osobę.
– Duża część turystów bierze to pod uwagę. Wykupując popularną formułę all inclusive, można się praktycznie uniezależnić od cen na miejscu – mówi Ewa Maruszak.
Przy wyborze miejsca wakacji nie należy się kierować ceną wycieczek fakultatywnych. Te uległy zrównaniu w ostatnich latach. I tak safari kosztuje ok. 40 euro niezależnie od tego, czy jest organizowane w Egipcie, Tunezji czy Grecji. Podobnie jest z wyjazdem do parków wodnych i zoo, których ceny zazwyczaj oscylują w granicach 20 – 30 euro.
Wyjątkiem są jedynie wycieczki do charakterystycznych dla danego regionu miejsc. Ich ceny są nie tylko wysokie, lecz także mocno zróżnicowane. Za wyjazd do Jerozolimy w czasie pobytu w Egipcie zapłacimy 130 – 140 dol., za zwiedzanie Kairu 85 dol. Lokalna wycieczka do wąwozu Samaria na Krecie to wydatek 35 euro, a na Rodos do miasta Lindos 27 euro. 30 – 40 euro od osoby zapłacimy też za wycieczki lokalne w Bułgarii.
Tańszym rozwiązaniem (jeśli nie brać pod uwagę ofert last minute w biurach podróży) może być zagraniczna podróż na własną rękę. Jak wynika z raportu internetowego centrum podróży eSky.pl, za bilet na wakacje wydamy w tym roku nawet o 30 proc. mniej niż w ubiegłym, tyle że zasada ta nie dotyczy... kierunków typowo wakacyjnych. Do Burgas czy Alicante za bilet zapłacimy nawet o 20 proc. więcej niż przed rokiem.

Potaniały bilety lotnicze, więc wyjazd na własną rękę jest opłacalny

O ile nie ma już większego znaczenia, jakimi liniami polecimy, bo wszyscy przewoźnicy obniżyli ceny, to wciąż dużą rolę odgrywa miejsce wylotu. Różnice z tego tytułu mogą sięgać na bilecie nawet kilkuset złotych. Na przykład do Paryża z Warszawy polecimy za 731 zł, z Katowic za 590 zł, a z Wrocławia za 530 zł. – Każdy port lotniczy pobiera inne opłaty lotniskowe – tłumaczy Łukasz Neska z serwisu eSky.pl.
Dla rodzin z dziećmi tańszym rozwiązaniem niż wypoczynek w hotelu jest wynajęcie apartamentu. O ile w Hiszpanii za dwuosobowy pokój musimy zapłacić co najmniej 200 zł, a w Grecji ok. 220 zł, na Cyprze apartament z dostępem do basenu można zarezerwować na dwa tygodnie już za 2,4 tys. zł. Przy odrobinie wysiłku można więc pojechać na wymarzone wakacje w rozsądnej cenie.