Po wprowadzeniu zakazu latania do Polski, m.in. z Hiszpanii i Belgii, pasażerowie dotrą do kraju specjalnymi rejsami powrotnymi lub poszukają lotów z przesiadką.
AKTUALIZACJA: Lista miała być wydłużona 26 sierpnia, ale według informacji podanych przez RMF FM, termin ten został przełożony na 1 września. Przyczyną nagłej zmiany decyzji rządu ma być fakt, że wielu Polaków wciąż przebywa w krajach, które ma objąć nowy zakaz lotów, a sprowadzania ich do Polski byłoby wielkim wyzwaniem logistycznym.
Czarna lista państw objętych zakazem lotów z Polski od środy ma się wydłużyć z 44 do 63. Wśród nich są dość popularne kierunki – Hiszpania, Malta, a także Belgia czy Rumunia. Rząd tłumaczy to wzrostem liczby zachorowań na koronawirusa w tych krajach. Projekt rozporządzenia w tej sprawie jest przygotowany. Opublikowany ma zostać dziś, czyli tuż przed wejściem w życie zmian. Branża źle przyjmuje zaskakiwanie nowymi restrykcjami. – To największy mankament systemu informowania o zakazach lotów. Rząd co dwa tygodnie uaktualnia tę listę, ale powinien to robić z pewnym wyprzedzeniem, by przewoźnicy i pasażerowie mogli się jakoś do tego przygotować – mówi Bartosz Baca, ekspert lotniczy z firmy BBSG. Według szacunków przewoźników spośród krajów, które będą objęte zakazem, najwięcej turystów z Polski przebywa teraz w Hiszpanii. – Mamy jeszcze nadzieję, że ostatecznie zakaz nie obejmie Wysp Kanaryjskich i Balearów, gdzie zachorowań na COVID-19 jest znacznie mniej niż w Hiszpanii kontynentalnej. Apelowaliśmy do rządu, by te wyspy zostały wyłączone z czarnej listy – mówi Andrzej Kobielski, wiceprezes linii czarterowej Enter Air. Główny Inspektorat Sanitarny, który daje rządowi wytyczne dotyczące zakazu lotów, do momentu zamknięcia tego numeru DGP nie odpowiedział nam, czy będą jakieś zmiany w proponowanej liście państw.
Jeśli jednak całe terytorium Hiszpanii zostanie objęte zakazem, to przewoźnik spodziewa się, że będzie mógł zorganizować loty powrotne dla turystów. W poprzednich wersjach rozporządzenia pojawiło się zastrzeżenie mówiące, że za zgodą premiera mogą być wykonywane rejsy specjalne. Takiego scenariusza repatriacyjnego nie wyklucza też LOT, który po przymusowym zawieszeniu rejsów długodystansowych m.in. do Stanów Zjednoczonych ostatnio postawił w dużej mierze na połączenia turystyczne na południe Europy, w tym do Hiszpanii. Rzecznik LOT-u Krzysztof Moczulski mówi, że po lipcowym wprowadzeniu zakazu lotów do Czarnogóry dla pasażerów zorganizowano właśnie takie specjalne rejsy powrotne. Tym, którzy mieli dopiero wylecieć, przewoźnik ma proponować zwrot pieniędzy lub zamianę na inne połączenie.
Tymczasem działający w Polsce tani przewoźnicy twierdzą, że w przypadku wprowadzania kolejnych ograniczeń w lataniu LOT jest w pozycji uprzywilejowanej. Przypominają, że kiedy w marcu rząd ogłaszał całkowity zakaz rejsów, to spośród regularnych linii lotniczych tylko nasz narodowy przewoźnik mógł organizować rejsy powrotne do Polski.
Michał Kaczmarzyk, szef linii Buzz, czyli polskiej spółki córki Ryanaira, uważa też, że wprowadzenie zakazów lotów nie przynosi zakładanych rezultatów, bo przecież z określonego kraju ze wzrostem liczby zachorowań pasażerowie i tak będą mogli przylecieć do Polski, tyle że z przesiadką. – Utrzymujemy zatem pewną fikcję. Duża część krajów, np. Wielka Brytania czy Norwegia, dla wracających z krajów z większą liczbą zachorowań wprowadziła dwutygodniową kwarantannę. Moim zdaniem to byłoby lepsze rozwiązanie – mówi Kaczmarzyk. Wybrane kraje, np. Islandia, wymagają zaś od przylatujących pasażerów pokazania wyniku testu, który potwierdza, że nie jest się nosicielem COVID-19. Grecja wprowadziła zaś dla wszystkich przylatujących obowiązek rejestracji na specjalnej stronie internetowej. Podróżujący z wybranych krajów muszą też przedstawić negatywny wynik testu.
Według projektu rządowego rozporządzenia od środy czarna lista nadal będzie obejmować m.in. USA. Znikną za to z niej Rosja i Chiny.
Zakaz lotów to fikcja, turyści i tak muszą wrócić do kraju