Od 1 lipca przewoźnicy przywrócą dużą część połączeń, głównie wewnątrz UE. Stopniowo na wycieczki zagraniczne chcą też znowu wysyłać klientów biura podróży
Początek lipca dla regularnych przewoźników lotniczych wiązać się będzie z ponownym uruchomieniem działalności na dużą skalę po trzech i pół miesiąca zastoju. LOT oprócz przywracania wybranych połączeń do głównych miast Europy, np. do Berlina, Amsterdamu, Wiednia czy Brukseli, bardzo mocno postawił na kierunki wakacyjne. Od środy poleci do ponad 30 kurortów na południu kontynentu – m.in. w Chorwacji, Hiszpanii, Czarnogórze, Macedonii, Albanii, a także na wyspach greckich – na Santorini, Korfu, Kos czy Krecie. Najwięcej kierunków turystycznych LOT zaproponował z Warszawy, ale do wybranych miast będzie można polecieć z większości portów regionalnych.
Kolejne połączenia LOT uruchomi 15 lipca. Oprócz zagęszczenia siatki w UE chce przywracać m.in. rejsy na Ukrainę, Białoruś czy do Kazachstanu. Zamierza też znowu zacząć latać do Londynu.
Ze względu na liczne obostrzenia na razie wstrzymuje się z powrotem do regularnego latania na trasach długodystansowych. Analizowana jest możliwość uruchomienia rejsów do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Korei Południowej i Japonii. Przedwczesny okazał się zatem zeszłotygodniowy komunikat konsulatu polskiego w Nowym Jorku o przywracaniu stałych połączeń do USA. Przewoźnik przyznaje jednak, że w rozkładzie dostępne są pojedyncze loty transatlantyckie np. z Warszawy do Chicago. „Jednak nie są to loty turystyczne. Pasażerów obowiązują lokalne obostrzenia dotyczące możliwości przekroczenia granicy. W przypadku USA takie prawo mają przede wszystkim obywatele tego kraju, ich rodziny oraz osoby posiadające Zieloną Kartę” – tłumaczy biuro prasowe LOT-u.
Dużą część połączeń z Polski od jutra przywraca także irlandzki Ryanair. – Chcemy reaktywować dawną ofertę mniej więcej na poziomie 40 proc. W praktyce oznacza to, że przywracamy większość kierunków, ale na razie będziemy latać rzadziej – mówi Michał Kaczmarzyk, szef polskiej spółki córki Ryanaira, która realizuje rejsy dla irlandzkiej linii. Przewoźnik wraca głównie do rejsów w UE. Przedłuża za to zawieszenie lotów na Ukrainę czy do Jordanii.
Węgierski Wizz Air dużą część lotów przywrócił już 17 czerwca. Z polskich miast oferuje połączenia m.in. do Bułgarii, Chorwacji, Islandii, Włoch, Norwegii i Hiszpanii. Co ciekawe, choć do 30 czerwca obowiązuje rządowy zakaz lotów do Wielkiej Brytanii, to już w ostatnią niedzielę przewoźnik przywrócił część połączeń do Londynu. Spółka powołuje się na komunikat Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który dopuszcza przylot z Wielkiej Brytanii do Polski obywateli naszego kraju.
Początek lipca to także stopniowy powrót do wysyłania klientów na wycieczki zagraniczne przez biura podróży. Oprócz znoszenia obostrzeń w poszczególnych krajach przyczyniła się do tego likwidacja przez polski rząd zakazu zajmowania połowy miejsc w samolotach. Touroperatorzy chcą głównie przywracać loty poza UE. ‒ Chodzi przede wszystkim o Turcję, Tunezję, Albanię i Egipt, które są wśród dziesięciu najpopularniejszych wakacyjnych kierunków – mówi Jarosław Kałucki, rzecznik TravelPlanet.pl.
Piotr Henicz, wiceprezes i współwłaściciel Itaki Holdings, przyznaje, że możliwość wysyłania klientów na wakacje do tych krajów bardzo pomoże w odrabianiu strat. Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i BIK, zadłużenie podmiotów turystycznych tylko między marcem a majem wzrosło o prawie 37 mln zł, do 118 mln zł. Jeśli weźmiemy pod uwagę zmianę od marca zeszłego roku do maja 2020 r., to mówimy już o ponad 59 mln zł. Biura przyznają, że liczą zwłaszcza na Turcję. W 2019 r. ten kraj wyprzedził Grecję wśród wakacyjnych kierunków, osiągając ponad 25 proc. udział w rynku. ‒ Turcja była też liderem w przedsprzedaży na lato 2020 r. Dlatego mamy nadzieję na jej szybki powrót do siatki połączeń. Planujemy wznowić loty od połowy lipca, dzień po tym, jak ruszą do Albanii. Jeśli chodzi o Egipt, to ten mamy w planach dopiero pod koniec lipca – mówi Piotr Henicz. Dalekie kraje egzotyczne zostaną odmrożone dopiero zimą. ‒ Pierwsze tygodnie musimy poświęcić na odbudowę wiary polskich turystów w to, że podróżowanie za granicę jest bezpieczne. Myślę, że w tej chwili to większa bariera niż ekonomiczna. Tylko wtedy jest szansa na to, że do biur zaczną napływać nowi klienci, a co za tym idzie, stanie się opłacalne odblokowywanie nowych kierunków. Na razie skupimy się na tych, gdzie mamy najwięcej rezerwacji, czyli Bułgarii i Grecji – mówi Henicz.
EximTours od końca lipca chce wrócić do Turcji i Tunezji. ‒ Kraje egzotyczne będą wracały do oferty sukcesywnie, wraz z tym jak możliwe będą do nich loty – wyjaśnia Marcin Małysz z EximTours.
Eksperci szacują, że te wakacje będą o 70 proc. gorsze od ubiegłorocznych pod względem liczb zrealizowanych zagranicznych wyjazdów. Zdaniem biur taki wynik jest optymistyczny ‒ spodziewają się większego spadku.