Jeśli w tym roku ruch turystyczny z Polski i do Polski będzie w 1/4 taki, jak w 2019 roku, to będzie to dobry wynik - uważa Adam Karpiński z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu i ekspert Izby Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej. Ocenił, że ruch do USA może ruszyć jesienią lub na początku 2021 r.

Jak wskazał ekspert w rozmowie z PAP, choć turystyka została już solidnie odmrożona, hotele i kurorty nie zapełniły się turystami, bo nie pozbyli się jeszcze obaw. "Największym problemem nie są dla branży turystycznej wymogi sanitarne do spełnienia, a nastawienie klientów, którzy wciąż odczuwają strach przed Covidem" - powiedział. "Wiele obiektów noclegowych, szczególnie w dużych miastach w ogóle się nie otworzyło, bynajmniej nie dlatego, że nie mogli spełnić wymogów fitosanitarnych, a dlatego, że nie pojawili się klienci" - dodał.

Według Karpińskiego krajowy ruch turystyczny nie odrobi strat po gościach z zagranicy. Jak tłumaczył, jest wiele miejscowości, gdzie 90 proc. turystów to obcokrajowcy. "Szczególnie na Zachodzie Polski, gdzie w takich miejscach jak np. Świeradów Zdrój czy Międzyzdroje - przeważają turyści z Niemiec" - dodał.

W jego ocenie, w tym roku na pewno nie będzie takiego ruchu, jak w 2019 roku. "Bardzo dobrze będzie, jak w tym roku będzie 1/4 tego, co w ubiegłym rekordowym roku" - wskazał.

Jak tłumaczył, ludzie wzajemnie boją się siebie, jeżdżą na imprezy turystyczne, ale bardziej indywidualnie niż zbiorowo. "Może coś zmieni się po lipcu, kiedy to ruszają kolonie dla dzieci, a duzi operatorzy turystyczni z realizacją rezerwacji wykupionych jeszcze przed epidemią, do kilku krajów Europy w tym m.in. do Bułgarii, Grecji, Hiszpanii oraz Włoch" - wymienił.

Dodał, dobrym sygnałem będzie brak wzrostu zakażeń po powrocie turystów z pierwszych wyjazdów wakacyjnych i kolonii. "Jeśli się natomiast pojawią się nowe ogniska koronawirusa, to bez względu na to, gdzie one się pojawią, to ruch zostanie przystopowany" - ocenił.

Według Karpińskiego otwarcie na dalsze kierunki np. bardzo popularne w ub. roku Stany Zjednoczone dzięki zniesieniu wiz, nastąpi później. "USA póki co nie otworzyły się jeszcze, podobnie jak Australia i Nowa Zelandia, więc z tych względów nie będzie to wybierany przez Polaków kierunek" - zaznaczył. Jego zdaniem ruch do USA ruszyć może jesienią, albo nawet na początku przyszłego roku.

Dodał, że to co przyciągnie zagranicznych turystów do Polski, szczególnie tych najatrakcyjniejszych ekonomicznie czyli niemieckich, amerykańskich czy izraelskich bezpieczeństwo zdrowotne. "Musimy udowodnić, że jesteśmy bezpiecznym krajem, najlepiej wolnym od wirusa, albo służby muszą monitorować sytuacje na bieżąco, żeby przekazać światu, że w Polsce można śmiało wypoczywać" - wskazał. Aktualną sytuację w Polsce pod tym względem ekspert ocenił na 3+.

Wśród niepewności, z jakimi będzie borykać się branża turystyczna w Polsce, Karpiński wymienił również względy ekonomiczne. Jak wyjaśnił nie wiadomo, jak będzie wyglądał popyt na towary i usługi - w tym turystyczne, biorąc pod uwagę sytuację na rynku pracy w związku w efektami gospodarczymi epidemii.

Jak poinformowała w piątek wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, od 1 lipca samoloty będą mogły latać już z pełnym składem pasażerów. Dodała, że dotyczy to wszystkich lotów: regularnych i czarterowych.

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 29 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii "można przewozić, w tym samym czasie, nie więcej pasażerów niż wynosi połowa maksymalnej liczby miejsc przeznaczonych dla pasażerów określonej w dokumentacji technicznej statku powietrznego". Oznacza to, że obecnie pasażerowie mogą zajmować tylko 50 proc. miejsc w samolocie.