Po sześciu latach panowania w tym roku może zostać zdetronizowana przez Turcję.
Biura podróży uważają, że Turcja będzie hegemonem nadchodzących wakacji.
– Sprzedaż wzrosła średnio o ponad 50 proc. w porównaniu do roku ubiegłego. U nas ten kraj stał się kierunkiem pierwszego wyboru na letnie wakacje – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki. Lokomotywą napędową jest Bodrum i Riwiera Turecka. Sprzedaż wycieczek do tych regionów zwiększyła się nawet o 80 proc. Podobnie jest w innych biurach podróży. Neckermann sygnalizuje o kilkadziesiąt procent większą sprzedaż wycieczek za Bosfor.
– Jeszcze nie wyprzedziła u nas Grecji, ale się z nią zrównała – komentuje Maciej Nykiel, prezes Neckermann Polska.
Biuro Rainbow deklaruje, że z powodu ogromnego zainteresowania było zmuszone rozszerzyć letni program na kierunku tureckim już w trakcie trwania sprzedaży.
– Zwiększyliśmy liczbę miejsc dwukrotnie, bo o tyle też wzrósł popyt. Jednocześnie ograniczyliśmy ofertę do Grecji o około 15 proc. – tłumaczy Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow. Ale biuro było przygotowane na taką sytuację.
Już w zeszłym roku dało się zauważyć wzrosty w Turcji. Znalazła się ona, obok Tunezji, Albanii czy Czarnogóry, wśród kierunków o największym przyroście turystów z Polski rok do roku. Urlop postanowiło tam spędzić ponad 917 tys. osób. To dwa i pół raza więcej niż w 2017 r. – wynika z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Dla porównania do Grecji wyjechało 1,6 mln turystów, o 400 tys. więcej niż rok wcześniej.
W tym roku Grecja nie ma szans na kontynuowanie wzrostu. Branża szacuje nawet delikatny spadek liczby turystów z Polski, bo od kilku tygodni sprzedaż wyjazdów do tego kraju wyhamowała. Odwrotnie niż w przypadku Turcji, która cieszy się niesłabnącym popytem. Jeśli taka sytuacja utrzyma się do końca roku, to obserwowane w przypadku Turcji kilkudziesięcioprocentowe przyrosty popytu zagwarantują jej pozycję lidera.
– Na niekorzyść Grecji działają ceny. Są wyższe niż przed rokiem, do tego z miesiąca na miesiąc idą w górę. To efekt podniesienia cen przez hotelarzy, których do takiego ruchu zachęciła trwająca od kilku lat hossa w turystyce – wyjaśnia Andrzej Betlej, ekspert Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA. Dlatego wiele osób wstrzymuje się z rezerwacją do czasu pojawienia się ofert w opcji last minute.
W Turcji natomiast przez ostatnie lata hotelarze zmagali się z niepełnym obłożeniem. Przez zamachy, do których doszło w tym kraju, stracili nie tylko turystów z Polski, lecz także z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Rosji.
– Nawet teraz, gdy popyt na wycieczki wzrósł z niemal każdego kierunku, obłożenie w hotelach jeszcze nie sięga 100 proc. Nie ma więc bodźca do podwyżek – dodaje Maciej Nykiel.
Efekt jest taki, że różnica w kosztach wyjazdu do Grecji i Turcji stała się większa niż w latach poprzednich. Dziś, jak wylicza TravelDATA, za wycieczkę do Turcji latem w opcji all inclusive trzeba zapłacić prawie 3,3 tys. zł za osobę. W przypadku Grecji cena jest o ponad 500 zł wyższa.
Turcja korzysta również na tym, że zniknęły obawy Polaków przed zamachami w tym regionie.
Wreszcie, jak zaznacza Piotr Henicz, Grecja się znudziła. Poza tym wraz z uruchomieniem programu 500 plus Polacy zapragnęli zwiększyć standard wypoczynku.
– Turcja słynie z dobrej bazy hotelowej i dobrego jedzenia, co jest szczególnie cenione przez rodziny z dziećmi, będącymi beneficjentami rządowego programu – dodaje Andrzej Betlej.
Branża nie ukrywa, że liczy na kolejny zastrzyk kupujących, po tym jak program 500 plus zostanie rozszerzony od lipca o rodziny z jednym dzieckiem. Szczególnie że dynamika wzrostu sprzedaży wycieczek lotniczych jest niższa niż przed rokiem. Na koniec marca wyniosła 9,4 proc. To trzy razy mniej niż rok temu.
– Zyska na tym jednak nie tylko Turcja, ale cały rynek turystyczny – uważa Grzegorz Baszczyński.