Gdyby nie pół miliarda rządowej kroplówki, przewoźnik wpadłby w korkociąg. Ale poprawa może być krótkotrwała – ocenia Najwyższa Izba Kontroli
Zdaniem kontrolerów NIK realizowane przez LOT od 2013 r. – po uzyskaniu pomocy publicznej – działania przyniosły częściową poprawę sytuacji finansowej. Efektem był raportowany przez LOT w 2014 r. zysk na działalności podstawowej, który pojawił się po raz pierwszy od sześciu lat. Kontrolerzy zwracają uwagę, że był to skutek nie tylko działań restrukturyzacyjnych, np. obniżenia kosztów wynagrodzeń. Zysk z latania pojawił się też dzięki spadkom cen ropy niespotykanym od przełomu 2008 i 2009 r. NIK podkreśla, że wynik został podpompowany. Odłożono w czasie część działań zakładanych w planie restrukturyzacji, np. wycofano się ze zwrotu samolotów Embraer i Boeing 737, co oznaczałoby dla LOT-u w 2014 r. istotne wydatki, m.in. na remonty silników, żeby doprowadzić maszyny do stanu wymaganego przez leasingodawcę. Te koszty i tak będą musiały być poniesione w kolejnych latach.
– Ceny paliwa spadły mocno w drugiej połowie 2014 r. Z tych prawie 100 mln zł zysku na działalności mogą odpowiadać za nie więcej niż jedną trzecią. A wydatki rzekomo nieponiesione zostały zainwestowane w samoloty, np. tzw. retrofit maszyn Boeing 737 – mówi DGP były dyrektor w Locie.
Kontrolerzy wytykają przyjęcie zbyt optymistycznych założeń dotyczących efektów ekonomicznych. Zarząd LOT-u przeszarżował m.in. z wielkością planowanych przychodów ze sprzedaży biletów. Przeszacował też plany zmniejszenia zużycia paliwa i zejścia z kosztów ponoszonych na rzecz spółek PPL i PAŻP, czyli za korzystanie z Lotniska Chopina i przestrzeni powietrznej nad Polską.
– To i tak niewielkie zastrzeżenia, bo tamten plan był pisany na kolanie. A zarząd LOT-u wywierał nacisk na PPL i PAŻP m.in. za pośrednictwem resortu infrastruktury, żeby obniżyły stawki. Odmowa była decyzją polityczną – usłyszeliśmy od osoby ze spółki znającej kulisy.
NIK podkreśla, że ostatnie wyniki nie dają podstaw do stwierdzenia, że istnienie LOT-u nie jest zagrożone i że osiągnie on trwałą rentowność. A to było celem przyznania ponad 0,5 mld zł dotacji.
– Pomoc przyniosła skutek, LOT nadal prowadzi działalność, a dzięki przeprowadzonej restrukturyzacji kosztów operacyjnych może walczyć o odzyskanie udziałów w rynku. Dochodzenie do trwałej rentowności jest procesem długotrwałym, którego powodzenie można ocenić z perspektywy czasu – twierdzi MSP.
Jaka może być przyszłość LOT-u? NIK wskazuje na poważne słabości linii: brak nieobciążonych aktywów i zadłużenie generujące wysokie koszty obsługi. To uniemożliwia konieczne inwestycje i przewoźnik wciąż nie ma nowoczesnego samolotu wąskokadłubowego z rodziny A319, A320 lub B737. Musi używać maszyny z mniejszą liczbą foteli niż np. konkurencyjny Wizz Air – regionalnych embraerów 170 i 175, co podnosi koszty w przeliczeniu na pasażera. LOT przyznaje, że w 2017 r. konieczny może być leasing używanych maszyn.
Analiza działalności LOT-u w badanych latach wskazuje, że najpoważniejszym problemem jest obniżający się poziom wpływów z jednego pasażera. W tej sytuacji głównym sposobem podrasowania zysku jest istotne zwiększenie liczby sprzedawanych biletów. – Z uwagi na ogromną konkurencję może to być zadaniem bardzo trudnym – twierdzi NIK.
Tezę potwierdzają dane ULC, z których wynika, że na polskim rynku LOT jest już trzecim przewoźnikiem, dając się wyprzedzić nie tylko Ryanairowi, ale też linii Wizz Air (obie są mistrzami zmniejszania kosztów). Z drugiej strony do grudnia 2015 r. LOT-owi podcinały skrzydła ograniczenia nałożone przez KE w związku z udzieloną pomocą publiczną, które już się skończyły.

Raport NIK nie dotyczy bieżącej sytuacji spółki – twierdzi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u. – Tylko w ciągu trzech miesięcy otworzyliśmy niemal 20 nowych połączeń. Działamy na bardzo konkurencyjnym rynku, dlatego kluczem do trwałej rentowności spółki jest jej systematyczny i zrównoważony rozwój przy zachowaniu pełnej dyscypliny kosztowej – mówi.

Skąd pieniądze na dalszy rozwój działalności? Dostanie kolejnej pomocy publicznej nie jest już możliwe (przez co najmniej 10 lat). Szansą byłoby znalezienie inwestora, ale rozmowy z amerykańskim funduszem Indigo Partners zakończyły się fiaskiem. „Prowadzone dotychczas działania zmierzające do znalezienia inwestora zainteresowanego zakupem akcji LOT-u okazały się nieskuteczne. Wynikało to w głównej mierze z niezwykle trudnej sytuacji ekonomiczno-finansowej spółki LOT” – twierdzi NIK.
Kontrolerzy nie zostawili suchej nitki na restrukturyzacji LOT-u przed 2013 r. Jak czytamy, corocznie ponoszone straty spółka pokrywała, sprzedając majątek. Od 2009 r. upłynniła aktywa niezwiązane z działalnością podstawową o wartości 1,3 mld zł. W efekcie spółka na koniec 2012 r. pozostała z ponad 300 mln zł wymagalnego zadłużenia i była goła jak święty turecki: bez aktywów mogących być przedmiotem zbycia, zastawu czy zabezpieczenia. Tylko wierzycielom i właścicielowi zawdzięcza, że nie została postawiona w stan upadłości.
– Przeprowadzone w latach 2009–2011 transakcje zbywania aktywów LOT-u miały charakter jednorazowy i przyczyniły się do utrzymania płynności spółki – twierdzi MSP. – Nie były wystarczające do pokrycia całości strat z działalności operacyjnej ani utrzymania wystarczającego poziomu gotówki – przyznaje.
NIK wytknął też LOT-owi rozpasanie zakupowe. Kontrolerom nie spodobało się zamawianie usług doradczo-konsultingowych, mają też zastrzeżenia do gospodarności i transparentności zakupów. Zdaniem NIK niektóre umowy na usługi o wartości przekraczającej milion złotych były zawierane bez przeprowadzenia wymaganego postępowania przetargowego.