Rozmowa z Jerzym Szmitem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa
Tuż przed końcem ubiegłej kadencji Sejmu poprzednia ekipa rządząca przygotowała projekt nowelizacji ustawy o czasie pracy kierowców dotyczący m.in. nowych rozwiązań w zakresie ryczałtów za noclegi pracowników. Czy jest on jeszcze aktualny?
Uznaliśmy, że nie chcemy rozstrzygać kwestii ryczałtów decyzją polityczną, w sposób arbitralny, tylko szukać sposobu na porozumienie się między stronami, czyli przedsiębiorcami i kierowcami. Ostatecznie zdecydowaliśmy, aby w pierwszej kolejności skierować tę sprawę do Rady Dialogu Społecznego i na tym forum uzyskać porozumienie zainteresowanych stron.
Dlaczego rezygnujecie ze zmiany przepisów?
Wydaje nam się, że to będzie lepsza metoda. Zmieniając ustawę, nie uniknęlibyśmy zarzutów, że kierujemy się interesem jednej lub drugiej strony. W trakcie dialogu mogą się pojawiać nowe punkty widzenia, nowe głosy i pomysły, które, być może, będą wychodzić poza wąsko zakrojony przedmiot sporu. W rezultacie mogą być zawarte porozumienia, które będą miały znacznie większy zasięg, czego ustawa nie mogłaby rozstrzygnąć. Zależy nam na porozumieniu między poszczególnymi stronami branży transportowej.
W mojej ocenie to jest dobry moment, żeby zacząć rozmawiać o ponadzakładowym układzie zbiorowym pracy w transporcie. Za jego pomocą będzie można rozwiązać wiele problemów – dotyczących zasad wypłacania ryczałtów czy też np. kwestii, jaka część wynagrodzeń kierowców powinna być wypłacana w formie świadczeń oskładkowanych, a jaka może być wypłacana w postaci świadczeń nieoskładkowanych. Pól do dyskusji jest bardzo wiele.
Czyli zamiast zająć się tylko punktowo problemem ryczałtów, resort zmierza do systemowego rozwiązania kwestii wynagrodzeń dla kierowców ciężarówek?
Takie są zamierzenia. Za nami wstępne rozmowy, w pierwszej połowie roku odbędą się już formalne spotkania z przedstawicielami pracodawców i pracowników. Początkowo planujemy rozmowy z tymi grupami oddzielnie, tak aby przygotować grunt pod bezpośrednie rozmowy stron. Chcemy rozpocząć od uzgadniania spraw mniej kontrowersyjnych, by zacząć budować między nimi zaufanie.
Jest też problem odpowiedniej reprezentacji stron. W klasycznym ponadzakładowym układzie zbiorowym pracy jest ustawowo określone, jakie warunki powinny one spełniać. Transport ma inną, bardziej złożoną specyfikę niż przemysł czy górnictwo. Konieczne więc będzie precyzyjne określenie, kto jest pracodawcą, kto pracobiorcą, kto reprezentuje te grupy i na jakich zasadach.
Problem polega na tym, że wypracowanie takiego rozwiązania będzie długotrwałe, a większość wydziałów pracy w sądach jest wręcz zawalona sprawami dotyczącymi ryczałtów. Z uwagi na to, że są to roszczenia za trzy lata wstecz, pozwy średnio opiewają na kwoty kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przedłużanie tej sytuacji powoduje negatywne skutki dla pracodawców, którzy w skrajnych przypadkach mogą nawet zbankrutować.
To, co dziś można zrobić, to dochodzić do porozumienia na forum Rady Dialogu Społecznego. Sprawy są w sądach, ale nie ma odpowiedniego narzędzia prawnego, by zobowiązać powodów do wycofania pozwów. Nawet w przypadku zawarcia branżowego porozumienia nie ma żadnej gwarancji, że wszyscy wycofają pozwy. Trzeba będzie liczyć się z tym, że sądy będą orzekały różnie, co w jakimś stopniu może zniechęcać do dalszych działań prawnych, które kosztują. Dlatego lepiej do rozwiązania problemu w jak największym stopniu wykorzystać Radę Dialogu Społecznego. Jeśli tam zostałoby wypracowane porozumienie, które bez drogi sądowej byłoby do zaakceptowania dla większości firm i pracowników, to byłoby to najlepsze rozwiązanie. Musimy pamiętać, że egzekwowanie roszczeń, będących skutkiem uchwały Sądu Najwyższego, może doprowadzić do upadku firm.
Tylko że jak wskazują przedsiębiorcy, z roszczeniami nie występują pracownicy wobec swoich aktualnych pracodawców, lecz wobec byłych.
Jeśli kierowcy zależy na utrzymaniu swojego miejsca pracy, to jest w stanie z czegoś zrezygnować, w czymś ustąpić. Jeśli natomiast nie jest w żaden sposób zależny od swojego pracodawcy, to zdarza się, że los firmy jest mu obojętny. W wyniku orzeczenia SN pojawiło się kilka problemów stanowiących pewne zagrożenie dla branży. Szczególnie dla tych pracowników, którzy nie występują z roszczeniami, ale ich miejsca pracy są zagrożone z powodu żądań ich byłych kolegów.
Niedawno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, odpowiadając na pytanie prejudycjalne o zgodność polskich regulacji dotyczących ryczałtów z rozporządzeniem (WE) nr 561/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z 15 marca 2006 r. w sprawie harmonizacji niektórych przepisów socjalnych odnoszących się do transportu drogowego... (Dz.Urz. UE z 2006 r. L 102. s. 1), stwierdził, że choć przepisy unijne nie wymagają wypłacania kierowcom świadczeń z tytułu noclegów w kabinach, to jednocześnie nie zabraniają państwom członkowskim wprowadzania takich regulacji. Czy w tym kontekście uważa pan, że w tym porozumieniu branżowym powinna się znaleźć jakaś forma świadczenia dla kierowcy, który nie nocuje w hotelu, tylko w kabinie ciężarówki? Jakkolwiek by go nazwać - ryczałt czy dodatek noclegowy. Krótko mówiąc, czy kierowca powinien dostawać jakieś dodatkowe pieniądze, bo śpi w samochodzie, czy też należy uznać, że taka jest po prostu specyfika tego zawodu?
Pracodawca jest zobowiązany zapewnić odpowiednie warunki pracy swojemu pracownikowi. W wypadku kierowców, którzy nie wracają po pracy do domu, lecz nocują w trasie, oznacza to zapewnienie możliwości godnego noclegu. Tego nikt nie neguje. Jest tylko pytanie, w jakim standardzie ten nocleg ma być zapewniony. To jest sprawa do dyskusji między stronami.
Czyli to, co było w projekcie ustawy, a więc wymagania co do standardów, jakim powinna odpowiadać kabina, aby przedsiębiorca nie musiał wypłacać ryczałtu noclegowego, miałoby zostać określone w porozumieniu branżowym?
Właśnie takie kwestie powinny zostać ustalone w drodze porozumienia. Problemem jest to, że do tej pory nie było płaszczyzny porozumienia, nie zostały wypracowane mechanizmy dyskusji o różnych problemach w branży. Jestem przekonany, że gdyby strony były w stałym dialogu, to problem ryczałtów byłby dawno rozwiązany. Tymczasem dziś obie strony twardo bronią swoich stanowisk.
Rada Dialogu Społecznego jest miejscem, w którym można rozmawiać na temat nowych uregulowań prawnych, nowych zobowiązań, jakie nałożyła na nas Unia Europejska, czy wyroków sądów, które się pojawiają i tworzą nową rzeczywistość. Takim tematem jest choćby uchwała w sprawie ryczałtów jako orzeczenie doprowadzające do sytuacji, w której część firm przewozowych może zbankrutować, a roszczenia byłych pracowników też nie zostaną zaspokojone, bo firmy nie mają na tyle majątku.
Przepisy o ryczałtach zostały zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Może się okazać, że uzna on te przepisy za niekonstytucyjne.
Wolałbym nie dyskutować o orzeczeniach trybunału, szczególnie w sytuacji, w której jeszcze ich nie ma.
Zmierzam do tego, że może się okazać, że w wyniku wyroku TK być może i tak trzeba będzie znowelizować ustawę o czasie pracy kierowców.
Trzeba podkreślić, że to jest bardzo trudna i zawiła sprawa. Pod względem prawnym można przedstawiać argumenty za takim czy innym rozwiązaniem, ale faktycznie mamy taką sytuację, że w wyniku decyzji SN powstały zobowiązania. Ciężar tych zobowiązań ma spaść na przedsiębiorców, ale de facto negatywne konsekwencje obciążenia tymi kosztami mogą ponieść pracownicy, którzy w tych firmach pracują. Natomiast beneficjentami będą ci, którzy już dzisiaj w danym przedsiębiorstwie nie pracują. Dlatego mówię o odpowiedzialności za decyzję w tej sprawie. Bo trzeba widzieć konsekwencje, jakie wiążą się z orzeczeniem SN.
Czy w ramach tego branżowego porozumienia będzie wypracowana minimalna płaca dla kierowców?
Naszym celem jest, by od jak największej części środków trafiających do kierowców były odprowadzane składki. I choć rozmowa na ten temat będzie bardzo trudna, to kompromis jest możliwy.
To wyjście naprzeciw postulatom kierowców, a przynajmniej tej części, która nie chce pracować na najniższej krajowej, utrzymując się tak naprawdę z diet i ryczałtów za noclegi, bo w przyszłości będzie to odbijać się na wysokości ich emerytur. Choć są i tacy, którym odpowiada taki układ, bo więcej dostają do ręki.
Obecna sytuacja jest nie do obronienia. Będę przekonywał pracodawców, że od takiego systemu będą musieli odejść. Chociaż zarobki kierowców są wyższe od średniej krajowej, to przez brak oskładkowana dużej części wynagrodzenia mamy niezdrową sytuację. Dlatego jeśli chcemy mieć argumenty do przeciwstawiania się przepisom wprowadzającym stawki minimalne w Niemczech czy we Francji, których przestrzeganie w transporcie międzynarodowym prowadzi do absurdów, musimy pokazać, że nie chcemy utrzymywać tego stanu na zawsze. Że dochodzimy do rozwiązań, które idą w kierunku tych przyjmowanych w zachodniej Europie. Przykładowo dziś mamy stawkę minimalną na danym poziomie, ale zawieramy porozumienie, w wyniku którego w ciągu np. pięciu lat dojdzie ona do stanu 60–70 proc. stawek niemieckich. To musi być proces. Musimy pokazać, że chcemy iść w kierunku rozwiązań europejskich. Wtedy nasze postulaty, zmierzające do wstrzymania stosowania np. niemieckiej ustawy o płacy minimalnej (MiLOG) na jakiś czas albo odstępowania od karania, będą inaczej przyjmowane. Nie liczmy, że w Niemczech odstąpią od płacy minimalnej, bo dyskutowano tam na ten temat 20 lat i przyjęcie MiLoG było wielkim zwycięstwem tamtejszych środowisk związkowych i pracowniczych. Musimy pokazać, że też dochodzimy do podobnych rozwiązań.
Czyli płaca minimalna w transporcie też opierałaby się na stawce godzinowej, nie miesięcznej?
W transporcie rozliczenie godzinowe jest czymś naturalnym.
Jaka więc stawka jest realna?
To już zostawiam do wypracowania stronie społecznej.
Kiedy będzie można się spodziewać efektów rozmów?
Trudno powiedzieć, musimy zacząć od wyłonienia reprezentacji branżowych środowisk, tak aby nie były kwestionowane ustalenia, które będą podejmowane. Kiedy już przedstawiciele branży zasiądą do stołu i postawią sobie cele, to biorąc pod uwagę rozsądek jednej i drugiej strony, prędzej czy później uzyskamy takie rozwiązanie, które poprawi sytuację w branży.
A jaki jest plan B, na wypadek gdyby strony nie doszły do porozumienia? Za rok może się okazać, że jesteśmy w tym samym miejscu.
Liczę na szybkie porozumienie. Presja czasu jest niekiedy czynnikiem, który czyni cuda w negocjacjach. I mam nadzieję, że stanie się ona też tym czynnikiem, który pozwoli wypracować rozwiązanie, które będzie służyć obydwu stronom.