Koncerny paliwowe siłują się z GDDKiA w sprawie warunków dzierżawy obiektów przy autostradach i ekspresówkach. Różnica zdań dotyczy opłat i zakresu prac. Nikt nie chce budować przy granicy z Ukrainą
Z Łodzi do Wrocławia da się przejechać w dwie godziny. O ile nie zabraknie nam paliwa. Od listopada 2014 r., kiedy ta trasa zyskała standard ekspresówki, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie udało się pozyskać inwestorów dla stacji paliw. Jak dowiedział się DGP, teraz szykuje się właśnie do czwartego z kolei przetargu.
Na S8 kierowcy mają stację Orlenu w Michałowicach tuż pod Wrocławiem, a potem na prawie 200-kilometrowym odcinku jest posucha, i to dosłownie. Jeśli auto stanie, zarabia pomoc drogowa. To kosztuje – zależnie od odległości – od 200 do 300 zł (plus cena paliwa i ewentualnie mandat). Kierowca powinien wybierać się w trasę, mając zapas paliwa. Ale z drugiej strony przed wjazdem na S8 nie ma informacji, że stacji nie będzie ani w jakiej odległości od węzłów da się je znaleźć przy drogach innej kategorii. A nie każdy sprawdza to w nawigacji.
Warunki przetargów na dzierżawę nieruchomości i budowę miejsc obsługi podróżnych (MOP) są, zdaniem koncernów paliwowych, zbyt wygórowane. Wyjaśnijmy: MOP I kategorii to parking i sanitariaty. Przetargi dotyczą tych bardziej zaawansowanych: II kategoria to stacja paliw i gastronomia, a III – również miejsca noclegowe.
– Mimo ogłoszenia kilku przetargów nie udało się nam wydzierżawić dwóch obiektów II kategorii: w miejscowości Paprotnia i Guzew. Oba znajdują się przy jezdni w kierunku Łodzi – przyznaje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. – Kolejny przetarg planujemy ogłosić do końca marca. W ramach zmian warunków obniżony został czynsz i wymagania dotyczące wyposażenia, jakie na MOP zapewnić ma dzierżawca – zapowiada.
Na S8 dzięki modyfikacjom warunków zamówienia zwykle udawało się znajdować dzierżawców dla kolejnych stacji. – Podpisaliśmy trzy umowy na dzierżawę MOP II i III kategorii: dwie z koncernem Shell i jedną z Orlenem. Dzierżawcy są na etapie opracowywania dokumentacji projektowej i wniosków o pozwolenie na budowę. Stacje powinny być gotowe jeszcze w 2016 r. – twierdzi Jan Krynicki.
Wzdłuż autostrady A4 też brakuje stacji – od Tarnowa do Rzeszowa i od Jarosławia do granicy (to w sumie 135 km). Sęk w tym, że na tej trasie mało kto tankuje, bo na Ukrainie jest taniej. Dlatego ze Wschodu kierowcy jadą zatankowani „pod korek”, a z Polski na Ukrainę wracają na rezerwie. Oprócz tego natężenie ruchu jest niewielkie – autostrada wybudowana głównie z myślą o Euro 2012 świeci pustkami.
– Przetarg jest w toku. Stacje ruszą, jak znajdzie się dzierżawca – odpowiada GDDKiA. Jednocześnie przyznaje, że obniżyła warunki: czynsz i wymagane zagospodarowanie terenu.
Dyrekcja pociesza kierowców, że za to na odcinku A4 Rzeszów – Jarosław wydzierżawiła już MOP Palikówka w kierunku granicy z Ukrainą i że trwają prace projektowe. To jednak jedyny fragment wzdłuż A4, który jest... zamknięty dla ruchu. Prace potrwają do połowy roku. Odcinki bez stacji to też np. S3 między Gorzowem Wielkopolskim i Zieloną Górą oraz S5 z Poznania do Gniezna.
Pozyskiwanie MOP-ów przy sieci szybkich dróg główne koncerny mają wpisane w swoje strategie. Krzysztof Kopeć z Lotosu podkreśla, że jego firma to wicelider w tej dziedzinie na terenie Polski. Orlen, czyli lider, dodaje, że projekty autostradowe muszą mieć uzasadnienie ekonomiczne. Jak tłumaczy biuro prasowe Orlenu, na brak zainteresowania częścią MOP-ów złożyło się wiele czynników, np. zbyt niskie natężenie ruchu prognozowane przez GDDKiA w okresie trwania dzierżawy oraz zbyt duży zakres inwestycji, wysokość kar i poziom czynszu dzierżawnego. Znaczenie ma też wymagany wysoki poziom opłaty zmiennej od realizowanych obrotów ze sprzedaży: paliw, ale też produktów w sklepie. Podobno na zaproponowanych warunkach obsługa wielu transakcji, np. kart flotowych z upustami, lub sprzedaż produktów akcyzowych bywa nieopłacalna.
Koncerny wytykają też brak jednolitego przygotowania MOP do oddania w dzierżawę. – Niektóre wymagają jedynie wybudowania stacji paliw. Ale są też takie, gdzie dzierżawca musi postawić cały obiekt w szczerym polu – usłyszeliśmy.
Obie strony nie ujawniają szczegółów handlowych. Do niektórych jednak dotarliśmy. Umowy są zawierane z reguły na 18 lat. Czynsze wywoławcze zostały ustalone od 1 tys. zł do 30 tys. zł – w zależności od atrakcyjności lokalizacji. Zdarza się, że GDDKiA pobiera od dzierżawcy 3 proc. przychodów od łącznej sprzedaży. Inny model to 1 proc. od paliwa (dla mniej obleganych MOP-ów 0,25 proc.) i 4 proc. od pozostałej sprzedaży.
W 2013 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów badał, czy Orlen, Lotos, Shell i BP mogły dopuścić się nielegalnej zmowy, kiedy solidarnie nie wzięły udziału w rozpisanych przez GDDKiA konkursach na 15 MOP-ów. Kontrola nie wykazała jednak nieprawidłowości.
Wpływy GDDKiA z dzierżawy MOP wyniosły w 2015 r. prawie 125 mln zł. Dobra wiadomość jest taka, że opłat od osobówek na autostradach nie można uruchomić, dopóki nie ma stacji paliw i miejsc parkingowych. Ta zasada nie dotyczy systemu viaTOLL, czyli opłat od ciężarówek.