Po przejęciu rządów przez PiS prywatyzacja przewoźnika nie jest wykluczona. Ale pod kilkoma warunkami
Dziś rada nadzorcza PLL LOT powinna zdecydować, w jaki sposób będzie zarządzany LOT po 17 września, kiedy Sebastian Mikosz ustąpi ze stanowiska.
Nasze informacje o tymczasowych porządkach w LOT skomentowali analitycy. – Wskazany zostanie zapewne pełniący obowiązki. Przed wyborami prezes nie zostanie wybrany – ocenia Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Do wyborów 25 października nie będą podejmowane strategiczne decyzje – dodaje Dominik Sipiński z serwisu Pasażer.com.
Jednym z wariantów jest ogłoszenie konkursu, który przed wyborami nie zostanie rozstrzygnięty. – Nikt nie będzie ryzykował wsadzania nowego prezesa na dwa miesiące – usłyszeliśmy ze źródeł zbliżonych do spółki.
Potencjalny p.o. to członek obecnego zarządu LOT-u albo rady nadzorczej. Jako najbardziej prawdopodobny kandydat na giełdzie nazwisk wymieniany jest Marcin Celejewski, który od kwietnia odpowiada w Locie za pion handlowy. W 2014 r. jako prezes PKP Intercity był odpowiedzialny za wprowadzenie na polskie tory Pendolino.
Kto zastąpi Mikosza po wyborach? Tu dużo może zależeć od europosła PiS Dawida Jackiewicza, który jest szykowany przez opozycję na ewentualnego ministra skarbu. Docelowo Jackiewicz ma ten resort zlikwidować – energetyka i górnictwo mają zostać wydzielone do osobnych resortów, a reszta trafić do Ministerstwa Gospodarki.
Dzisiejsze Ministerstwo Skarbu Państwa wysyła sygnały, że zaangażowanie kapitałowe Indigo Partners w LOT nie zostało przekreślone. – Jesteśmy zainteresowani dalszymi rozmowami. Przekazaliśmy inwestorowi informację o konieczności przeprowadzenia potrzebnych analiz – informuje MSP.
Czy wejście Indigo do LOT-u jako inwestora strategicznego jest możliwe jeszcze przed wyborami? – Poinformowaliśmy inwestora, że transakcja może zostać zamknięta po wyborach, ale naszą intencją nie jest wcale jej przedłużanie – zastrzega MSP.
– Rozmów z Indigo nie prowadził resort skarbu, tylko Sebastian Mikosz, dlatego bez niego przed wyborami ta sprawa na pewno nie zostanie domknięta. Ze strony Skarbu Państwa będą podejmowane próby, żeby inwestor nie uciekł od stołu – ocenia Dominik Sipiński z Pasażer.com.
Tuż po rezygnacji Mikosza w mediach dominował pogląd, że jeśli wybory wygra PiS, to do prywatyzacji LOT-u nie dojdzie w ogóle. A wtedy przewoźnik nie dostanie zastrzyku gotówki potrzebnej do rozwoju.
Jak jednak usłyszeliśmy w PiS, prywatyzacja wcale nie jest wykluczona. – Prawo i Sprawiedliwość pracuje nad listą spółek strategicznych, w których Skarb Państwa nie będzie się pozbywał udziałów albo wręcz zwiększał zaangażowanie. Znajdą się tam np. spółki energetyczne i zarządcy infrastruktury. LOT nie kwalifikuje się do tej grupy – mówi nasz informator zbliżony do PiS.
– Jeśli inwestor nie zrazi się do czasu wyborów, to nie wykluczam, że rozmowy w sprawie prywatyzacji będą przez PiS kontynuowane – twierdzi Adrian Furgalski z TOR. – Oczywiście opozycja postawi inwestorowi warunki, np. zachowanie logo LOT-u, siedziba w Warszawie i obietnica rozwoju hubu na Lotnisku Chopina. Ale Indigo zgadzało się na to od samego początku – tłumaczy.
Takiej wersji mogą sprzyjać wypowiedzi Pawła Szałamachy, szykowanego na ministra gospodarki (był wiceministrem skarbu w latach 2005–2007). Poseł nie upiera się przy pozostawieniu LOT-u w zasobach Skarbu Państwa. Pod koniec lipca powiedział PAP, że akcje LOT-u mogłyby trafić na giełdę.
– W PiS nie ma konsensusu w sprawie LOT-u. Ideologicznie ta partia jest krytyczna wobec prywatyzacji. Ale część polityków PiS, np. Paweł Szałamacha, rozumie ekonomiczną potrzebę prywatyzacji LOT-u. Pytanie tylko, czy fachowy argument przebije się do dyskursu politycznego – wyjaśnia Dominik Sipiński z Pasażer.com.
– W zeszłą środę zwróciliśmy się do zarządu LOT-u o przygotowanie kompletu dokumentów do przeprowadzenia analizy podniesienia kapitału zakładowego spółki i wprowadzenia do niej inwestora strategicznego. Jednocześnie podjęliśmy niezależne działania, których celem jest ocena formuły wprowadzenia do LOT-u inwestora – takie stanowisko otrzymaliśmy od MSP.
Przy tym Skarb Państwa nie ma planu B. – Nie mamy informacji o zainteresowaniu innych inwestorów – przyznaje resort skarbu.
Dzięki 527 mln zł pomocy publicznej i restrukturyzacji w ubiegłym roku LOT zarobił na działalności podstawowej ponad 99 mln zł. To pierwszy od siedmiu lat zysk. Wynik netto to jednak 263 mln zł na minusie. Przewoźnik twierdzi, że w dużej mierze to efekt różnic w kursach walut.