Wszystko wskazuje na to, że spór pomiędzy Niemcami a Komisją Europejską w sprawie ustawy o płacy minimalnej (MiLoG) zakończy się w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Obowiązująca od stycznia ustawa wprowadza obowiązek stosowania wynagrodzenia w wysokości min. 8,5 euro/h dla wszystkich osób, którzy wykonują pracę na terenie Niemiec. Dotyczy to również kierowców zagranicznych firm transportowych, nawet jeśli tylko przejeżdżają przez terytorium tego kraju.

KE wszczęła postępowanie, zarzucając niemieckiemu ustawodawcy naruszenie m.in. swobody przepływu towarów i usług. Według informacji Polskiego Radia w przesłanym w lipcu do KE stanowisku Berlin wykluczył możliwość zmiany przepisów. To oznacza, że jesienią komisja skieruje ponowne pismo do rządu w Berlinie, domagając się zmiany przepisów, przynajmniej w stosunku do tranzytu. Potem sprawa zostanie skierowana do trybunału w Luksemburgu.
Tymczasem za przykładem Niemiec poszli Francuzi, którzy swoją ustawą o płacy minimalnej (Loi Macron) objęli pracowników transportu drogowego, a także niebędący członkami UE Norwegowie. Wczoraj przedstawiciele firm transportowych próbowali spotkać się z premier Ewą Kopacz (bezskutecznie). W rozmowach z rzecznikiem rządu poinformowali o możliwości protestów przewoźników, jeśli rząd nie podejmie skutecznych działań dyplomatycznych.