W 2014 r. wartość towarów skradzionych z PKP Cargo zmniejszyła się o 3,5 mln zł. Dzięki powietrznym szpiegom
Ruda Śląska, początek stycznia. Dron testowany przez PKP Cargo zarejestrował złodziei ładujących do samochodu węgiel usypany z pociągu. Na nagraniu widać sprawców i numer rejestracyjny auta. Spółka złożyła zawiadomienie na policję, dostarczając materiał dowodowy. Takich spraw jest już znacznie więcej.
– Straty ponoszone z powodu kradzieży liczymy w milionach złotych. Ale drony powinny nam pomóc zepchnąć złodziei z torów – mówi Maciej Borecki, dyrektor biura bezpieczeństwa w PKP Cargo.
Z danych przewoźnika wynika, że w porównaniu z 2013 r. straty wynikające z kradzieży spadły o 32 proc. PKP Cargo nie uwzględnia w nich kosztów związanych z przestojami pociągów czy naprawami uszkodzonych wagonów itd.
Temu towarowemu gigantowi z rocznymi przychodami prawie 4,3 mld zł (dane z 2014 r.) złodzieje tak dali w kość, że w ciągu ostatnich miesięcy spółka przetestowała kilkanaście latających urządzeń różnych producentów.
– Drony dały nam możliwość patrolowania rozległego obszaru. Okazały się skuteczne – twierdzi Maciej Borecki z PKP Cargo.
Początkowo dron miał być jeden, i to z wynajętą obsługą. Ale będzie ich więcej, a pracownicy PKP Cargo zostaną przeszkoleni. Przewoźnik zdecydował się na drony wielowirnikowe – z możliwością pionowego startu i zawiśnięcia w powietrzu w celu długotrwałej obserwacji. – Będą wyposażone w kamery termowizyjne, by umożliwić podgląd w nocy i podczas złych warunków. W tym roku kupimy kilka urządzeń. Pierwsze powinny wejść do eksploatacji w ciągu dwóch miesięcy – ujawnia PKP Cargo.
Najczęściej ofiarą złodziei pada węgiel, który jest kradziony z wagonów przez usypy: złodzieje otwierają węglarki w trakcie jazdy lub po zatrzymaniu pociągu.
Za kradzieżami stoją często zorganizowane grupy przestępcze, które za jednym razem są w stanie usypać nawet kilka ton węgla. Złodzieje są zorientowani, z jakiej kopalni i kiedy wyruszają transporty. Śledczy badają, czy mają informatorów w państwowych spółkach.
PKP Cargo ściśle współdziała ze Strażą Ochrony Kolei i policją. Funkcjonariusze podkreślają, że drony dają możliwość, żeby reagować już w trakcie przygotowania do akcji, a nie po fakcie.
– Ten sprzęt nam się podoba. Po zebraniu informacji i analizie kosztów nie wykluczamy zakupu własnych dronów – przyznaje st. insp. Paweł Boczek, rzecznik SOK.
Z danych GUS wynika, że PKP Cargo ma w Polsce ponad 72 proc. udziałów w rynku transportów węgla i 51 proc. w przewozach metali, rudy i złomu. W porównaniu z 2013 r. łączna wartość skradzionego złomu spadła w ubiegłym roku w PKP Cargo o ponad 40 proc., węgla o jedną trzecią, a towarów wysoko przetworzonych o jedną czwartą.
Bo na celowniku złodziei są też transporty ze złomem i kontenery, w których przewożone są wysoko przetworzone towary. Do dzisiaj nie wiadomo, gdzie w drodze do trójmiejskich portów dochodzi do ataków (przewoźnik ma nadzieję, że z dronem rozwikłanie tej zagadki to już kwestia czasu).
Według naszych ustaleń eksperyment PKP Cargo może zachęcić inne spółki z Grupy PKP. W holdingu pojawiła się koncepcja, że drony mogłaby kupić spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, której podlega SOK. Drugi pomysł jest taki, że z powietrza miałyby być pilnowane przed grafficiarzami pociągi PKP Intercity, np. Pendolino.
Z dronów nie korzystają na razie towarowi konkurenci, np. DB Schenker Polska i CTL Logistics.