Do Urzędu Transportu Kolejowego trafiają kolejne sprzeciwy od przewoźników niezgadzających wprowadzenie minimalnej kwoty ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. UTK chce zmian w OC na kolei po tym, jak skontrolował przewoźników w związku z katastrofą w Szczekocinach w 2012 r.
Zdaniem UTK większość firm nie ma polis umożliwiających wypłatę odszkodowań w wysokości gwarantującej pokrycie wszystkich roszczeń. Dzisiaj przewoźnik sam decyduje, jakie ubezpieczenie wykupić. Urząd chce, by suma ubezpieczenia wynosiła ok. 100 mln zł. Kwotę wyliczono na podstawie analizy najgorszego możliwego scenariusza wypadku w Szczekocinach w kilku wariantach, zakładając winę różnych spółek.
Jak wynika z analizy firmy doradczej KPMG, polisy OC na taką lub zbliżoną sumę miało tylko dwóch przewoźników towarowych i jeden pasażerski. A w Polsce w 2014 r. działało 17 spółek pasażerskich i 66 towarowych. Kontrolerzy UTK stwierdzili, że choć średnia kwota ubezpieczenia wynosi 17,6 mln zł, to są przewoźnicy, którzy ubezpieczają się na mniej niż 500 tys. zł. I jeśli doszłoby do poważnej katastrofy, większość nie byłaby w stanie wypłacić odszkodowań ofiarom lub ich rodzinom, a także właścicielom zniszczonego majątku.
– Nie może być tak, że jeden przewoźnik ubezpiecza się na 400 tys. zł, a inny na 40 mln. Jeśli ten pierwszy wjedzie w skład Pendolino wart 20 mln euro, zbankrutuje. Skąd weźmie pieniądze na odszkodowania – pyta pragnący zachować anonimowość ekspert od ubezpieczeń kolejowych.
Ale przyznaje, że kwota 100 mln zł jest wygórowana, nawet jeśli UTK chce, aby dochodzić do niej przez dwa lata. – Rozsądne byłoby wprowadzenie pułapu 25 mln zł w I etapie i przeanalizowanie, jak wpłynie to na wysokość składek – podsumowuje rozmówca. Jego zdaniem duże spółki nie odczują nowych regulacji, ale mniejsze będą mieć problem.
I to one najgłośniej protestują. Jeśli te regulacje wejdą w życie, radykalnie wzrośnie składka ubezpieczeniowa. – To oznacza, że wzrosną koszty transportu koleją, co może być argumentem dla podwyżek cen biletów i stawek przewoźników transportowych – usłyszeliśmy.
– To kwestia ryzyka biznesowego. Jeśli przewoźnik drogowy spowoduje na przejeździe kolejowym wypadek z udziałem pendolino, też zbankrutuje – wskazują przewoźnicy.
Aby bronić ich interesów, ekspertyzę zleciła fundacja Pro Kolej. – Ustalenie jednolitej minimalnej sumy gwarancyjnej może spowodować, że duże podmioty uzyskają nieuzasadnioną przewagę nad tymi, które prowadzą działalność o ograniczonych rozmiarach – twierdzi prof. Marcin Orlicki z UAM w Poznaniu, autor opracowania. I ostrzega: – Jeśli jednolita minimalna suma gwarancyjna w obowiązkowym ubezpieczeniu OC zostanie ustalona na relatywnie wysokim poziomie, koszt ubezpieczenia może stanowić barierę wejścia do biznesu przewozów kolejowych.
– To zagrożenie dla małych i średnich przewoźników – potwierdza Tomasz Strapagiel z SKPL Cargo. Dzisiaj w biznesie kolejowym rentowność jest jednocyfrowa. Załóżmy, że dziś kwota polisy wynosi np. 3 mln zł, a roczna składka 70 tys. zł. Jeśli suma gwarancyjna wzrośnie do 100 mln zł, to mniejsi mogą zwijać interes.
Większość przewoźników jest za tym, żeby przedsiębiorcy kolejowi nadal o wartości polisy decydowali samodzielnie – jak np. we Francji, w Czechach i Finlandii. Zwracają też uwagę, że w ostatnich latach żaden przewoźnik nie doświadczył sytuacji „niedoubezpieczenia” – wielkość roszczeń ani razu nie przekroczyła wysokości polisy OC.
Ale nie wszyscy mówią jednym głosem. Nowym regulacjom nie sprzeciwia się np. Freightliner PL. Tu argument jest taki, że wzrost składki nie jest wprost proporcjonalny do wzrostu wartości polisy, za to zwiększa zabezpieczenie w razie wypadku. Ale ta spółka posiada najwyższą polisę na polskim rynku, która przebija proponowany pułap.
W katastrofie pod Szczekocinami w marcu 2012 r. zginęło 16 osób, a 61 zostało rannych. Do PKP Intercity wpłynęło 87 wniosków dotyczących szkód na osobach (w tym 8 zgonów) i mieniu. Spółka wypłaciła z polisy PZU prawie 4,2 mln zł.
– Rodzinom zmarłych pracowników PKP Intercity wypłaciliśmy prawie 973 tys. zł plus koszty pogrzebów i odpraw pośmiertnych, rodzinom zmarłych pasażerów 1,63 mln zł, a za szkody na osobie i na mieniu 1,59 mln zł – wylicza Beata Czemerajda z PKP IC.
W przypadku Przewozów Regionalnych wystawcą polisy OC była Hestia. – Część poszkodowanych i rodzin ofiar otrzymała już odszkodowania. Ten proceder nie jest zakończony, bo nie zostało zakończone postępowanie prokuratury w sprawie wskazania sprawców – zastrzega Marta Milewska, rzeczniczka PKP Intercity.
Trzecią stroną jest zarządca infrastruktury PKP PLK (ubezpieczyciel – także Hestia). Jak tłumaczy rzecznik tej spółki Mirosław Siemieniec, z jej polisy zostanie zwrócone 70 proc. wszystkich odszkodowań osobowych, bo zgodnie z decyzją ubezpieczycieli w takim procencie spółka przyczyniła się do wypadku.
Po Szczekocinach PKP Intercity wypłaciło 4,2 mln zł odszkodowań