Kraje Europy Zachodniej nie chcą się dzielić z MSW informacjami na temat używanych aut sprowadzanych stamtąd do Polski. Niemcy, od których ściągamy najwięcej modeli, tłumaczą, że to niezgodne z ich prawem
Na współpracę poszły tylko Włochy i Szwecja. Kraje, z których sprowadzamy ok. 2,5 proc. aut.
W czerwcu rząd uruchomi usługę Historia Pojazdu, dzięki której sprawdzimy online, co działo się z używanym samochodem przed jego zakupem. Dowiemy się np., kiedy przechodził badania techniczne, jaki jest jego przebieg, czy ma ważne OC. Ale nowa funkcjonalność, którą reklamuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ma jedną wadę – nie pokaże nam zagranicznej historii pojazdu. Dane będą dotyczyć okresu od momentu pierwszej rejestracji w Polsce. Tak więc składaki sprowadzane z Niemiec nadal będą miały czystą kartotekę.
Problem jest poważny. Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego „Samar” wynika, że tylko w 2013 r. Polacy ściągnęli do kraju ponad 711 tys. samochodów osobowych. To o ponad 54 tys. więcej niż w 2012 r. Część ze sprowadzanych aut jest powypadkowa, co niejednokrotnie sprzedawcy próbują ukryć.
Możliwość poznania zagranicznej historii sprowadzonego pojazdu byłaby pierwszym krokiem do wyeliminowania z naszych dróg złomu. Rząd chciałby te informacje uzyskać. Problem w tym, że na razie nie ma podstaw prawnych do gromadzenia zagranicznej historii pojazdu. A samo MSW postanowiło wyjść przed szereg. W tym celu wystosowało pismo do ambasad RP w kilku wybranych państwach, z których Polacy sprowadzają samochody, z prośbą o nawiązanie współpracy z właściwymi instytucjami tych krajów. – Jest to pierwsza tego typu inicjatywa w krajach Unii Europejskiej. Dotychczas żadne państwo nie udostępniało takich danych innym podmiotom – chwalą się przedstawiciele MSW. Resort ma też spore ambicje: liczy, że uda mu się zmotywować Komisję Europejską do zaangażowania w projekt.
Niestety na razie inicjatywa Polski przyniosła więcej szumu niż efektów. Jak wynika z informacji DGP, do tej pory tylko Włochy i Szwecja zadeklarowały chęć współpracy. – Zaproponowana przez nas wymiana danych jest zgodna z obowiązującym w tych krajach prawem – potwierdza resort spraw wewnętrznych. Powodów do świętowania raczej nie ma, z tych krajów sprowadzamy bowiem znikomą liczbę samochodów. Z 5,5 mln ogłoszeń sprzedaży aut, które pojawiły się w 2013 r. w serwisie OtoMoto.pl, zaledwie 1,6 proc. stanowiły samochody włoskie (7. miejsce w zestawieniu Top 10). Szwedzkie auta nawet nie załapały się do pierwszej dziesiątki, co oznacza, że skala importu jest w okolicach 1 proc. albo nawet mniej.
Zdecydowanie najwięcej używanych samochodów sprowadzamy z Niemiec (48 proc.). W dodatku są to najstarsze modele. – Średni wiek sprowadzanego auta wynosi prawie 10 lat. Najstarsze, 12-letnie, pochodzą właśnie z Niemiec – mówi Radosław Dobrołęcki z OtoMoto.pl. Nie jest więc tajemnicą, że Polsce najbardziej zależy na wymianie danych akurat z Niemcami. Ale na to na razie nie ma szans. – Ze względu na obowiązujące u naszych zachodnich sąsiadów prawo udostępnienie takich danych jest utrudnione – przyznaje MSW. – Niemniej jednak nadal trwają obustronne konsultacje na szczeblu ministerialnym, aby znaleźć ramy prawne umożliwiające taką wymianę informacji – zaznacza resort.
Sukcesem trudno nazwać także ustalenia z pozostałymi państwami. Stany Zjednoczone odpowiedziały, że wymianę danych o pojazdach reguluje prawo stanowe. To oznacza, że Polska musiałaby się zwrócić do każdego z 50 stanów z osobna. Z kolei Francja i Wielka Brytania nie nadesłały formalnych odpowiedzi – i to mimo że Polsce zależało na uzyskaniu jakiegokolwiek sygnału zwrotnego do 20 stycznia br. („Termin ten jest podyktowany sztywnym harmonogramem prac legislacyjnych związanych z realizacją projektu” – uzasadniał w piśmie podsekretarz stanu w MSW Rafał Magryś).
Nasi rozmówcy nie są zdziwieni reakcją innych państw. – Nie dość, że pismo z MSW było pełne ogólników, to jeszcze wysłane do naszych ambasadorów, a nie bezpośrednio do właściwych instytucji, z którymi MSW przecież prowadzi wspólne projekty, chociażby w zakresie SIS [System Informacyjny Schengen – red.] czy RESPER i EUCARIS [systemy do wymiany m.in. informacji o naruszeniach kierowców – red.] – ocenia jeden z ekspertów.
Z nieoficjalnych ustaleń DGP wynika, że Niemcy będą zainteresowani współpracą z Polską dopiero wtedy, gdy zostanie to uregulowane na poziomie europejskim. Istnieje szansa, że w pewnym zakresie (choćby wyłącznie na użytek wymiany danych między organami rejestrującymi państw członkowskich) sprawę ureguluje Unia Europejska. Jak pisaliśmy w DGP, 15 kwietnia europarlament przyjmie rozporządzenie przewidujące, że wszystkie państwa członkowskie muszą wzajemnie uznawać wydawane przez zagraniczne organy dokumenty, a także dane i badania techniczne aut. Oznacza to, że samochód, który nie przeszedł przeglądu technicznego np. w Niemczech albo został tam wyrejestrowany z powodu szkody całkowitej, nie będzie mógł być już zarejestrowany w Polsce. To powinno wyeliminować skrajne przypadki sprowadzania zagranicznych wraków – a więc do pewnego stopnia efekt będzie ten sam, co w przypadku Historii Pojazdu.

Średni wiek sprowadzanego auta to 10 lat. Niemieckiego – 12