Największy przewoźnik kolejowy w kraju nie ma pieniędzy. A jego właściciele tracą cierpliwość
W kasie Przewozów Regionalnych zieje taką pustką, że spółka nie wywiązuje się ze styczniowej ugody z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi w sprawie spłaty zaległości za dostęp do torów z lat 2009–2011. PKP PLK zgodziły się wtedy na umorzenie 138 mln zł odsetek od długu Przewozów Regionalnych, ale warunek był taki, że do lipca 2017 r. przewoźnik będzie terminowo spłacał raty należności wobec PLK. Łącznie to 384 mln zł. Tymczasem od sierpnia Przewozy Regionalne nie płacą. Jak się dowiedzieliśmy, zabezpieczeniem styczniowej ugody jest majątek spółki, w tym pociągi pasażerskie (łącznie 350 zespołów trakcyjnych). Według naszych ustaleń Przewozy już wstępnie zabezpieczyły pojazdy, które mają trafić do PLK. Ministerstwo Transportu potwierdza, że istnieje możliwość ich przejęcia.
– Ten rozstawiony po krzakach rdzewiejący tabor może być dla PKP PLK „interesem życia”. Spółka z zarządcy torów może stać się przewoźnikiem kolejowym – ironizuje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Na razie między dwoma spółkami trwa wymiana dokumentów. PLK jeszcze o składy nie wystąpiły. – To ostatnia rzecz, jaka nam jest potrzebna do szczęścia – usłyszeliśmy nieoficjalnie w spółce.
Przewozy Regionalne, które przewożą 100 mln pasażerów rocznie, to kolos na glinianych nogach. Przejęcie pod koniec 2008 r. Przewozów od PKP przez samorządy wojewódzkie okazało się słabym interesem. Przewoźnik od lat przynosi straty, z każdym rokiem ubywa pasażerów i pogarsza się jakość usług.
Ministerstwo Transportu proponuje więc podział Przewozów Regionalnych. Na bazie oddłużonego majątku spółki, która ma 16 skłóconych współwłaścicieli dotujących ją rocznie kwotą 900 mln zł, miałoby powstać pięć, sześć firm przewozowych, obejmujących po dwa, trzy województwa. To ułatwiłoby zarządzanie.
– Taki model restrukturyzacji wydaje się optymalny. Ale musieliby się zgodzić się na niego marszałkowie wszystkich województw. To do nich będzie należała decyzja – zaznacza Andrzej Massel, wiceminister transportu.
Niektóre samorządy nie widzą sensu restrukturyzacji Przewozów Regionalnych. Zamiast tego wolą zakładać własne spółki, wzorowane np. na Kolejach Mazowieckich (przejęły od Przewozów całość połączeń) czy Kolejach Wielkopolskich (tylko część tras).
– W tym roku planujemy powołanie spółki Koleje Małopolskie, która będzie alternatywą dla Przewozów Regionalnych. W perspektywie trzech lat powinna zacząć stopniowo zabezpieczać kluczowe połączenia w województwie bez względu na przyszłość Przewozów – mówi Roman Ciepiela, wicemarszałek województwa małopolskiego.
Pomorze ma inny pomysł. – Partnerów w ramach wspólnych przewozów widzimy w trzech ościennych województwach. Tworzenie własnych spółek przez każde z województw mogłoby skutkować problemami, jakie dotknęły Koleje Śląskie – ostrzega Ryszard Świński, wicemarszałek województwa pomorskiego.
Wczoraj w Toruniu doszło do spotkania właścicieli spółki. Marszałkowie zgadzają się, że głównym problemem Przewozów jest zadłużenie, którego większość pochodzi z czasów, gdy były one w PKP. Dziś zobowiązania firmy wynoszą 1,2 mld zł przy aktywach rzędu 880 mln zł. Marszałkowie i spółka liczyli, że resort finansów da pieniądze na oddłużenie. Ale MF powiedziało, że nie da ani grosza, dopóki spółka nie przedstawi spójnego planu restrukturyzacji. – Powolne obumieranie Przewozów Regionalnych będzie trwało co najmniej do wyborów samorządowych jesienią 2014 r. Do tego czasu marszałkowie nie będą chcieli podejmować ryzyka związanego z reformowaniem kolei. Zmiany polegające na podziale spółki zaczną się od 2015 r. – przewiduje Adrian Furgalski.