Nie ma i nie było zagrożenia. Tak LOT komentuje latanie swoich Dreamlinerów bez kompletu filtrów paliwowych. Kontrole wykazały, że wybrakowane maszyny przekazał polskiemu przewoźnikowi producent - amerykański Boeing. Problem został wyeliminowany, a LOT przekonuje, że pasażerom nie groziło żadne bezpieczeństwo. Tomasz Balcerzak, wiceprezes spółki, zapewniał na konferencji prasowej, że w czasie lotów działały inne filtry.

Nie działał filtr wysokiego ciśnienia, jednak dwa inne funkcjonowały, co oznacza, że loty mogły być kontynuowane bez przeszkód.

Usterkę wykryto pod koniec ubiegłego tygodnia podczas kontroli silników dokonywanej przez serwisanta Boeinga. Na czas uziemienia wadliwych egzemplarzy LOT wynajął dwie zastępcze maszyny. Teraz wszystkie polskie Dreamlinery już latają.

Obecny w Warszawie wiceprezes Boeinga Mike Fleming poinformował, że firma sprawdziła silniki pozostałych polskich Dreamlinerów. Żaden z nich nie miał tej samej wady.

PLL LOT negocjuje z Boeingiem odszkodowanie związane z poprzednim kilkumiesięcznym uziemieniem Dreamlinerów. Było one spowodowane wadami w akumulatorach maszyn.