Więcej fotoradarów, mobilnych kontroli oraz wyższe mandaty - to zalecenie Banku Światowego w związku z dużą liczbą wypadków w Polsce. Z najnowszego raportu tej instytucji wynika, że w ograniczaniu liczby zdarzeń śmiertelnych na drogach mocno odstajemy od unijnej średniej.

Posłowie jednak sceptycznie odnoszą się do zaleceń Banku. Zdaniem Krzysztofa Kosińskiego, rzecznika PSL, kierowanie się tego typu raportami i stawianie coraz większej liczby fotoradarów mocno zdenerwuje kierowców. Poseł apeluje w tej sprawie o zdrowy rozsądek.

Zaleceń Banku Światowego nie podziela też Krzysztof Tchórzewski z PiS. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury uważa, że żaden fotoradar nie zapobiegnie wypadkowi, gdy zwycięży chęć popisania się szybką jazdą. "Postawiony gęściej lub rzadziej fotoradar nie zapobiegnie brawurze” - mówi. Zdaniem Tchórzewskiego, nasze władze i tak już wykazują w tej sprawie pewną nadgorliwość.

Z raportu wynika, że z powodu licznych wypadków nasza gospodarka traci nawet 2 procent PKB. Mimo to Dariusz Rosati, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych uważa, że celem mandatów nie powinno być zapewnienie dochodów budżetowi państwa, gdyż w przypadku bezpieczeństwa kwestie finansowe są tutaj poboczne.

O raporcie Banku Światowego informuje "Puls Biznesu". Dziennik przytacza wypowiedź jednego z autorów dokumentu- Radosława Czapskiego, który mówi, jazda zgodnie z przepisami to nie jedyny sposób uniknięcia wypadków. "Prezentujemy niepopularne rozwiązania. Jesteśmy za fotoradarami i mobilnymi kontrolami. Uważamy, że należy obniżyć w Polsce dopuszczalną prędkość. Nic też nie motywuje tak do przestrzegania przepisów jak wysokie kary. W krajach wysokorozwiniętych mandaty są znacznie wyższe niż w Polsce, a kontrola jest także ostrzejsza”- pisze Radosław Czapski.