Generalna Dyrekcja zapewnia, że w związku z wstrzymaniem dotacji unijnych nie grozi nam zastopowanie inwestycji. Dyrektor Andrzej Maciejewski uspokaja, że działania sprawdzające Komisji Europejskiej na skutek zmów cenowych wykonawców i skierowanie aktu oskarżenia przez polskie państwo przeciwko prezesom kilku firm do sądu nie powinno mieć wpływu na płynność finansową.

Groźba zamrożenia trzech i pół miliarda złotych unijnych funduszy nie spowoduje utraty naszej płynności finansowej - uspokaja Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Polsce grozi nawet odebranie dotacji ze względu na wykrycie zmowy cenowej firm budujących drogi.

Firmy budujące drogi mają jednak inne zdanie

Co innego wynika jednak z notatki GDDKiA, do której dotarły "Wiadomości" TVP. Drogowcy piszą w niej do ministra transportu, że w związku z zamrożeniem unijnych pieniędzy w czerwcu w Krajowym Funduszu Drogowym może zabraknąć pieniędzy.

GDDKiA jako poszkodowany, nie oskarżony

Dyrektor Andrzej Maciejewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wskazuje w rozmowie z IAR, że to państwo jest w tej sprawie poszkodowanym. Toczy się już w tej sprawie zarówno śledztwo i postępowanie wyjaśniające przed Komisją Europejską. "Zakładamy, że w marcu sprawa się wyjaśni.

Generalna Dyrekcja ma w sprawie śledztwa Komisji Europejskiej, która zamroziła 3,5 mld euro na drogi, status pokrzywdzonego, a nie oskarżonego. Oskarżeni są prezesi firm budowlanych, którzy prawdopodobnie dopuszczali się tego typu działań" - mówi IAR dyrektor Andrzej Maciejewski.

Minister infrastruktury twierdzi, że decyzja komisji jest niezrozumiała

Decyzję o zamrożeniu pieniędzy dla Polski krytykuje już minister rozwoju regionalnego. Elżbieta Bieńkowska zapewniała w radiowej Jedynce, że sprawa zostanie wyjaśniona do marca. Jednak, jej zdaniem, działania Komisji Europejskiej są niezrozumiałe, a w sprawie to Polska jest pokrzywdzona..