Wypłaty z gwarancji na kontraktach autostradowych wymusiły lepszy nadzór firm przez banki i ubezpieczycieli
GDDKiA chętniej sięga po pieniądze z gwarancji / DGP
Przed podpisaniem kontraktu na budowę każdej autostrady Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wymaga od wykonawcy gwarancji ubezpieczeniowej (albo kaucji bankowej), która ma zabezpieczyć należyte wykonanie trasy. Z reguły jest to od 5 do 10 proc. wartości kontraktu. GDDKiA może sięgnąć po te pieniądze, jeśli droga wymaga poprawek.
– Zmuszeni byliśmy do uruchomienia gwarancji należytego wykonania na czterech spośród 54 realizowanych obecnie kontraktów. Kwota nie jest oszałamiająca, to zaledwie 77 mln zł, czyli 3,85 proc. gwarancji będących zabezpieczeniem wszystkich realizowanych obecnie przez GDDKiA kontraktów – mówi Lech Witecki, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
DGP dotarł do najnowszego zestawienia uruchomionych w ubiegłym roku gwarancji. Po pieniądze z tego tytułu GDDKiA sięgnęła wobec spółek DSS, Poldim, Drogbud oraz konsorcjum PBG-Hydrobudowa-Aprivia. GDDKiA twierdzi, że polityka gwarancyjna przynosi korzyści.
– Od czasu gdy zaczęliśmy uruchamiać gwarancje, banki i ubezpieczyciele zaczęli bardziej wnikliwą kontrolę spółek budowlanych. Widzimy, że instytucje finansowe uzależniają udzielenie gwarancji od prawidłowo oszacowanej przez wykonawcę oferty gwarantującej zysk, a później wymuszają na nim mobilizację na budowie, pilnując harmonogramu itd. Na budowach pojawiła się dodatkowa para oczu kontrolująca postępy prac – twierdzi dyrektor Lech Witecki.
Zwiększona kontrola ze strony instytucji finansowych to sposób na ograniczenie kosztów, które powstałyby w razie wniosku o uruchomienie gwarancji. Teoretycznie gwarant jest zobowiązany do wypłaty gwarancji, a bank albo towarzystwo ubezpieczeniowe mogą wtedy wystąpić wobec wykonawcy z roszczeniem regresowym.
Wykonawcy twierdzą jednak, że GDDKiA znacznie częściej żąda wypłaty gwarancji i że rzeczywista kwota wniosków jest kilkakrotnie wyższa niż 77 mln zł. Na liście GDDKiA nie ma np. tych kontraktów, których wykonawcom udało się zablokować wypłatę gwarancji w sądach (A4 Tarnów-Dębica i A1 między Kowalem i Toruniem za łączną kwotę ponad 100 mln zł). Nie została też uwzględniona kwota 118 mln zł, jakiej zażądała GDDKiA od chińskich banków, które udzieliły gwarancji COVEC-owi. Te odmówiły wypłaty pieniędzy.
Część prawników argumentuje, że GDDKiA nadużywa instrumentu gwarancji. Według radcy prawnego Wojciecha Kozłowskiego z kancelarii Salans GDDKiA próbuje wykorzystywać gwarancje na zapłatę dla podwykonawców. Tymczasem nie dostali oni pieniędzy, bo GDDKiA nie zapłaciła za ich pracę.