PE nie przyjął w środę wywołujących kontrowersje przepisów liberalizujących obsługę naziemną lotnisk i skierował je z powrotem do prac w komisji transportu. Europosłowie zgodzili się natomiast na zmiany dotyczące przydziału czasu na start i lądowania.

Przepisy, na które na razie nie ma zgody wśród eurodeputowanych, przewidują zwiększenie konkurencji w sektorze obsługi naziemnej. Według obecnego prawa kraje UE mogą ograniczać liczbę kontrahentów, którzy odpowiadają za ładowanie bagaży, poczty i towarów, przygotowanie samolotu do lotu oraz tankowanie.

Propozycji przeciwni byli niektórzy europosłowie niemieccy, którzy chcą zachowania status quo na lotniskach we Frankfurcie czy Monachium, gdzie firmy zajmujące się naziemną obsługą pasażerów są powiązane kapitałowo z portami. Ponadto właśnie w Niemczech liberalizacja wywołuje opór związków zawodowych pracowników obsługi naziemnej. Związki obawiają się pogorszenia warunków pracy i zwolnień z firm, które nie wytrzymają konkurencji.

Komisja transportu PE ma teraz dwa miesiące na sporządzenie raportu końcowego w sprawie pakietu dotyczącego obsługi naziemnej. Głosowanie w tej sprawie jest możliwe dopiero latem 2013 r.

"Zgadzam się z propozycją Komisji w sprawie dalszego, ostrożnego otwarcia rynku. Jestem przekonany, że znajdziemy kompromis, który będzie z korzyścią dla obywateli i przemysłu lotniczego" - mówił po głosowaniu europoseł PO Artur Zasada, sprawozdawca raportu dotyczącego obsługi naziemnej na lotniskach w UE.

Jak wyjaśniał, po raz pierwszy w unijnej legislacji pojawi się kwestia minimalnych wymogów jakościowych, np. określony zostanie maksymalny czas na dostarczenie bagażu lub wymóg posiadania odpowiedniej ilości płynu do odladzania samolotów na lotnisku. Firmy zajmujące się obsługą naziemną będą musiały spełnić kilkanaście kryteriów minimalnych, inaczej nie będą mogły świadczyć swoich usług w danym porcie lotniczym.

Europosłowie zgodzili się natomiast w środowym głosowaniu na wprowadzenie konkurencji w systemie przyznawania "okienek" na start i lądowanie (tzw. slotów), aby skłonić linie lotnicze do lepszego korzystania z przyznanego im czasu. Zmiany mają m.in. pozwolić liniom lotniczym na handel tymi "okienkami". Dzięki temu np. Lufthansa będzie mogła odsprzedać Air France swój przydział na starty i lądowania na lotnisku w Berlinie.

Do tej pory takie okienka czasowe były ustalane przez lotnisko i kontrolerów ruchu lotniczego i przydzielane wybranej linii, a handel nimi był zakazany w większości państw UE. Jeśli linia lotnicza udowodniła, że w ciągu pół roku wykorzystała przynajmniej 80 proc. z przyznanych jej okienek, były one automatycznie przedłużane o kolejne pół roku. Jeśli nie - traciła prawo do przyznanych jej "slotów", które były rozdzielane pomiędzy inne linie lotnicze (50 proc. z tak zwolnionych okienek było przyznawane nowym operatorom, 50 proc. starym).

Taki system nie sprzyjał konkurencji i ograniczał liczbę startów i lądowań na lotniskach UE. Z obawy o utratę przydzielonych im darmowych okienek, linie lotnicze wolały często utrzymywać nierentowne loty albo po kryjomu odsprzedawać swoje prawo do lądowań innej linii lotniczej. KE liczy, że samą reformą sposobu przyznawania okienek zwiększy liczbę pasażerów o 24 mln rocznie i przyczyni się do zaoszczędzenia 5 mld euro pomiędzy 2012 i 2025 rokiem.

Na daleko idącą liberalizację przyznawania okienek nalegały władze lotnisk. Jakimkolwiek zmianom obecnego systemu sprzeciwiły się linie lotnicze.

PE przyjął też w środę przepisy dotyczące wprowadzenia ograniczeń poziomu hałasu w portach lotniczych.

Nowe regulacje mają zwiększyć wydajność pracy europejskich lotnisk bez konieczności budowania kosztownych nowych pasów startowych. Pięć lotnisk w Europie (Frankfurt, Londyn Gatwick i Heathrow, Milan Linate, Paryż Orly) jest już tak zatłoczonych, że nie są w stanie przyjąć nowych samolotów.