Dzięki rywalizacji dwóch linii o pasażerów w te wakacje na pewno będziemy po Polsce latać tanio. Pytanie, czy wyniszczającą batalię opartą na promocjach wytrzymają linie lotnicze, które sporo dokładają do interesu.
Po kraju podróżujemy coraz częściej i poniżej kosztów / DGP
Z rozkładu Eurolotu wykasowane zostanie wkrótce połączenie Kraków – Poznań. Coraz głośniej mówi się, że likwidacja czeka także trasę Wrocław – Gdańsk. Oficjalnie Eurolot zapewnia, że nic się nie dzieje, choć jeszcze dwa tygodnie temu planował podstawiać na połączenie z Krakowa do Poznania nawet dwa samoloty dziennie.

Zabójcza konkurencja

Wszystko się zmieniło wraz z wejściem na rynek OLT Express, które zaproponowało tańsze bilety i dogodniejsze godziny podróży, a przede wszystkim bogatą siatkę połączeń, zmuszając Eurolot do obniżek cen.
Dziś z Krakowa OLT obsługuje sześć tras – Eurolot tylko trzy. Jeszcze większe dysproporcje są w relacjach z Gdańska. Ze stolicy Wybrzeża OLT oferuje osiem tras, Eurolot – trzy. Według ekspertów to właśnie Gdańsk może rozstrzygnąć, kto będzie królem polskiego rynku.
Okaże się to już w wakacje na połączeniach Gdańska z Warszawą i Krakowem. To obecnie najpopularniejsze trasy lotnicze w kraju. Samoloty niemal pękają w szwach, nawet potężne jak na krajowe rejsy airbusy A320. OLT zabiera naraz 180 pasażerów, podczas gdy nowy bombardier Q400 zakupiony niedawno przez Eurolot ma tylko 78 miejsc.
Obydwie firmy uzbroiły się na nadchodzący sezon po zęby. OLT ma dziś 10 samolotów typu ATR oraz 12 airbusów. Eurolot 12 atr-ów i trzy embraery. Jeszcze przed Euro 2012 flotę zasilą nowe bombardiery.
– OLT to potężne uderzenie w Eurolot i LOT. Jest to też pocałunek śmierci dla kolei. Ale nasuwa się pytanie, czy to jest tylko kometa, czy też przedsięwzięcie z perspektywami – zastanawia się prof. Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego.

Kto za to płaci

Wątpliwości budzą przede wszystkim ceny biletów, które nie są w stanie pokryć kosztów przewoźników. Nawet w przypadku małych samolotów typu ATR ceny zaczynające się od 99 zł wystarczą co najwyżej na paliwo. To co prawda znaczący, ale niejedyny koszt działalności linii. Do ceny paliwa należy bowiem doliczyć opłaty na lotniskach dla wszelkich służb serwisowych oraz opłaty za przeloty, starty i lądowania odprowadzane do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Kosztują też pracownicy. Lekką ręką należy więc zamknąć koszt półtoragodzinnego lotu z Krakowa do Gdańska kwotą 30 – 35 tys. zł.
OLT nie kryje, że promocyjna cena 99 zł dotyczy tylko połowy miejsc w samolotach. Reszta jest droższa, a średnia cena biletu wynosi 250 – 300 zł. Podobną politykę cenową prowadzi Eurolot, ale zapowiada wprowadzenie dużych promocji. Anna Rusajczyk, rzecznik spółki, nie chce jednak na razie zdradzać szczegółów. To jednak będzie kosztować i pogorszy wyniki firmy, która ubiegły rok zamknęła kilkumilionową stratą.
OLT od początku założyło, że dołoży do interesu. W tym roku ma to być 80 mln zł, w przyszłym 100 mln zł. – Nasza strategia jest długofalowa i mamy nadzieję, że osiągniemy dobre wyniki dzięki maksymalnemu wypełnieniu samolotów – mówi Magdalena Grzybowska. Twierdzi, że obłożenie pasażerami na niektórych rejsach jest 100-procentowe.

11 lotnisk dla biznesu

Po kraju można podróżować także liniami biznesowymi. Samoloty dla biznesu są dostępne niemal wszędzie. Jednym z największych przewoźników oferujących tego typu usługi jest NetJets Europe. Oprócz tej firmy na polskim rynku działa na mniejszą skalę jeszcze przynajmniej kilka innych linii. Temu segmentowi rynku sprzyja szybki rozwój lotnisk regionalnych.
Dzięki ich modernizacji, a także coraz większym wymaganiom polskich przedsiębiorców wciąż wzrasta zapotrzebowanie na loty biznesowe. W Polsce samoloty biznesowe mogą korzystać z 11 lotnisk. Poza Okęciem, które w ubiegłym roku obsłużyło ponad połowę lotów, biznes najczęściej startował z Krakowa, Poznania, Gdańska i Katowic. Godzina lotu odrzutowcem kosztuje 5,5 tys. euro.