W ciągu ostatnich sześciu miesięcy aż osiem razy dochodziło do awarii systemu Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.
Z danych, do których dotarł DGP, wynika, że tylko w ostatnim półroczu (od 13.09.2011 r. do 1.03.2012 r.) doszło do jedenastu masowych awarii systemu Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Niektóre trwały nawet po kilka godzin. – Skutkowało to niedostępnością danych dla policji, straży gminnych czy urzędów powiatowych – twierdzi nasz informator.
Wykaz awarii pokazaliśmy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. – Najdłuższe przerwy 13, 14 i 29 września 2011 r. spowodowane były pracami modernizacyjnymi – tłumaczy rzecznik resortu Małgorzata Woźniak. Czyli pozostałych osiem przerw było awariami, choć resort zaznacza, że przez ostatnie pół roku dostępność do systemu wyniosła 99,4 proc. Jak twierdzą nasi informatorzy, problemów z CEPiK jest więcej.
System składa się z dwóch części – Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP) i Centralnej Ewidencji Kierowców (CEK). CEP – w przeciwieństwie do CEK – została już połączona z bazami danych starostw, dzięki czemu urzędnik może wychwycić niezgodność przy rejestracji samochodu. Wciąż jednak trwa rozpoczęta w 2010 r. weryfikacja danych o samych pojazdach. Wcześniej dochodziło do sytuacji, w której auto rejestrowane było dwukrotnie. Np. szukający pracy Polacy jechali samochodami do Niemiec i tam je rejestrowali. Nie dochodziło do automatycznego wyrejestrowania auta w Polsce, a po powrocie do kraju pojazd w konsekwencji miał dwa numery rejestracyjne.
Według naszych informatorów w bazie znajduje się nawet kilka tysięcy aut, które choć mają status „zgłoszono utratę pojazdu”, to i tak ze starostw przyszły komunikaty o ich rejestracji. Znany jest też przypadek auta używanego przez dilera samochodowego, które było wcześniej zarejestrowane, a którego nowy nabywca nie mógł odnaleźć w CEPiK. Porządki w CEP mające na celu urealnienie faktycznej liczby aut jeżdżących w Polsce mogą potrwać nawet do 2015 r.
Kolejny problem to tzw. zacieranie zakazów. Dane o zakazie kierowania pojazdami są usuwane z ewidencji po otrzymaniu komunikatu o jego zatarciu z Biura Informacji Krajowego Rejestru Karnego. Taki komunikat zawiera, poza danymi osobowymi, identyfikator sądowy sprawy. Ze starostwa zaś przekazywana jest informacja o sygnaturze sądowej sprawy (bo tylko taki identyfikator starosta posiada). – CEPiK nie rozróżnia zakazów, więc zaciera wszystkie istniejące dla danego kierowcy, mimo że komunikat o zatarciu dotyczy tylko jednego wyroku – mówi nasz rozmówca.
Policja twierdzi, że do tej pory nie zauważyła większych problemów z CEPiK. Może dlatego, że podczas kontroli korzysta głównie z własnego systemu ewidencji ukaranych kierowców, a CEPiK-iem posiłkuje się do weryfikacji posiadanych przez prowadzącego pojazd dokumentów. Ale co będzie, jeśli informacje z obu systemów będą różne?
– W przypadku rozbieżnych informacji funkcjonariusz musi je wyjaśnić w starostwie – mówi Robert Piwowarczyk ze śląskiej drogówki. – Do tej pory nie było problemów z informacjami z CEK – dodaje. Pytanie tylko, na ile są one wiarygodne – tego policjant na drodze już nie zweryfikuje.
Budowa projektu CEPiK ciągnie się już niemal 10 lat, a wydatki na jego wdrożenie sięgnęły kilkuset milionów złotych. I wciąż sprawia on poważne problemy. O części z nich pisaliśmy w zeszły piątek. Okazuje się, że wskutek przeciągającego się procesu integracji danych ewidencji krajowej z regionalnymi danymi starostw bez wysiłku można wyrobić sobie prawo jazdy w jednym starostwie mimo orzeczonego zakazu do prowadzenia pojazdów w innym.