Zimą linie LOT i Enter Air zamierzają wznowić rejsy boeingami 737 MAX.
Patrick Ky, szef Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), zapowiedział, że w styczniu zostanie zniesiony zakaz lotów dla tej maszyny. Tym samym samolot będzie mógł wrócić do latania w Europie po niemal dwuletniej przerwie. „Maksy” uziemiono w marcu 2019 r. w następstwie dwóch katastrof, w których łącznie zginęło 346 osób.
Według ekspertów przyczyną wypadków było wadliwe działanie systemu MCAS, który miał zapobiegać utracie przez maszynę siły nośnej.
– Po wydaniu przez agencją EASA certyfikatu dla „maksów” w ciągu kilku tygodni będziemy gotowi wznowić nimi loty ‒ mówi DGP rzecznik LOT-u Krzysztof Moczulski. Przed reaktywacją rejsów przewoźnik będzie musiał jeszcze przeszkolić pilotów i wprowadzić modyfikację w oprogramowaniu.
– Pierwsza grupa pilotów będzie gotowa do wykonywania regularnych lotów na tych samolotach od połowy stycznia. Jesteśmy też przygotowani od strony technicznej do wprowadzenia modyfikacji w samolocie. Czekamy na ostateczne wytyczne, które ma wydać EASA ‒ dodaje Moczulski.
Przewoźnik dysponuje pięcioma boeingami 737 MAX. Choć pierwsze z nich mogą wrócić do latania jeszcze zimą, to spółce na dobre mogą się przydać od wiosny. Większość przewoźników liczy, że wtedy ruch lotniczy zacznie się na dobre odbudowywać po jesienno-zimowej fali pandemii COVID-19. LOT miał jednak zamówionych łącznie 15 takich samolotów i według pierwotnego harmonogramu ich dostawy miały już się zakończyć. Przewoźnik twierdzi, że prowadzi negocjacje z Boeingiem. Dotyczą one zarówno terminu dostawy, jak i ostatecznej liczby pozostałych „maksów”. Jeszcze trzy lata temu LOT liczył, że będzie rozwijał siatkę średniodystansowych połączeń właśnie w oparciu o te samoloty. Chwalił się, że jako pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej zaczął latać boeingami 737 MAX. Ich główną zaletą ma być niskie zużycie paliwa i mniejszy hałas. Jednak po uziemieniu w 2019 r. zamiast oszczędności maszyna przysporzyła sporych strat. Szczególnie kosztowne okazało się wynajmowanie samolotów zastępczych. Według informacji zawartych w sprawozdaniu finansowym za 2019 r. LOT-owi dotąd udało się wywalczyć od producenta ponad 240 mln zł rekompensat za uziemienie samolotów. Żądania LOT-u szacowano na dwa razy więcej.
Tymczasem do powrotu dwóch swoich „maksów” szykuje się też polska, prywatna linia czarterowa Enter Air. – Liczymy, że będziemy mogli nimi zacząć latać tydzień lub dwa po wydaniu certyfikatu – mówi Andrzej Kobielski, wiceprezes Enter Air. Dodaje, że pod nadzorem inżynierów Boeinga w samolotach udało się już wgrać nowe oprogramowanie i zmodyfikować okablowanie. Trwają szkolenia pilotów. Kobielski też liczy, że maszyna pomoże odbudować ruch po pandemii. Nie wyklucza, że odbicie w ruchu czarterowym nastąpi już zimą, a paradoksalnie przyczyni się do tego decyzja rządu w sprawie jednego terminu ferii dla wszystkich i zakazu organizowania wyjazdów turystycznych. Przewoźnik liczy, że przez te obostrzenia pojawi się np. popyt na przeloty do cieplejszych krajów.