Do Trybunału Sprawiedliwości UE popłynęły skargi na pakiet mobilności.
Skarga do Luksemburga to ostatnia możliwość, by zablokować w UE pakiet mobilności, który wprowadza ograniczenia dla sektora transportu drogowego z krajów środkowoeuropejskich. Do czasu zamknięcia tego numeru w Trybunale Sprawiedliwości udało się potwierdzić wpłynięcie wniosków z siedmiu krajów: Polski, Bułgarii, Węgier, Rumunii, Litwy, Cypru i Malty. O naszym stanowisku przed TSUE informowało w poniedziałek na Twitterze polskie przedstawicielstwo w Brukseli. Spodziewana też była skarga z Łotwy. Łącznie z ośmiu krajów.
Jak informował DGP rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś, polski wniosek ma mieć „szeroki zakres”. – Co istotne, pakiet mobilności zawiera również wiele propozycji, których nie było w pierwotnym wniosku KE i które nie zostały poddane dogłębnej ocenie skutków pod kątem wpływu na środowisko, branżę transportu drogowego, jej pracowników i gospodarki UE – podkreślił Huptyś.
Na skierowanie własnej skargi do Luksemburga zdecydował się również Związek Pracodawców Transport Logistyka Polska. Reprezentant TLP przed trybunałem Artur Nowak-Far uważa, że regulacja jest wadliwa. – Zasadniczym celem miała być ochrona socjalna pracowników branży transportowej, ale przyjęte środki są zbyt duże w stosunku do wyznaczonego celu i nie do końca temu służą. One raczej mają zniechęcić firmy z krajów peryferyjnych do świadczenia usług transportowych w państwach, które znajdują się w centrum – podkreśla prawnik. Wpływ pakietu mobilności będzie nierówny, bo kraje na rubieżach kontynentu odczują go dotkliwie, tymczasem firmy transportowe z państw położonych w środku Europy będą mogły działać jak do tej pory. Jak dodaje Nowak-Far, Komisja Europejska, która była inicjatorką zmian w przepisach regulujących pracę kierowców ciężarówek, powinna stać na straży wspólnego rynku, tymczasem pakiet mobilności ten rynek UE dzieli na odrębne obszary regulacyjne.
Przewoźnicy skarżą też przepis nakazujący powrót kierowcy ciężarówki do kraju siedziby co osiem tygodni. Argumentują, że działa on niekorzystnie na środowisko naturalne, podczas gdy jego ochrona była celem pakietu mobilności. Nowak-Far jest zdania, że ten przepis może naruszać również Kartę praw podstawowych UE, bo traktuje samego pracownika jak dziecko. – Mówi się mu, że po przekroczeniu czasu swojej pracy musi wrócić do domu. To może dotyczyć kierowcy, który skończył pracę w Paryżu. Prawo nakazuje temu człowiekowi powrót do domu, chociaż on mógłby swój czas wolny spożytkować jak chce, chodząc np. po Polach Elizejskich – wyjaśnia prawnik.
Pakiet mobilności wszedł w życie dwa miesiące temu. Prezes Związku Pracodawców Transport Logistyka Polska Paweł Wroński mówi o wielkim chaosie regulacyjnym. Przepisy pakietu są inaczej interpretowane przez poszczególne kraje i Komisję Europejską i przedsiębiorcy muszą się zmagać z dużą niepewnością.
Jak przypomina Wroński, w pesymistycznym scenariuszu pakiet mobilności może doprowadzić do spadku pracy polskich przewoźników o 20 proc., co przełoży się na straty przychodów w wysokości od 1,3 do 2 mld euro i utratę od 40 do 60 tys. miejsc pracy. Zakładając optymistycznie, że straty te będą przejściowe i po pewnym czasie polscy przewoźnicy wrócą na dawne trasy, należy się spodziewać dużego wzrostu stawek przewozowych. Jest też jednak możliwy scenariusz trzeci – zwiększenie inwestycji przemysłowych w Polsce i zmiana łańcuchów dostaw. Wówczas zamiast realizować przewozy pomiędzy krajami trzecimi, polscy przewoźnicy będą jeździli dwustronnie. – Tutaj paradoksalnie, w perspektywie długoterminowej sprzyja nam pandemia, chociaż przykro to mówić – podkreśla prezes TLP.