Wciąż nie mogą się doczekać obiecanej w maju pomocy rządowej. Przy przedłużającej się pandemii i braku wsparcia z innych stron część może nie przetrwać.
Choć w wakacje na większości polskich lotnisk odnotowano odbicie w statystykach po niemal kompletnym zastoju w poprzednich miesiącach, te nadal jadą na stratach. – W większości z nich ruch jest ciągle na tyle niski, że przychody nadal nie pokrywają w całości kosztów. Przed nami bardzo trudny czas. Najnowsze analizy Międzynarodowej Rady Portów Lotniczych mówią, że do poziomu ruchu sprzed pandemii branża lotnicza w Europie może wrócić dopiero w 2024 r. – mówi Artur Tomasik, szef Związku Regionalnych Portów Lotniczych i jednocześnie prezes lotniska w Katowicach. Porty liczyły, że ich sytuację nieco poprawi obiecana 22 maja przez wiceministra infrastruktury Marcina Horałę pomoc finansowa. Deklarował wówczas, że 14 polskich portów otrzyma w dość krótkim czasie łącznie 142 mln zł. Środki miały pokryć przynajmniej część kosztów utrzymania w czasie wiosennego wstrzymania lotów. Pieniędzy wciąż jednak nie ma. Szymon Huptyś, rzecznik resortu infrastruktury, tłumaczy, że przyznanie pomocy rządowej dla lotnisk musi być notyfikowane Komisji Europejskiej.
Lotnisko Szczecin-Goleniów właśnie znalazło się na granicy bankructwa. Wobec braku pomocy ze strony rządu wsparcie wstrzymał zarząd województwa zachodniopomorskiego, które ma ponad 20 proc. udziałów w porcie. – Sytuacja portu Szczecin-Goleniów jest dramatyczna, co potwierdziły informacje uzyskane po posiedzeniu rady nadzorczej. Musimy odpowiedzialnie gospodarować pieniędzmi, każdy wydatek musi być celowy i skuteczny. Nie stać nas na wyrzucanie pieniędzy w błoto, dlatego wstrzymujemy finansowanie portu do czasu, aż rząd się uaktywni i na konto lotniska wpłynie obiecana pomoc – stwierdził marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. Dodaje, że możliwości samorządu są niewystarczające, by długofalowo poprawić sytuację portu. Dotąd jedyną realną pomocą, którą otrzymał on od początku pandemii, było 2,5 mln zł pożyczki udzielonej przez Zachodniopomorską Agencję Rozwoju Regionalnego. Władze województwa uważają, że rządowa pomoc powinna być udzielona szybko, bo to przecież Rada Ministrów odgórnie wprowadziła w połowie marca zakaz lotów.
W niełatwym położeniu jest też podwarszawski Modlin, który od początku roku odnotował 17 mln zł straty. Narastająco zwiększyła się ona do ponad 170 mln zł, czyli ponad 50 proc. kapitału. Spółce niedawno udało się uzyskać 15 mln zł pożyczki z Mazowieckiego Regionalnego Funduszu Pożyczkowego. Wspólnicy, czyli m.in. przedsiębiorstwo Porty Lotnicze i samorząd Mazowsza, na walnym zgromadzeniu zgodzili się też na zaciągnięcie komercyjnego kredytu w wysokości 50 mln zł. Dawniej podobną kwotę spółka chciała przeznaczyć na inwestycje, m.in. na rozbudowę terminalu. Teraz wiceprezes portu Marcin Danił przyznaje, że ta „kwota pozwoli przeżyć lotnisku” do okresu powrotu ruchu sprzed pandemii.
Niełatwo mają też inne porty regionalne, zwłaszcza te najmniejsze, np. Szymany czy Lublin. Często są zdane na pomóc regionów. W porcie lubelskim zapewniono nas jednak, że nie jest zagrożona płynność finansowa. Ostatnio otrzymał on 1,8 mln zł dofinansowania do wynagrodzeń z Powiatowego Urzędu Pracy w Świdniku. Przedstawiciele lotniska przyznają jednak, że bardzo przyda się obiecana pomoc rządowa.
Spośród lotnisk średniej wielkości ogromny kłopot ma Poznań. Prezes portu Mariusz Wiatrowski przyznaje, że w tym roku przychody sięgną najwyżej 30–35 mln zł, co będzie stanowić zaledwie jedną trzecią kwoty z 2019 r. Ogromnym obciążeniem są zasądzone wypłaty dla mieszkańców z tytułu nadmiernego hałasu i związanego z tym spadku wartości nieruchomości. Port będzie musiał wypłacić w tym roku 15–20 mln zł odszkodowań. Prezes Wiatrowski od dawna narzeka, że sądy przyznają zbyt duże kwoty. Chce doprecyzowania prawa w tej kwestii. – Ostatnio Związek Portów Regionalnych zwrócił się do rządu, by w związku pandemią koronawirusa wprowadzić moratorium i czasowo wstrzymać wypłaty odszkodowań – mówi szef poznańskiego lotniska.
Na razie port próbuje się ratować na różne sposoby. Wykorzystał już możliwości pierwszej wersji tarczy antykryzysowej, a teraz w ramach pomocy dla dużych firm wystąpił do Polskiego Funduszu Rozwoju o 33 mln zł pożyczki.
Prezes Wiatrowski czeka też na rządową pomoc finansową w ramach obiecanych w maju 142 mln zł. – Lotniska liczą, że przy przeciągającej się pandemii państwowe wsparcie nie będzie dotyczyć wyłącznie tego roku, lecz także przyszłego i ewentualnie kolejnych – dodaje.
Wiceminister Marcin Horała nie wykluczył, że w przyszłym roku rząd też wydzieli środki ratunkowe dla lotnisk.