Słowa wypowiedziane w minionym tygodniu przez Pawła Lewandowskiego, wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego, przejdą do historii. Mówiąc w Wp.pl o 111-letnim, unikalnym moście kolejowym w Pilchowicach koło Jeleniej Góry, stwierdził: „Nie każda stara rzecz to zabytek”.
Dodał, że to „relikt postindustrialny” i że „stoi zrujnowany, nieużywany, nikt nie cieszy tym oka. To nie ma wartości ani artystycznej, ani naukowej, ani społecznej”. Jednocześnie potwierdził, że istnieje wspierany przez resort kultury plan zniszczenia tej przeprawy na potrzeby kręcenia siódmej części serii „Mission: Impossible” z Tomem Cruise’em. I że zniszczona ma być część mostu.
Pierwszy raz pomysł wysadzenia mostu nagłośnił w marcu Piotr Rachwalski, były szef Kolei Dolnośląskich. Urzędnicy wtedy kluczyli i twierdzili, że to fake newsy. Teraz wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz przyznał, że już w grudniu 2019 r. wojska inżynieryjne uczestniczyły w oględzinach przeprawy wspólnie z polską firmą Alex Stern, która ma być współproducentem filmu. Rozmawiano o odpłatnej pomocy żołnierzy przy kręceniu scen. Wiceminister Lewandowski liczy teraz, że realizacja filmu o roboczym tytule „Libra” będzie „impulsem rozwojowym” dla całego regionu.
Słowa wiceszefa resortu kultury bulwersują i pokazują stosunek niektórych urzędników do zabytków techniki. Paweł Lewandowski w kilku miejscach kłamie. Zbudowany na początku XX w. most jest cenny. Zawieszona 40 m nad Jeziorem Pilchowickim przeprawa figuruje w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Jest też częścią Dolnośląskiego Szlaku Zabytków Techniki i opisywaną w przewodnikach atrakcją Kotliny Jeleniogórskiej. Dolnośląski konserwator zabytków wiosną zaczął zaś procedurę wpisu mostu do rejestru zabytków. List do polskiego premiera wystosował zaniepokojony losem obiektu szef Międzynarodowego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego dr Miles Oglethorpe. Zwrócił uwagę, że na świecie zachowało się niewiele takich nitowanych mostów, a obiekt jest częścią unikalnego kompleksu hydrotechnicznego. 150-metrowa przeprawa wznosi się nad sztucznym jeziorem, które powstało dzięki zbudowaniu w ówczesnym Cesarstwie Niemieckim zapory na rzece Bóbr.
Nieprawdziwe są też słowa wiceministra, że most jest zrujnowany. Piotr Rachwalski, który do końca 2018 r. był prezesem Kolei Dolnośląskich i zna dobrze przeprawę, przypomina, że do 2016 r. regularnie jeździły po nim pociągi. Potem było kilka okazjonalnych kursów. Zaznacza, że stan obiektu jest dobry, choć wymaga pewnych prac remontowych.
Planom zniszczenia ostro sprzeciwia się też samorząd dolnośląski, który chce przejąć most wraz z biegnącą tędy linią kolejową z Jeleniej Góry. Po remoncie odcinek może być częścią dłuższej trasy biegnącej przez Lwówek, Złotoryję do Legnicy.
Wprawdzie wiceminister Lewandowski zaznacza, że trasę trzeba będzie wyremontować, a most odbudować, to przyznaje jednocześnie, że pieniądze nie są jeszcze na to zagwarantowane. Beztrosko dodaje: „Jest cały program infrastrukturalny w ramach rozbudowy kolei. Środki powinny zostać przesunięte w tym programie na tę konkretną linię”. Chciałby zatem, żeby środki zabierać z innej inwestycji. Liczy też, że Amerykanie będą w tym partycypować finansowo. Tylko jak ich do tego zmusić?
Piotr Rachwalski zaznacza, że nie da się odbudować mostu w starym kształcie, bo teraz już nikt nie buduje przepraw nitowanych. Wszystkie konstrukcje muszę zaś spełniać nowe, wyśrubowane normy. To tak jak z parowozem. Nie spełnia obecnych przepisów, ale jako zabytek może jeździć.
Resort kultury liczy, że film będzie promować Polskę. W kwietniu Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał, na wniosek spółki Alex Stern, ponad 5,5 mln zł dotacji dla projektu filmu pt. „Libra”. Reklama Polski będzie jednak wątpliwa, bo most ma odtwarzać szwajcarskie krajobrazy. Na razie wychodzi na to, że promujemy się jako kraj, który nie szanuje własnych zabytków techniki. Zamiast o nie dbać i chwalić się nimi, to je burzy.