Proponowane przez resort infrastruktury przepisy będą martwe i nie poprawią bezpieczeństwa – uważają samorządy. Dziś koniec konsultacji.
W polskich miastach trwa boom na elektryczne hulajnogi. Ośmiu operatorów udostępnia łącznie 10 tys. takich urządzeń. Jest też coraz więcej pojazdów prywatnych. Ta popularność odbija się jednak na bezpieczeństwie, zwłaszcza pieszych, bo większość użytkowników tych jednośladów korzysta z chodników. Do szpitali w całej Polsce codziennie trafiają ofiary zderzeń z rozpędzającymi się nawet do 30 km/h hulajnogami. Wypadkom ulegają także sami kierujący, którzy nierzadko korzystają z nich po spożyciu alkoholu. Chaos potęguje brak przepisów regulujących zasady poruszania się pojazdami.
Ministerstwo Infrastruktury miesiąc temu pokazało w końcu projekt zmian w prawie o ruchu drogowym, który miałby ucywilizować korzystanie z e-hulajnóg i innych podobnych pojazdów (nazwano je urządzeniami transportu osobistego). Dzisiaj kończą się konsultacje społeczne w tej sprawie.
Na propozycjach suchej nitki nie zostawiają przedstawiciele miast.
– Na ostatnim spotkaniu uznali, że proponowane przepisy na razie są nie do końca przemyślane – mówi Joanna Proniewicz, rzeczniczka Związku Miast Polskich. Stołeczny Zarząd Dróg Miejskich uważa, że zmiany nic nie wniosą i nadal będzie dochodzić do wielu niebezpiecznych sytuacji. Główny zarzut jest taki, że resort infrastruktury nie zdecydował się na wprowadzenie zakazu jazdy po chodnikach. Uznał tylko, że użytkownicy e-hulajnóg powinni korzystać z dróg rowerowych lub z jezdni na ulicach, na których maksymalna dopuszczona prędkość to 30 km/h.
Problem w tym, że w polskich miastach infrastruktura rowerowa wciąż nie jest zbyt gęsta. Ulic, na których nie można przekraczać trzydziestki, też jest mało. Z kolei tam, gdzie istnieją drogi rowerowe, e-hulajnogi już po nich jeżdżą.
– Bezwzględnie powinno się obronić chodniki przed tymi urządzeniami – mówi Mikołaj Pieńkos, rzecznik warszawskiego ZDM. Stołeczni drogowcy przyznają, że na chodniku istnieje nie tylko duże ryzyko kolizji z pieszymi. Prowadzący e-hulajnogę jest narażony na zderzenie z latarnią, znakiem drogowym czy wywrotkę na krawężniku.
W piśmie do resortu infrastruktury stolica proponuje wprowadzenie zasad poruszania się e-hulajnóg analogicznych jak dla rowerów. Te zaś mogą jeździć po chodnikach tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy na prowadzącej obok jezdni dopuszczona jest prędkość powyżej 50 km/h. W miastach takich ulic jest bardzo mało.
Stołeczny ZDM wytyka też kilka innych wad proponowanych przepisów. Wskazuje np. na brak określenia warunków technicznych dla e-hulajnóg. Choćby dotyczących oświetlenia czy sposobu sygnalizowania skrętu. Urzędnicy wskazują też brak konkretnych regulacji dotyczących parkowania. Teraz hulajnogi często leżą na chodnikach i utrudniają przejście. ZDM zaproponował, by wprowadzić możliwość wyznaczania przez samorządy miejsc zostawiania pojazdów.
E-hulajnóg na chodniki nie chce wpuszczać też Kraków. Dodatkowo według Marcina Wójcika z tamtejszego działu mobilności aktywnej dla poprawy bezpieczeństwa kluczowy byłby wymóg fabrycznego ograniczenia prędkości w urządzeniach do 15 km/h. Podobnych obostrzeń żądało niedawno stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Uznało jednak, że limit prędkości mógłby być nieco wyższy i wynosić 20 km/h. Według działaczy organizacji usunięcie takiego ograniczenia w pojeździe powinno być traktowane jak przestępstwo, co skutecznie by odstraszało przed zwiększaniem osiągów pojazdów.
Z kolei Białystok uważa, że e-hulajnogi powinny być objęte obowiązkiem ubezpieczenia OC, co ułatwiłoby naprawę szkód. Przedstawiciele miasta zaproponowali też rozważenie wpisania do ustawy obowiązku używania kasków przez użytkowników elektrycznych hulajnóg. To byłoby jednak trudne do wprowadzenia w przypadku pojazdów wypożyczanych przez operatorów.
W czasie spotkania zarządu Związku Miast Polskich pojawiła się też propozycja podwyższenia minimalnego wieku korzystających z e-hulajnóg do 14 lat. Ministerstwo Infrastruktury w swojej propozycji chce pozwolić jeździć na urządzeniach osobom w wieku od 10 lat.
– Odnoszę wrażenie, że proponując takie, a nie inne przepisy, rząd bardziej chce zalegalizować stan obecny niż to jakoś uregulować – komentuje Łukasz Zboralski z portalu Brd24.pl, który zajmuje się bezpieczeństwem na polskich drogach. Uważa, że do czasu wypracowania dobrych regulacji powinno się zakazać używania e-hulajnóg na drogach publicznych.
Tymczasem szczegółowe zasady dotyczące takich pojazdów wprowadzają kolejne kraje. Niedawno zrobiły to m.in. Niemcy. Tamtejsze przepisy zakładają, że e-hulajnogi mogą się poruszać po drogach rowerowych, a gdy ich nie ma, jezdnią – trzymając się możliwe blisko jej prawej strony. Co do zasady wykluczono możliwość jazdy po chodnikach. Odstępstwa od tego zakazu mogą jednak wprowadzać władze lokalne. Minimalny wiek użytkowników e-hulajnóg w Niemczech to 14 lat.