Przygotowania do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego łapią poślizg, a krytycy projektu zadają trudne pytania.
Wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild obiecywał w zeszłym roku, że pierwsza łopata zostanie wbita 2021 r., a port zacznie działać w 2027 r. Termin otwarcia podtrzymał w trakcie niedawnego Kongresu Rozwoju Kolei. Już widać jednak opóźnienie na etapie biurokracji. Przykładowo, zapowiadany np. przez ministra Wilda na końcówkę zeszłego roku międzynarodowy konkurs na projekt lotniska musi poczekać. I to najpewniej jeszcze długo. Konrad Majszyk, rzecznik CPK, zapowiada, że przed rozpoczęciem prac nad szczegółową dokumentacją trzeba przejść przez inne etapy, m.in. sporządzić master plan dla lotniska, który określi wymagania wobec portu i szczegółowy scenariusz rozwoju w kolejnych latach. Jednak, by przygotować ten dokument, najpierw trzeba zebrać oczekiwania od użytkowników portu, głównie od linii lotniczych. W optymistycznej wersji master plan będzie gotowy w przyszłym roku.
W specspółce odpowiedzialnej za budowę CPK liczą, że wiosną zacznie działać rada społeczna, w której skład wejdą m.in. przedstawiciele lokalnych samorządów. Ma być to ciało doradcze, które zadba o interesy mieszkańców. Tu także mamy poślizg, bo również rada miała zacząć działać w zeszłym roku. Na razie nie wyznaczono też ostatecznych granic portu.
W najbliższym czasie trzeba będzie uszczegółowić niezbędne nakłady, zwłaszcza te związane z dojazdami. Trwają teraz prace nad dokładnym planem inwestycyjnym. Trzeba m.in. rozdzielić prace kolejowe – budowę nowych odcinków i remonty między specspółkę a PKP Polskie Linie Kolejowe. W najbliższych miesiącach ma być również wybrany doradca, posiadający doświadczenie w projektowaniu i budowaniu lotnisk. Spółka chce też zlecić pierwsze przetargi na projekty linii kolejowych.
Wątpliwości wokół sensowności budowy CPK przedstawiło wczoraj założone przez prof. Leszka Balcerowicza Forum Obywatelskiego Rozwoju. Raport w tej sprawie przygotował Tadeusz Syryjczyk, m.in. były minister transportu w rządzie Jerzego Buzka. Jego główny zarzut to brak rzetelnego porównania kosztów, wad i korzyści rozwiązań poprawy przepustowości lotnisk w aglomeracji warszawskiej. – Obok analizy budowy całkiem nowego portu powinno się zbadać także ewentualność umiarkowanej rozbudowy lotniska na Okęciu i pełnego wykorzystania lotniska w Modlinie oraz możliwość większej rozbudowy Okęcia, gdzie mógłby powstać drugi równoległy pas startowy – wyliczał Tadeusz Syryjczyk. W swoim raporcie postawił 10 pytań do rządu. Między innymi o przyszłość lotnisk regionalnych. Według niego jest ryzyko, że po zbudowaniu CPK rząd utrudni działanie mniejszym portom. To już widać na przykładzie Modlina, gdzie jego udziałowiec – PPL blokuje rozbudowę terminala. Profesor Leszek Balcerowicz uznał, że bez dodatkowych analiz budowa CPK to marnotrawstwo.
Wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild przekonuje jednak, że wykonano już wystarczająco dużo analiz i budowa CPK jest w pełni uzasadniona. Powołuje się m.in. na sporządzony dla resortu infrastruktury w 2010 r. raport pod egidą PriceWaterhouseCoopers. Ze względu na wyczerpujące się możliwości Lotniska Chopina i brak możliwości jego znacznego powiększenia eksperci doradzili budowę całkiem nowego Centralnego Portu Lotniczego i jednoczesną likwidację Okęcia. Wild dodaje, że prognozy przewidują dalszy, gwałtowny przyrost liczby podróżnych. W zeszłym roku polskie porty obsłużyły 46 mln osób, a według przewidywań Urzędu Lotnictwa Cywilnego w 2035 r. ich liczba wzrośnie do 95 mln.
Rząd nie ukrywa, że zależy mu na znacznym wzmacnianiu pozycji LOT-u, który ma rozwijać hub, czyli węzeł przesiadkowy. Wild zaznacza, że nasz narodowy przewoźnik nie mógłby działać okrakiem w tzw. duoporcie, czyli na Okęciu i rozbudowanym lotnisku w Modlinie, bo to znacznie utrudniłoby przesiadki. O tym, że w Europie jest miejsce dla CPK mówił niedawno szef zrzeszenia przewoźników IATA.
Budowa CPK wraz z niezbędnymi dojazdami ma kosztować 35 mld zł. Przedstawiciele specspółki, która od grudnia koordynuje przygotowania do budowy portu, przekonują, że inwestycja się opłaci. Powołują się na wykonany niedawno przez firmę EY tzw. test prywatnego inwestora. Badanie miało wykazać, że w przypadku CPK roczna stopa zwrotu z lotniskowej części inwestycji wynosi prawie 10 proc. Według Michała Wrony, wiceprezesa specspółki lotniskowej, oznacza to, że projekt ma duże uzasadnienie ekonomiczne. Przyznaje on, że rozważane jest zaangażowanie w CPK inwestora prywatnego.
W pełni ze środków publicznych będą zaś budowane dojazdy.