PPL rusza z inwestycjami wartymi setki milionów złotych. Chodzi nie tylko o powiększenie portu położonego 100 km na południe od stolicy, ale także obiecywaną od kilku lat rozbudowę Lotniska Chopina
Ruch podróżnych na największym lotnisku w Polsce rośnie lawinowo. W 2018 r. na Okęciu obsłużono prawie 18 mln podróżnych, o blisko 2 mln więcej niż przed rokiem. Przez to stołeczny port jest jednak bliski zatkania się. – Przepustowość lotniska dramatycznie się kurczy. Obecnie w momencie szczytów wykorzystujemy 100 proc. naszych zasobów – mówi Piotr Rudzki z biura prasowego Lotniska Chopina.
Oznacza to, że w niektórych porach dnia nie da się już zmieścić dodatkowych połączeń. Wyczerpujące się możliwości Okęcia to problem dla LOT-u, który w najbliższych latach planuje szybki rozwój. Nasz narodowy przewoźnik w zeszłym roku obsłużył 8,8 mln pasażerów, a w tym chciałby przekroczyć 10 mln. To w dużej mierze z myślą o Locie planowany jest także Centralny Port Komunikacyjny, który 2027 r. ma powstać w Baranowie, 40 km na zachód od Warszawy. Szacuje się, że 40 proc. ruchu będzie tam obsługiwał nasz narodowy przewoźnik. Do tego czasu musi on jednak odpowiednio urosnąć, a na zatłoczonym Okęciu będzie to niemożliwe.
To wszystko sprawia, że w Warszawie i okolicach potrzebne są inwestycje lotniskowe. Zarządca Okęcia, czyli PPL, w najbliższych kilku latach chce na nie przeznaczyć grubo ponad miliard złotych. Władze PPL zamierzają działać dwutorowo. Po pierwsze przeznaczą 450 mln zł na rozbudowę portu w Radomiu, gdzie miałaby się przenieść przynajmniej część czarterów i tanich linii lotniczych. To pozwoliłoby zwolnić miejsce w Warszawie dla tradycyjnych przewoźników. W przyszłym tygodniu mamy poznać oferty firm na pierwsze konkretne prace budowlane – wydłużenie pasa startowego z 2 do 2,5 km.
Przetarg wzbudził zainteresowanie wykonawców i w efekcie lawina pytań wywołała pewne opóźnienie. Wiosną, po wyborze wykonawcy, będzie można zacząć prace. Dzięki wydłużeniu pasa w Radomiu będą mogły lądować popularne boeingi 737 czy airbusy a320. Wcześniej z lotniska mogły korzystać mniejsze maszyny, zabierające zwykle do 100 pasażerów. Według władz PPL to przez te ograniczenia port nie był zbyt popularny i w efekcie jesienią 2017 r. wycofał się stamtąd ostatni przewoźnik. Trwają też przetargi na inne prace w Radomiu. Znamy już oferty cenowe na zaprojektowanie nowego terminala, który ma obsługiwać do 3 mln pasażerów rocznie. Rozbudowa portu ma się skończyć w 2020 r.
Inwestowanie przez PPL prawie 500 mln zł w rozbudowę Radomia wciąż wzbudza kontrowersje. Pojawiają się pytania, czy przewoźnicy przekonają się do portu oddalonego od Warszawy o 100 km. – Podróżni, którzy korzystają z naszych usług, wolą latać z Lotniska Chopina, które jest dobrze skomunikowane. Do Radomia nie ma dobrego dojazdu – mówi Andrzej Kobielski, wiceprezes linii Enter Air, największego przewoźnika czarterowego na Okęciu. Także szef Wizz Air zapowiedział, że nie zamierza przenosić lotów do Radomia.
Rząd nie wyklucza w takiej sytuacji przymusowej wyprowadzki czarterów z Okęcia. Chodzi o dopuszczony przez prawo unijne administracyjny podział ruchu, który zakłada, że np. rejsy czarterowe zostają przeniesione do pomocniczego portu, a na głównym zostają linie tradycyjne. Problem w tym, że takie przymusowe regulacje wprowadza się bardzo trudno, o czym niedawno przekonała się Holandia. Komisja Europejska nie zgodziła się na wyrzucenie linii czarterowych z zatłoczonego lotniska Schiphol pod Amsterdamem. Według ekspertów przy braku zgody na takie przesunięcia PPL będzie musiał kusić przewoźników niskimi opłatami lotniskowymi.
Takich kontrowersji nie wzbudza za to planowana rozbudowa Lotniska Chopina. Choć nie jest wykluczone, że port zostanie zamknięty wraz z uruchomieniem lotniska w Baranowie, PPL przyznaje, że już teraz na Okęciu konieczne są inwestycje, które zwiększą jego przepustowość o kolejne kilka milionów pasażerów. Rozpisane na ponad trzy lata inwestycje mają wystartować w ciągu kilku tygodni. W marcu zaczną się kilkumiesięczne roboty przy krótszym pasie startowym. Powstanie droga szybkiego zjazdu, która po lądowaniu umożliwi samolotom sprawniejsze dotarcie pod terminal. Przez te prace od marca od lipca krótszy pas startowy będzie wyłączony z użytkowania. Od hałasu lotniczego odpoczną wtedy mieszkańcy warszawskiego Ursynowa i Ursusa.
To jednak wstęp do większych prac na samym terminalu i płytach postojowych. Będą one możliwe dzięki porozumieniu podpisanemu w grudniu przez MON i PPL. Po półtora roku negocjacji resort zgodził się przekazać fragment płyty po stronie północnej lotniska. Dzięki temu PPL będzie mógł rozbudować północną część terminala, w której obsługiwani są pasażerowie wylatujący poza strefę Schengen. LOT narzeka, że przy odprawie podróżnych odlatujących w tych kierunkach tworzą się wąskie gardła. Przewoźnik zapowiada zaś zwiększanie liczby dreamlinerów i uruchamianie kolejnych połączeń dalekiego zasięgu. Przy okazji rozbudowy powstaną dodatkowe stanowiska, gdzie będzie się mogło zatrzymać osiem samolotów średniej wielkości lub trzy duże i dwa średnie.
Jednocześnie o kilkaset metrów będzie przedłużona południowa cześć terminalu, czyli pirs południowy. Przy nim znajdą się głównie dodatkowe miejsca dla maszyn średniego zasięgu. Łącznie w czasie przebudowy na lotnisku pojawi się dodatkowo 40 miejsc postojowych dla samolotów. Jak zapowiada szef PPL Mariusz Szpikowski, inwestycja umożliwi wygodniejsze przesiadki.
Projektantom istniejącego terminala często wytyka się, że nie myśleli o podróżnych tranzytowych. LOT też powtarza, że jego siła ma wzrastać dzięki przesiadkom w Warszawie z krajów ościennych na loty do Azji czy USA. Część przetargów dotyczących rozbudowy terminala już została ogłoszona. Prace powinny zakończyć się na początku 2022 r.
Tymczasem wciąż trwa pat w sprawie trzeciego lotniska na Mazowszu – w Modlinie. Port obsłużył w 2018 r. ponad 3 mln podróżnych i jest już zapchany. Od kilkunastu miesięcy nie ma zgody udziałowców co do rozbudowy terminala (port należy do samorządu Mazowsza, PPL, Agencji Mienia Wojskowego i Nowego Dworu Mazowieckiego). PPL zarzuca władzom Mazowsza, że przez niskie opłaty lotniskowe doprowadziły do monopolu linii Ryanaira. Samorząd odpowiada, że opłaty są takie same dla wszystkich. PPL wkrótce ma zlecić wykonanie badanie ksiąg finansowych spółki. ©℗
Na rozbudowę portu w Radomiu władze PPL przeznaczą 450 mln zł
Na każdego Polaka przypada statystycznie 1,2 lotu rocznie
W 2018 r. przez wszystkie polskie porty lotnicze przewinęło się 46 mln podróżnych. Oznacza to wzrost o ok. 15 proc. w porównaniu z 2017 r. Lepsze wyniki zanotowały wszystkie lotniska. Rekordowym, prawie 33-proc., wzrostem cieszy się lotnisko Ławica w Poznaniu. Regularnych pasażerów nie było tylko w Radomiu, który ogłosił upadłość i czeka na nowe inwestycje. Spośród 15 lotnisk cywilnych w przypadku sześciu lub siedmiu można mówić, że osiągnęły lub wkrótce mogą osiągnąć rentowność. Pozostałe jeszcze długo będą pod kreską.
Na każdego Polaka przypada już statystycznie 1,2 lotu rocznie. Ale to i tak prawie trzykrotnie mniej niż w Niemczech. Ruch lotniczy w naszym kraju nadal może się szybko rozwijać. Według prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego do 2035 r. liczba pasażerów urośnie do 95 mln. Dlatego rząd powtarza, że w Polsce jest miejsce na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, czyli lotniska przesiadkowego, które ma powstać między Łodzią a Warszawą.
W pierwszym etapie ma być gotowe do przyjęcia 45 mln podróżnych rocznie, ale rezerwa pod inwestycję zakłada możliwość rozbudowy portu do obsługi nawet 100 mln pasażerów. Według ambitnych planów CPK ma być największym lotniskiem w tej części Europy. Jednym z najtrudniejszym etapów inwestycji będzie jednak przekonanie do niej okolicznych mieszkańców. Pod koniec 2018 r. powstała spółka celowa, która ma się zająć przygotowaniem budowy. Wkrótce zostanie powołana rada społeczna ds. CPK, w której skład mają wejść przedstawiciele samorządów i lokalnej społeczności.