Port w Radomiu przyda się nie tylko teraz, ale również po zamknięciu Okęcia. Od razu trzeba tam zbudować łącznik kolejowy - mówi Mariusz Rutz, szef firmy JSK Architekci.
Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze chce w najbliższych latach wydać na gruntowną przebudowę lotniska w Radomiu 425 mln zł. Ma to być konkurencja dla portu w Modlinie. Czy to sensowna inwestycja?
PPL postawiło na Radom, bo możliwości rozbudowy Okęcia są niezwykle ograniczone, a ruch powietrzny wzrasta w wysokim tempie. Trzeba więc z Okęcia przenieść jego część, aby sprostać wymogom pasażerów. Polska jest pod względem dynamiki przyrostu pasażerów drugim po Chinach rynkiem na świecie. Wyniesienie części ruchu z Okęcia sprawi, że powstanie tam więcej miejsca dla rozwoju połączeń LOT-u.
Czy nie lepiej rozbudować lotnisko w Modlinie, które jest bliżej Warszawy?
Modlin oczywiście może być jedną z opcji, ale postawiono na Radom jako lotnisko zapasowe, które po ostatnim przejęciu związane jest z Okęciem także poprzez właściciela. Docelowo, po zrealizowaniu CPK i likwidacji lotniska na Okęciu, Radom ma szansę stać się ważnym portem regionalnym dla południowego Mazowsza i ziemi świętokrzyskiej. Port będzie miał perspektywy rozwoju, bo leży na skrzyżowaniu ruchliwych dróg krajowych. To trasy: nr 7 Warszawa – Kraków, nr 12 Lublin – Piotrków Trybunalski czy nr 9 Radom – Ostrowiec Świętokrzyski – Rzeszów. W Radomiu krzyżują się także szlaki kolejowe.
Na razie linie czarterowe kręcą nosem i nie palą się do przenosin.
Na pewno przyjdą na lotnisko, kiedy stworzy się im odpowiednie warunki, m.in. odpowiedni cennik opłat lotniskowych i wygodne warunki dojazdu oraz obsługi pasażerów. Gdybyśmy zaczęli budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego 10 lat temu, to może kolejny port nie byłby konieczny. Radom przyda się jednak nie tylko w najbliższych latach, na czas odciążenia Okęcia przed oddaniem CPK. Bardzo przyda się także już po otwarciu CPK, kiedy Lotnisko Chopina będzie musiało zostać zamknięte.
Co zrobić, aby lotnisko w Radomiu było funkcjonalne?
Musi tam powstać terminal, który odpowiada współczesnym wymogom. Wzorem mogą być oddane kilka lat temu obiekty na lotniskach w Gdańsku i Wrocławiu. Terminal w Radomiu ma być przystosowany do obsługi podobnej liczby podróżnych – ok. 3 mln rocznie. Według branżowych określeń to powinno być lotnisko półtorapoziomowe. Oznacza to, że podjazd na lotnisko znajduje się na jednym poziomie z halą odlotów i przylotów, a terminal powinien mieć wewnątrz dwa poziomy – na górze poczekalnię dla pasażerów odlatujących, a na dole strefę przylotów z halą odbioru bagażu.
Od razu trzeba projektować terminal dla 3 mln pasażerów? Może powinno się etapować inwestycje?
Przy dynamicznych zwyżkach liczby podróżnych oraz przy założeniu, że do Radomia zostanie przeniesiona część ruchu z Okęcia, port szybko może osiągnąć zakładane 3 mln. Terminale projektuje się nieco na wyrost, by lotnisko mogło funkcjonować przynajmniej kilka lat bez ciągłych robót.
A co z dojazdem? Nie słychać, by do przebudowywanego portu w Radomiu szybko miał powstać łącznik kolejowy.
Szybka przebudowa torów ze stolicy do Radomia i budowa łącznika do tamtejszego lotniska powinny być priorytetami. Połączenie kolejowe dla mieszkańców Warszawy byłoby najwygodniejsze. Tuż przy linii radomskiej znajduje się także lotnisko na Okęciu i dzięki temu powstałoby też szybkie połączenie między obydwoma portami. To ułatwiłoby przesiadki.
Lotniska muszą być powiązane z liniami kolejowymi. Spośród lotnisk regionalnych dobrze się to sprawdza w Gdańsku, gdzie doprowadzono linię Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Podróżni chętnie z niej korzystają, bo pociąg zatrzymuje się tuż przy terminalu, a pasażer może suchą stopą przejść z pociągu do samolotu i odwrotnie.