Parlament Europejski w środę skierował ponowie do komisji transportu projekt przepisów dotyczących przewoźników drogowych. Najwięcej kontrowersji wzbudza jego element, który zakłada objęcie przewoźników drogowych dyrektywą o pracownikach delegowanych.

14 czerwca Parlament Europejski odrzucił korzystne dla Polski stanowisko komisji transportu PE w sprawie przewoźników drogowych. Zakładało ono, że przewoźnicy drogowi w transporcie międzynarodowym nie byliby objęci dyrektywą o pracownikach delegowanych.

Polscy parlamentarzyści liczyli na to, że wynik głosowania w komisji transportu stanie się oficjalnym mandatem PE w negocjacjach z krajami członkowskimi dotyczącymi przepisów. Grupie socjaldemokratów w PE udało się jednak zebrać odpowiednią liczbę podpisów i złożyć wniosek, aby stanowisko komisji transportu nie było przyjęte automatycznie, lecz by zostało poddane pod głosowanie całej izby. Liczyli na to, że podczas sesji plenarnej zostanie odrzucone. Tak też się stało.

Decyzja o odrzuceniu oznaczała, że na kolejnej sesji plenarnej odbędzie się głosowanie nad projektem nowych przepisów autorstwa Komisji Europejskiej, który jest niekorzystny dla Polski. Polscy europosłowie zapowiedzieli jednak ponownie składanie poprawek do projektu.

"W środowych głosowaniach PE poparł korzystne dla Polski poprawki, ale nie poparł całego projektu sprawozdanie. W rezultacie PE zdecydował o ponownym przekazaniu projektu nowych przepisów do komisji transportu. Praca nad projektem będzie więc trwała, prawdopodobnie już po wakacjach. To nie koniec walki o korzystnie dla Polski przepisy" - powiedział PAP europoseł Kosma Złotowski (PiS).

Danuta Jazłowiecka (PO) zapewniła również, że europosłowie będą nadal walczyć o poparcie dla polskich postulatów. "Ostateczny rezultat dzisiejszego głosowania w sprawie delegowania kierowców, tak zdumiewający, jest wynikiem wspólnego głosowania europosłów, którzy byli niezadowoleni z odrzucenia propozycji wyłączenia transportu międzynarodowego spod delegowania, i tych, dla których 10 dni było zbyt długim okresem wyłączenia. Do ostatnich minut przed głosowaniem przekonywaliśmy europosłów z innych krajów i grup politycznych, aby zagłosowali w interesie przewoźników. Cały nasz wysiłek negocjacyjnie nie pójdzie jednak na marne. Będziemy go dalej kontynuować, by osiągnąć dobry wynik w ponownych pracach w Parlamencie" - powiedziała Jazłowiecka.

Transport drogowy to branża, w której polscy przewoźnicy w Europie radzą sobie bardzo dobrze. To ważna gałąź gospodarki, która tworzy w Polsce dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Jest również istotna w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

W Brukseli powstał jednak pomysł, aby firmy te objąć przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych. Oznaczałoby to, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa. Zwiększyłoby to koszty działalności polskich firm. Na takie rozwiązanie naciskają m.in. Francja i kraje Beneluxu.

Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów Zachodu, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych krajów. Ochrona francuskiego rynku pracy była jednym ze sztandarowych elementów kampanii wyborczej prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

W Brukseli przegłosowana została wcześniej dyrektywa o pracownikach delegowanych. Przewoźników z niej wyłączono, aby przepisy dotyczące branży znalazły się w oddzielnym pakiecie, tzw. drogowym, który ma kompleksowo uregulować tę branżę. Obecnie w Brukseli trwają prace nad nim.

Kolejnym krokiem będą rozmowy na temat kształtu przepisów pomiędzy krajami członkowskimi na forum Rady UE. Tempo prac będzie zależało od sprawującej obecnie w UE prezydencję Austrii.