Ministerstwo Infrastruktury przedstawiło długo wyczekiwany projekt nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym. Ma on być panaceum na pogłębiający się problem „białych plam” na komunikacyjnej mapie kraju. Mowa tu o sytuacjach, gdy autobusy nie kursują w ogóle lub zbyt rzadko, by mieszkańcy terenów wiejskich mogli w razie potrzeby dojechać do większego miasta.
Rozwiązaniem tego problemu ma być m.in. obowiązkowe opracowanie planów transportowych przez wszystkie samorządy. Dotychczas bowiem – jak przekonuje resort – zdecydowana większość JST nie podjęła się funkcji organizatora przewozów użyteczności publicznej.
W planach miałyby się znaleźć m.in. informacje o przebiegu tras niezbędnych do zaspokojenia potrzeb przewozowych społeczności. Samorządy musiałyby też uwzględnić informacje o prognozowanej liczbie pasażerów na danej linii z podziałem na godziny w ciągu doby i dni tygodnia.
Taka diagnoza ma być punktem wyjścia do ustalenia, które trasy są dochodowe, a które cieszą się mniejszym zainteresowaniem. Będzie to pierwszy krok przed ogłoszeniem przetargów na obsługę tych linii. Miałyby one być bowiem łączone w pakiety, gdzie na jedną linię dochodową przypadałaby druga, mniej rentowna.
Takie rozwiązanie ma wykluczyć sytuacje, gdy przewoźnicy wybierają tylko te trasy, które się im opłacają, a gminy umywają ręce od organizowania tam przewozów, bo prawo nie nakłada na nie takiego obowiązku.
Resort nie zrezygnował jednak z wielu propozycji, które krytykowano podczas prac nad założeniami do projektu w sejmowej Komisji Infrastruktury. Nie wycofał się chociażby z kontrowersyjnych zapisów z art. 21 nowelizowanej ustawy, które wykluczają liczbę i wiek taboru jako kryteria uwzględniane przy ocenie oferty zgłoszonej w przetargu.
Innymi słowy, organizator nie będzie mógł przyznać firmom dodatkowych punktów m.in. za nowoczesne autobusy. Jak takie rozwiązanie uzasadnia ministerstwo? Przekonuje, że zapewni to przewoźnikom równe szanse.
Pomysł ten jest krytykowany przez ekspertów. Ich zdaniem rządzącym powinno zależeć na tym, by promować przewoźników z najnowocześniejszym i ekologicznym taborem.
W projekcie przedstawiono też zmiany, o które samorządy długo walczyły. Przykładem może być propozycja zwiększenia opłaty za korzystanie z dworców, która ma rekompensować gminom ponoszone na ich utrzymanie koszty. Obecnie wynosi ona złotówkę za zatrzymanie się autobusu i jest dużo niższa niż w przypadku dworców prywatnych. W efekcie gminy muszą do dworców dokładać. Po zmianach samorządy inkasowałyby 50 groszy więcej za każdy pojazd.
Zmienione miałyby też zostać zasady ich naliczania. Dziś przewoźnicy płacą za samo zatrzymanie się pojazdu na dworcu. Prowadzi to jednak do sporów, czy powinni płacić dwa razy, gdy na dworcu są osobne przystanki dla wysiadających i wsiadających. Po zmianach mieliby płacić tylko raz, za sam wjazd na teren dworca.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji publicznych