19 linii lotniczych, którym nie po drodze z największymi europejskimi potęgami, zawiązało organizację lobbingową.
Polski LOT wziął wczoraj w Brukseli udział w powołaniu nowej lotniczej organizacji Airlines International Representation in Europe (AIRE), która zrzesza na razie 18 przewoźników. Od lipca dołączy do nich kolejny. W sumie mają oni 575 samolotów i przewożą 120 mln pasażerów rocznie, z czego ponad połowę obsługuje Turkish Airlines.
Pod względem liczby przewiezionych pasażerów LOT ma trzecie miejsce w AIRE – za Turkish i holenderskim tanim przewoźnikiem Transavia. Poza tym do stowarzyszenia weszły linie z organizacji International Air Carrier Association (IACA), do której należą m.in. brytyjski Monarch, portugalski EuroAtlantic, francuski Corsair, hiszpański Wamos Air. Duża część z nich to przewoźnicy czarterowi i niskokosztowi. Od 5 lipca dołączy do nich Ukraine International Airlines (UIA), główny przewoźnik z Ukrainy.
Z tej dziewiętnastki 15 pochodzi z UE. Przedstawiciele linii zapowiedzieli, że organizacja ma charakter otwarty. Nad wejściem zastanawia się rosyjski Aerofłot, co zwiększyłoby znaczenie wczorajszej umowy. Nie wiadomo, czy dojdzie to do skutku z powodów politycznych. Rosjanie zasygnalizowali na razie zainteresowanie AIRE, nie dając jednak ostatecznej odpowiedzi.
Nowa organizacja ma dbać o interesy zrzeszonych linii lotniczych, lobbując np. na rzecz: obniżenia stawek opłat lotniskowych (przed ich ustaleniem każdy z przewoźników musi konsultować ich wysokość z przedstawicielami linii lotniczych), likwidacji monopoli lotniskowych usługodawców i obniżenia stawek opłat handlingowych (chodzi m.in. o odprawę biletową, rozładunek bagażu oraz tankowanie samolotów). Chce również zabiegać o równy dostęp do slotów, czyli dogodnych godzin startów i lądowań, które część portów rezerwuje dla preferowanych przez siebie przewoźników.
Gra toczy się o ogromne pieniądze. Łącznie przewoźnicy lotniczy w Europie płacą z tytułu opłat lotniskowych i nawigacyjnych 70 mld euro rocznie. Każda zmiana stawki przekłada się na poprawę pozycji konkurencyjnej przewoźnika i zmniejszenie jego wydatków. To bardzo ważne dla pasażerów, bo docelowo prowadzi do obniżenia cen biletów.
– Naszym celem jest poluzowanie monopoli dostawców usług i wyrównanie szans przewoźników – twierdzi Gunther Hofman, szef TUI Fly Benelux i obecny prezes AIRE. Ustalenia są takie, że w listopadzie br. zastąpi go Rafał Milczarski, prezes LOT. – Planujemy, żeby AIRE stała się łącznikiem między zrzeszonymi przewoźnikami a instytucjami europejskimi – twierdzi Milczarski.
AIRE to tak naprawdę organizacja lobbingowa, i to konkurencyjna wobec A4E (Airlines for Europe), w której znajdują się tacy giganci jak Lufthansa, Air France-KLM, British Airways i Ryanair. Oprócz nich jest tam rzesza mniejszych linii, których głos jest niesłyszalny (podczas głosowań A4E obowiązuje zasada, że im większy przewoźnik, tym więcej waży jego stanowisko). W AIRE z udziałem m.in. LOT, Turkish i UIA każdy głos ma ważyć tyle samo. W kuluarach wczorajszej imprezy można było usłyszeć, że nowa organizacja będzie alternatywą dla tych, którzy nie chcą być kwiatkiem do kożucha dla organizacji zdominowanej przez hegemonów, jak grupa Lufthansy.
– Zależało nam na tym, żeby być słyszanym na rynku europejskim i mieć pośredni wpływ na regulacje i warunki handlowe. A4E nie dawał nam takiej możliwości – powiedział nam wczoraj Ahmet Bolat, wiceprezes Turkish Airlines. Nieoficjalnie wiadomo, że Lufthansie nie po drodze było z Turkish. Niemiecki przewoźnik z wielkimi portami przesiadkowymi w Monachium i we Frankfurcie nie widział wspólnych interesów z turecką linią, która buduje megahub w Stambule.
AIRE może okazać się sukcesem, ale wiąże się z zagrożeniami. Po pierwsze, Bruksela może liczyć się bardziej z głosem dużych europejskich przewoźników niż tych mniejszych (albo dużych, ale spoza UE – jak Turkish). Po drugie, rywalizacja LOT o własne interesy i pieniądze toczona niezależnie od Lufthansy nie wpisuje się w jedność sojuszu Star Alliance, w którym obaj przewoźnicy funkcjonują. Umożliwia on przywileje biletowe, np. wspólny program lojalnościowy Miles & More.
LOT zarobił w 2016 r. 303 mln zł netto oraz 184 mln zł na działalności podstawowej. Wcześniej po raz ostatni zysk netto miał w 2013 r., a zysk na działalności podstawowej – w 2014 r. LOT rośnie, od kiedy pod koniec 2015 r. zakończyły się ograniczenia nałożone przez UE w związku z przyjętą przez linię pomocą publiczną. Według ULC w 2016 r. przewiózł 6,8 mln pasażerów, najwięcej spośród przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej. Lider w Europie, irlandzki Ryanair, 116,8 mln.
Nad wejściem do stowarzyszenia zastanawia się rosyjski Aerofłot