Likwidacja inspekcji transportu drogowego oraz przekazanie jej kompetencji policji, GDDKiA, ministrowi infrastruktury oraz wojewodom – taki plan ma MSWiA.
Zmiany zawarte są w roboczej wersji projektu nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, do której dotarł DGP. Jedna z najważniejszych dotyczy likwidacji inspekcji transportu drogowego. Jej zadania miałyby przejąć inne organy i instytucje. Proporcjonalnie rozdzielony zostałby też budżet ITD – ok. 125 mln zł.
I tak np. policja miałaby się zająć m.in. fotoradarami, kontrolą warunków przewozu drogowego (w tym transportu zwierząt), dokumentów związanych z wykonywaniem publicznego transportu zbiorowego i prawidłowością uiszczenia opłaty elektronicznej (e-myto).
Interesujący jest zwłaszcza ten ostatni element. Jeśli policjant w trakcie kontroli drogowej uzna, że kierowca nie opłacił e-myta, choć miał taki obowiązek, sprawę z automatu przekaże Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która będzie odpowiedzialna za nakładanie i egzekucję kar pieniężnych.
W gronie tych, którym przybędzie obowiązków w związku z likwidacją ITD, jest jeszcze minister właściwy do spraw transportu (wydawanie licencji, zezwoleń i zaświadczeń przewoźnikom) i wojewodowie (np. kontrola przedsiębiorstw wykonujących przewóz drogowy).
Wizja kreślona przez MSWiA budzi kontrowersje. Zwłaszcza w samej inspekcji. – W 2015 r. aż 33 proc. z ok. 200 tys. skontrolowanych kierowców stanowili cudzoziemcy. Dziś to niemal co drugi. Kary na nich nakładamy już w trakcie kontroli. Ciekawe, jak GDDKiA będzie ich potem ścigać, gdy policja przekaże do niej każdą sprawę – zastanawia się jeden z naszych rozmówców.
Również w GDDKiA nie słychać zachwytów. – Potrzeba będzie dodatkowych ludzi. W ostatnich miesiącach raczej mieliśmy do czynienia z redukcjami składu osobowego – mówi nam jeden z pracowników Generalnej Dyrekcji.
Szef ITD Alvin Gajadhur nie chce komentować działań MSWiA. – Jestem przekonany, że działająca na drogach od ponad 14 lat inspekcja jest formacją potrzebną, nie wyobrażam sobie jej likwidacji. Podobnego zdania jest minister infrastruktury – zdradza. I dodaje, że instytucja może liczyć nawet na wsparcie przewoźników, których kontroluje (cztery największe zrzeszenia branżowe już wysłały pisma w tej sprawie do premier Beaty Szydło).
Inspektorzy się boją, że nawet jak dostaną ofertę pracy w policji, większość z nich nie przejdzie testów sprawnościowych. Na zachętę MSWiA przewidziało mechanizm, który ma zabezpieczyć interesy inspektorów w zakresie zaopatrzeń emerytalnych. Jeśli inspektor stanie się policjantem, za równorzędne ze służbą w policji potraktuje się również okresy jego zatrudnienia w ITD. To rodzi jednak pewne niebezpieczeństwo, a autorzy projektu sami podają jego przykład: policjant przyjęty do służby w policji był zatrudniony w ITD przez 12 lat, natomiast przed zatrudnieniem w ITD pełnił przez 13 lat służbę w Straży Granicznej. Wówczas z dniem przyjęcia go do służby w policji (na zasadach projektowanej ustawy) posiada wysługę emerytalną w wymiarze 25 lat służby w policji. Efektem będzie „nabywanie prawa do emerytury o znacznej wysłudze emerytalnej już z dniem przyjęcia do służby w policji”. Mówiąc inaczej – policji grozi inwazja „krokodylich emerytów”.