W ostatnich latach średni przychód na abonenta stał się w Polsce jednym z najniższych w Europie, co jest efektem rynku czterech graczy i ciągłych obniżek cen – mówi Adam Sawicki, prezes T-Mobile Polska.
Na czym będą zarabiały telekomy za 5–10 lat?
Najważniejszy dla klienta jest i będzie dostęp do jego zasobów w sieci za pośrednictwem internetu stacjonarnego lub mobilnego. Coraz mniej rozmawiamy przez telefon, coraz więcej korzystamy z aplikacji i transmisji danych – ten trend będzie się coraz bardziej nasilać. Poza tym na rynek pracy wchodzi pokolenie, które nie wyobraża sobie życia bez mobilnego internetu. Dlatego w tak dużym kraju, z rozproszonymi mieszkańcami, mobilna infrastruktura pozostanie podstawowym kanałem dostępu do treści w sieci.
Wartość rynku kurczy się od kilku lat. Sama transmisja danych wystarczy, by te spadki zahamować?
W ostatnich latach średni przychód na abonenta stał się w Polsce jednym z najniższych w Europie, co jest efektem rynku czterech graczy i ciągłych obniżek cen. Uważam, że nie ma już przestrzeni do dalszej erozji cen, a dzięki rosnącej popularności aplikacji mobilnych oraz większej konsumpcji treści w sieci w 2016 roku powinniśmy zaobserwować małą stabilizację na rynku, ale jeszcze nie jego wzrost.
Skoro transmisja danych jest tak ważna, dlaczego T-Mobile domaga się unieważnienia aukcji LTE, co może odwlec rozwój internetu mobilnego? Bo za blok zapłacił o pół miliarda więcej niż Play?
Niż Play czy Orange. Od samego początku protestowaliśmy i pokazywaliśmy błędne rozwiązania zapisane w aukcji. Jedynym pozytywnym faktem jest to, że aukcja w końcu się wydarzyła, chociaż należy zauważyć, że stało się to dwa lata później, niż powinno. Sama licytacja była prowadzona w sztuczny sposób, bez jakiejkolwiek weryfikacji oferentów. W końcu minister arbitralnie zatrzymał aukcję i de facto zastąpił ją przetargiem. Aukcje wygrywa ten, kto zapłaci najwięcej, a inne rozwiązanie to zaprzeczenie jej idei. Mamy tu takie nawarstwienie błędów, że jedynym sposobem na ich rozwiązanie wydaje się przecięcie węzła gordyjskiego. Zależy nam na szybkim rozwiązaniu tego problemu, aby klienci mogli korzystać z szybkiego mobilnego internetu tam, gdzie dziś jest to niemożliwe. Więc jeżeli są inne, szybsze alternatywy niż unieważnienie aukcji, to jesteśmy otwarci na takie rozwiązania.
Wiedzieliście wcześniej, że 115. dzień będzie ostatnim na dotychczasowych zasadach. Później runda finałowa z zamkniętymi kopertami.
Wiedzieliśmy i przeciwko temu stanowczo protestowaliśmy. Przedstawiliśmy również rozwiązania alternatywne. Dlaczego został wybrany akurat 115. dzień? Sam chciałbym wiedzieć. Cały kalendarz został tak zaprojektowany, by był to właśnie 115. dzień, kilka tygodni przed wyborami. Minister do aukcji wprowadził element nieaukcyjny. Rezultatem jest wynik rażąco dyskryminujący ze względu na wspomniane już potężne różnice w cenach. A sama uśredniona cena za 5 MHz pasma z zakresu 800 MHz przewyższa kilkakrotnie nie tylko początkowe estymacje budżetowe i ceny osiągnięte w innych krajach Unii, ale też drastycznie uszczupla możliwości inwestycyjne operatorów. Dla porównania: łączne ceny z aukcji to mniej więcej tyle, ile operatorzy zainwestowali w ciągu ostatnich trzech lat. Za te same pieniądze można by wybudować od zera dwie kompletne sieci mobilne w Polsce. Dzisiaj Polska zajmuje ostatnie miejsce w europejskim rankingu cyfrowej gospodarki i społeczeństwa. Jeżeli chcemy to zmienić, to potrzebne są szybkie inwestycje w rozbudowę infrastruktury, a tylko operatorzy potrafią to zrobić sprawnie. Nie wiem, czy ktoś zdaje sobie z tego sprawę, ale pieniędzy przeznaczonych na aukcję zabraknie operatorom właśnie na inwestycje w rozbudowę infrastruktury.
Wierzycie, że uda się ten węzeł przeciąć? Regulator też namęczył się przy aukcji i raczej nie zgodzi się zaczynać zabawy od nowa. Minister Streżyńska również tego nie chce, choć formę aukcji krytykowała. W poprzednich aukcjach też domagano się unieważnienia, a nic z tego nie wyszło.
Skoro udało się w Czechach, to dlaczego nie może w Polsce? Do tego potrzebna jest jednak dobra wola regulatora. My oprócz tego, że protestujemy, nie mamy zbyt wielu narzędzi. Martwi mnie, że odpowiedzialni wolą szybkie, ale niepewne rozwiązanie z późniejszymi sporami sądowymi. Mając na uwadze tak kolosalne uchybienia w organizacji i przeprowadzeniu aukcji, nie jest to ścieżka, która prowadzi do trwałego rozwiązania i stabilizacji na rynku. Dla inwestorów infrastrukturalnych najważniejsza jest przejrzystość i długoterminowa stabilność. Jesteśmy poważnym inwestorem, który od 20 lat rozbudowuje infrastrukturę w Polsce, płaci największe podatki oraz inwestuje, i mamy zamiar nadal to robić. Jeśli jednak ktoś to wręcz penalizuje, to mamy problem nie tylko jako branża, ale jako kraj.
Telekomy stają się też bankami. To wciąż eksperyment czy biznes z wymiernymi zyskami?
To realny biznes i kierunek rozwoju. Potwierdza to ponad pół miliona klientów usług bankowych T-Mobile. Dzięki połączeniu kompetencji banku i telekomu klienci otrzymują lepszą ofertę i usługi. Aby szybko dotarło to do świadomości ludzi, rynkowi potrzebna jest edukacja.
Do tego prowadzą sprzedaż prądu. Różne usługi w jednym miejscu. Na ile to będą wysokomarżowe biznesy?
Wysokomarżowość w telekomunikacji to konieczność, która wynika z tego, że mamy coraz krótsze cykle technologiczne. Do tej pory przyjmowało się, że faza zwrotu dla jednej technologii to ok. 10 lat, ale wszystko się zmieniło. LTE w Polsce weszło do użycia w 2010 r., a dziś już powoli wchodzimy w jeszcze lepsze LTE-A. Amerykański Verizon ogłosił, że LTE Pro Plus będzie gotowe w 2016 lub 2017 r., a w 2018 r. uruchomi testowo sieć 5G. W podobnym czasie zrobią to azjatyccy operatorzy.
5G, czyli?
Cechą internetu mobilnego starszych generacji były opóźnienia sieci. W LTE to tylko 40 milisekund, czyli porównywalnie do łącza kablowego. W każdej następnej technologii opóźnienia są mniejsze. W 5G mówi się o 1–2 milisekundach.
Zniesienie opłat za roaming będzie dla polskiej branży wybawieniem? Skoro u nas jest tak tanio, dlaczego Belgowie czy Niemcy nie mieliby kupować kart u nas, a dzwonić u siebie?
Opłaty za roaming nadal będą, tylko że sposób ich wyznaczenia będzie oparty na innych niż dotychczas zasadach. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, a tych nie znamy nie tylko w stosunku do rozwiązania docelowego, ale również tymczasowego, które musimy wdrożyć już 30 kwietnia 2016 r. Europejska branża łamie sobie nad tym głowę. Istnieje poważne ryzyko, że Polscy operatorzy będą musieli świadczyć usługi roamingu w nowym modelu poniżej kosztów. A to dlatego, że mamy bardzo niskie ceny detaliczne w kraju, a będziemy musieli płacić operatorom z innych krajów ich stosunkowo wysokie stawki hurtowe. Poza tym regulowane stawki hurtowe stanowią tylko część kosztów związanych ze świadczeniem usług w roamingu. Co się stanie z telekomami w krajach żyjących z turystyki, a więc m.in. z roamingu, jeśli nastąpi dalsza regulacja stawek hurtowych? To nie jest tak, że my tylko bronimy przychodów. Albo wszyscy zyskamy, albo wszyscy stracimy, bo przy tak masowym rozwiązaniu patologie na pewno się pojawią. A jeśli nie będzie obostrzeń, każdy będzie musiał rozwiązać je we własnym zakresie.
Jednym z pomysłów, choć ryzykownym, jest europejska unifikacja cen.
Przy obecnej rozpiętości cen detalicznych w UE taka unifikacja byłaby mało korzystna dla abonentów w krajach, gdzie ceny są niskie, np. w Polsce. Problem w tym, że przy unifikacji cen dla różnych grup klientów będzie albo bardzo tanio, albo bardzo drogo. I wracamy do początku dyskusji. Poza tym to by mogło oznaczać niedopuszczalną ingerencję regulacyjną na konkurencyjnych rynkach mobilnych w UE.
Spośród wszystkich telekomów w kraju to z T-Mobile ucieka najwięcej klientów, niemal 90 tys. w trzecim kwartale. Dlaczego?
Ostatnie dane pokazują, że liczba odchodzących klientów wyhamowała. Świadomie nie zrobiliśmy kilku ruchów, na jakie zdecydowała się konkurencja. Znamy swoje silne strony i te, nad którymi musimy popracować.
Może nie chodzi o kluczowe kwestie, jak jakość sieci czy ceny. Tylko o odstręczające drobnostki, jak słynne 4 gr za sprawdzenie stanu konta.
Już parę miesięcy temu zrezygnowaliśmy z tej opłaty. A od tego czasu wprowadziliśmy więcej pozytywnych zmian dla naszych klientów, m.in. zmodyfikowaliśmy sposób aktywacji serwisów premium czy udostępniliśmy nową aplikację do zarządzania kontem Mój T-Mobile.
To jakie są te mocne i słabe strony?
Mocną jest jakość sieci i jej zasięg. Popracować musimy nad opieką nad klientem, zarówno w trakcie sprzedaży, jak i po. Każdy z pracowników w 2016 r. będzie rozliczany z satysfakcji klienta. Zmieniamy też podejście do małych i średnich przedsiębiorstw. Mamy dla nich ciekawe oferty, specjalne stanowiska w salonach czy infolinię. Widzimy, że to się sprawdza i klienci doceniają wprowadzane przez nas zmiany.
A nie jest tak, że tych nowych zwyczajnie jest zbyt mało i trzeba podbierać ich konkurencji?
To trochę błędne koło wynikłe z gry, jaką prowadzą między sobą operatorzy. Nic tak bardzo nie denerwuje klienta związanego z firmą od 10 lat, jak telefon z ofertą dla nowego klienta. To grzech całej branży. Taki klient czuje się niedoceniony. Natomiast zgadzam się, że na koniec dnia dzielimy się tą samą pulą klientów. Jedni odchodzą, inni przychodzą. Inna kwestia, to jakie naprawdę jest nasycenie rynku i czy osiągnął już szczyt. Wszyscy myśleliśmy, że pewne urządzenia zastąpią inne. Zamiast tego mamy ich coraz więcej. Smartfon, tablet i komputer nie zintegrowały się w jedno urządzenie, a wszystkie potrzebują dostępu do internetu.
Zintegrują się?
Nie jestem co do tego przekonany. Myślę, że to idzie w drugą stronę, by mieć pełny dostęp do tych samych zasobów z poziomów różnych urządzeń. Największym wyzwaniem jest tu kompatybilność i ich cyfrowe zabezpieczenia.
Popracować musimy nad opieką nad klientem. Pracowników rozliczymy z jego satysfakcji. Zmieniamy też podejście do małych i średnich przedsiębiorstw