Walcząc o swoje interesy w Chinach, Ericsson stał się tak gorącym stronnikiem Huaweia, że naciskał na szwedzki rząd

Dopóki chiński producent sprzętu telekomunikacyjnego Huawei mógł bez przeszkód działać w Szwecji, a jego tamtejszy rywal Ericsson w Chinach, firmy konkurowały ze sobą na zwykłych zasadach rynkowych. Wykluczenie azjatyckiego koncernu z budowy szwedzkiej sieci komórkowej piątej generacji (5G) sprawiło jednak, że Eric sson aktywnie zaangażował się w obronę Huaweia. Zabiegając o jego dostęp do szwedzkiego rynku, europejska firma w rzeczywistości walczy o własne kontrakty w Państwie Środka.
„Wygląda na to, że Szwecja to naprawdę zły kraj dla Ericssona” – napisał prezes tej firmy Börje Ekholm w SMS-ie do Anny Hallberg, szwedzkiej minister handlu zagranicznego i współpracy nordyckiej. Wysłał tę wiadomość 8 listopada ub.r. w nocy, po szeregu SMS-ów, w których domagał się od rządu interwencji i skłonienia regulatora rynku telekomunikacyjnego (Post- och telestyrelsen, PTS), by dopuścił Huaweia do budowy sieci 5G. Trwającą od 31 października ub.r. korespondencję ujawnił 2 stycznia br. szwedzki dziennik „Dagens Nyheter”.
Jak pisaliśmy w DGP, w końcu października ub.r. szwedzki regulator w warunkach aukcji częstotliwości na sieć 5G – ze względów bezpieczeństwa narodowego i w porozumieniu z krajowymi agencjami bezpieczeństwa – wykluczył Huaweia z grona potencjalnych dostawców sprzętu. Wywołało to sprzeciw koncernu i w efekcie gigant telekomunikacyjny i PTS koniec ub.r. spędziły w sądach. Na początku listopada ub.r. Sąd Administracyjny w Sztokholmie zdecydował, że do czasu rozpatrzenia sprawy restrykcje wobec chińskich urządzeń zostaną zawieszone. W odpowiedzi regulator wstrzymał start aukcji, planowany na 10 listopada. W grudniu ub.r. sąd apelacyjny orzekł jednak, że procedura przydziału pasma na 5G może się odbyć zgodnie z zasadami ustalonymi przez PTS.
Sytuacja jest obecnie taka, że zasadnicza sprawa sądowa między Huaweiem a szwedzkim regulatorem dotycząca restrykcji nadal się toczy, natomiast do jej zakończenia wprowadzone przez PTS ograniczenia pozostają w mocy. Aukcja 5G ma wystartować za dwa tygodnie – bez chińskiego dostawcy.
SMS-owy lobbing ze strony największego konkurenta nie pomógł Huaweiowi.
„Naprawdę staram się robić, co mogę, Börje” – napisała do szefa Ericssona minister Anna Hallberg w wiadomości cytowanej przez „Dagens Nyheter”. Jak powiedziała gazecie, nie miała żadnego kontaktu z PTS. Zadeklarowała też, że nigdy jako minister nie będzie wpływała na decyzje innych władz. „Ericsson nie kontroluje rządu ani nie kontroluje mnie” – stwierdziła. Podkreśliła jednak, że producent telekomunikacyjny „jest ważny dla Szwecji”.
Przedstawiła też dylemat dotyczący udziału Huaweia w budowie krajowej sieci 5G: to wybór między dobrą współpracą ze Stanami Zjednoczonymi, które nalegają na wykluczenie tego koncernu z europejskiego rynku – a Chinami, broniącymi interesów swojej firmy. „W UE nie możemy żyć z szantażem ani z USA, ani z Chin. Musimy stanąć na własnych nogach” – zaznaczyła Hallberg.
Gdy PTS ogłosił warunki aukcji 5G, Pekin zagroził, że jeżeli Sztokholm nie zmieni zdania, ta decyzja wpłynie negatywnie na działalność Ericssona w Chinach. A udział w budowie chińskiego 5G to ważna pozycja przychodów szwedzkiego producenta. Jak podaje „Dagens Nyheter”, Ericsson kontroluje obecnie 10 proc. gigantycznego chińskiego rynku 5G.
Dlatego przedstawiciele szwedzkiej firmy od początku wypowiadają się krytycznie o zamykaniu drzwi przed jej największym rywalem. W wywiadzie dla „Financial Times” w połowie listopada ub.r. prezes Börje Ekholm podkreślał, że to ograniczenie wolnej konkurencji. Z kolei w końcu grudnia ub.r. w „Dagens Nyheter” Jacob Wallenberg, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Ericssona, stwierdził, że zablokowanie Huaweiowi dostępu do szwedzkiego rynku jest „zdecydowanie niedobre”.
Po ujawnieniu SMS-owej korespondencji z minister handlu zagranicznego, szef Ericssona na łamach „Dagens Nyheter” przyznał, że przez szwedzkie restrykcje wobec Huaweia jego firma stała się obiektem nacisków ze strony chińskiego regulatora rynku telekomunikacyjnego. Zaznaczył, że nie chce spełniać groźby o wycofaniu spółki z macierzystego kraju. „Nasza dusza jest w Szwecji. To podstawa firmy Ericsson” – podkreślił. „Ale jeśli Szwecja nie jest zaangażowana w wolny handel, jest to dla nas komplikacja” – powiedział dziennikowi, dodając, że 99 proc. sprzedaży firma realizuje poza Szwecją.