Do gminy wpływają skargi od mieszkańców, którzy uważają, że urzędnicy w sposób opieszały rozpatrują ich wnioski. Tymczasem ci twierdzą, że przedłużające się postępowania często są efektem tego, że mają zbyt wiele obowiązków. Co grozi gminie za nieterminową realizację zadań?
Pierwszym i najczęstszym błędem urzędników jest zakładanie już na starcie, że mają co najmniej miesiąc na załatwienie sprawy. Nic bardziej mylnego.
Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego tylko załatwienie sprawy wymagającej postępowania wyjaśniającego powinno nastąpić nie później niż w ciągu miesiąca, a sprawy szczególnie skomplikowanej – nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia postępowania, zaś w postępowaniu odwoławczym – w ciągu miesiąca od dnia otrzymania odwołania. Natomiast pozostałe powinny być załatwiane niezwłocznie w oparciu o: dowody przedstawione przez stronę (łącznie z żądaniem wszczęcia postępowania) lub fakty i dowody powszechnie znane albo znane organowi, przed którym toczy się postępowanie, bądź możliwe do ustalenia na podstawie danych, którymi rozporządza ten organ. Co więcej, natłok spraw nie może być argumentem do wydłużania terminu na ich rozpoznanie.
Nie można też zapomnieć o tym, że jeśli organ nie jest w stanie rozpoznać sprawy w wyżej wymienionych terminach, nawet wydłużonych, musi o tym fakcie nie tylko poinformować zainteresowaną osobę (stronę postępowania), ale także wskazać przyczynę i przewidywany termin zakończenia sprawy.
Jeśli urząd opieszale prowadzi postępowanie, strona może wnieść skargę na niego w każdym czasie i nie jest ograniczona żadnym terminem. Jednak zanim sprawa trafi do sądu, zainteresowany musi dopełnić formalności w postaci złożenia zażalenia na organ rozpatrujący jego sprawę do organu wyższego stopnia. Jeśli sąd uzna skargę za zasadną, gminie grozi grzywna. Z kolei urzędnikowi, który nie załatwił sprawy w terminie, grozi odpowiedzialność dyscyplinarna.
Bartosz Batoradwokat z kancelarii adwokackiej BBP w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna