Miało być prawie 200 mld zł na drogi krajowe, ale będzie najwyżej 107. Taka jest różnica między obietnicami poprzedniego rządu a realnymi zapowiedziami. Niepewna jest m.in. budowa kilku obwodnic w woj. lubuskim.
Okazuje się, że inwestycje drogowe obiecane za rządów poprzedniej ekipy zostały wpisane na listę w tzw. trybie wyborczym. Obiecana pula pieniędzy szybko skurczyła się do 107 mld.
Kto inny się tłumaczy
O drogi w Lubuskim martwi się wojewoda Władysław Dajczak. – Jestem po spotkaniu z ministrem infrastruktury i budownictwa Andrzejem Adamczykiem. Rozmawialiśmy o krajowym programie budowy dróg i autostrad na lata 2014–2023, który został ogłoszony jeszcze przez rząd premier Ewy Kopacz, 2015 r. W jego zapisach w województwie lubuskim znalazły się trzy duże inwestycje, ważne zarówno dla rozwoju województwa, jak i powiatów. Mieszkańcy starostw starali się o nie od lat. – Są to budowy obwodnic: Kostrzyna nad Odrą wraz z nowym mostem za 185 mln zł, Krosna Odrzańskiego wraz z nowym mostem za 250 mln zł oraz Strzelec Krajeńskich na drodze krajowej nr 22 – za 87 mln zł – wymienia Dajczak.
Jednak minister Adamczyk wyjaśnił, że mimo iż na krajowy program zabezpieczono 107 mld zł, to na listę inwestycji wpisano przedsięwzięć za 198 mld. Analogiczne problemy mają też inni wojewodowie. Zatem nie wszystkie inwestycje da się zrealizować. Jest więc rozczarowanie i pretensje do nowego rządu, choć to nie on obiecywał. Prezes Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego Wadim Tyszkiewicz, apelując do ministra o mądrą kalkulację, zwraca uwagę, że wykreślenie strategicznych inwestycji przyczyni się do obniżenia standardu życia mieszkańców i perspektywicznego zmniejszenia zainteresowania inwestorów.
Tylko spokój...
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa wyjaśnia, że potrzeby Polski w zakresie nowoczesnej infrastruktury drogowej są bardzo duże, dlatego nie planuje ograniczenia zakresu programu. Resort pracuje nad koncepcją jego realizacji, bez obniżania standardów jakości i bezpieczeństwa. Decyzje inwestycyjne mają być oparte na rzetelnych i obiektywnych przesłankach. Temu ma służyć m.in. przeprowadzony w 2015 r. generalny pomiar ruchu. Jego wyniki pozwolą wskazać działania najpilniejsze ze względów gospodarczych, społecznych i środowiskowych. Łukasz Jóźwiak z biura prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad mówi, że Ministerstwo Finansów daje pieniądze, a resort infrastruktury wydaje decyzję, że tę konkretną drogę trzeba realizować. – Sądzę, że pierwsze analizy powinny być gotowe do połowy roku, a nawet na początku II kwartału – obiecuje Jóźwiak.
Te działania mogą przynieść potencjalne oszczędności. Z uwagi na dużą różnicę między określonym w programie limitem a faktycznym kosztem realizacji prowadzone są także analizy w sprawie pozyskania dodatkowych źródeł finansowania. Dotyczą m.in. drogowych spółek specjalnego przeznaczenia oraz wykorzystania kapitału prywatnego. Anna Jakubowska, rzecznik GDDKiA z oddziału zielonogórskiego, zapewnia, że wymienione lubuskie inwestycje wciąż są w programie i nie można powiedzieć, że ktoś je usunął. – Każda inwestycja jest przygotowywana w określonym cyklu. Już wcześniej sporządza się dokumentację, mapy itd. Jeśli coś jest zapisane i odłożone, to nie oznacza, że się nie odbędzie. To, że nie ma teraz pieniędzy, nie wyklucza, że inwestycja ruszy za rok – mówi Jakubowska. – Samorządy nie muszą się martwić o koszty opóźnień, gdyż ich nie ponoszą – dodaje. I tłumaczy, że fundusze na dokumentację i przygotowania przetargów idą z budżetu GDDKiA. Te z innych źródeł są wykorzystywane tylko wtedy, gdy w grę wchodzi budowa przez JST czy prywatne podmioty tzw. łączników.