Gminy nie radzą sobie z bezpańskimi zwierzętami. Rozwiązanie jest proste – sterylizacja i czipowanie psów. Posłowie zajmą się nowelą przepisów
Najwyższa Izba Kontroli (NIK) zapowiedziała, że ponownie sprawdzi, czy działania podejmowane na rzecz ograniczenia bezdomności zwierząt są skuteczne. W ośmiu województwach kontrolerzy przyjrzą się funkcjonowaniu schronisk oraz działaniom gmin i powiatowych inspektoratów weterynaryjnych.
– Przed dwoma laty izba przedstawiła raport poświęcony ochronie bezdomnych zwierząt. Prezentował on ponury obraz, pokazujący nieefektywność systemu opieki nad bezpańskimi psami i kotami. Wiele z nich znika zaraz po odłowieniu przez hycli, inne giną w przepełnionych, niespełniających standardów schroniskach – wskazuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.
Skazane na śmierć
Z raportu wynikało również, że samorządy zainteresowane były głównie wyłapywaniem bezdomnych zwierząt, bez zapewnienia im miejsc w schroniskach, bo na to brakowało już pieniędzy. Otwierało to drogę do ich uśmiercania albo umieszczania w miejscach, w których przeżyć nie mogły.
– Skala nieprawidłowości była tak duża, że wówczas o wynikach tej kontroli poinformowaliśmy wszystkie samorządy, zapowiadając, że do tego problemu wrócimy – tłumaczy Kwiatkowski.
Jednak mimo rekomendacji dla gmin i schronisk do izby nadal napływają skargi dotyczące nieprawidłowości. Dlatego postanowiła sprawdzić, czy jej wnioski zostały zrealizowane, np. czy system finansowania opieki nad zwierzętami jest efektywny, czy gminy sprawdzają losy odłowionych zwierząt, czy w schroniskach są one leczone, sterylizowane, czipowane oraz czy system adopcji jest prowadzony w sposób rzeczywisty i wiarygodny.
– Mimo upływu ponad dwóch lat od raportu, który wskazywał na nieprawidłowości, niewiele w tej kwestii się zmieniło, sytuacja się nie poprawia. Statystyki są okrutne: co czwarty pies i co drugi kot giną w schronisku – stwierdza Beata Krupianik z Fundacji „Karuna – Ludzie dla zwierząt”.
NIK w pierwszym raporcie podkreślała konieczność zmian w prawie (patrz ramka). Te jednak nie nastąpiły mimo zaproponowanego w ubiegłym roku przez posłów projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która miała wprowadzić rekomendowane przez NIK rozwiązania. Jednym z nich było wprowadzenie powszechnego obowiązku czipowania.
– Wystarczą trzy lata, aby rozwiązać problem bezdomnych psów. W regionach, gdzie sukcesywnie przeprowadzano akcję kastracji i znakowania zwierząt, które miały właścicieli, liczba przynoszonych do schroniska szczeniąt zmniejszyła się o 90 proc. – zauważa Beata Krupianik.
– Walka z bezdomnością zwierząt polega na zmniejszeniu populacji – wtóruje Beata Listwa ze Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich w Bielawie.
Na wyniki drugiego raportu nie trzeba będzie długo czekać.
– O wynikach kontroli będziemy chcieli poinformować opinię publiczną jak najszybciej, jeszcze przed zakończeniem pierwszego półrocza, mając przekonanie, że raport NIK będzie cennym uzupełnieniem dyskusji w polskim parlamencie nad tym, jak zmienić przepisy prawa w zakresie systemu opieki nad bezdomnymi zwierzętami – dodaje Kwiatkowski.
Nieprędkie zmiany
Posłowie zajmą się projektem noweli.
– Właśnie powstał parlamentarny zespół przyjaciół zwierząt, który omówi również problem bezpańskich psów i rekomendacji NIK – informuje Marek Suski, poseł PiS.
– Wracamy do projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, nad którym prace rozpoczęliśmy w poprzedniej kadencji, ale zostały ona przerwane – dodaje Paweł Suski, poseł PO. – W zespole poprosiliśmy o wyznaczenie legislatora, który pomoże nam usunąć jego wady – zaznacza.
– Poprzedni projekt był kontrowersyjny i było w nim wiele punktów spornych. Pod tym, który został zgłoszony w poprzedniej kadencji, bym się nie podpisał. Wymaga on gruntownego przeanalizowania – zastrzega Marek Suski.
Chodzi np. o to, kto ma prowadzić centralny rejestr psów i kto go sfinansuje. W pierwszym projekcie posłowie PO proponowali, że za bazę będzie odpowiadała Izba Weterynaryjna, natomiast koszty czipowania psów pokryją ich właściciele. Kontrowersje wśród zainteresowanych stron budziły również m.in. zakaz trzymania psów na łańcuchach czy określanie wielkości kojców, w których miałyby przebywać, oraz to, kto kontrolowałby, czy właściciele wypuszczają z nich zwierzęta. Obawiano się, że przepisy te mogą wywołać skutek odwrotny od zamierzonego – zamiast na 3-metrowym łańcuchu pies będzie przebywał całymi dniami w niewielkim pomieszczeniu.
– Zanim powstanie właściwy projekt zmian w ustawie te kwestie wymagają omówienia – uważa Marek Suski.
Oznacza to, że na zmiany jest szansa, ale nieprędko. Potwierdzają to także inni posłowie partii rządzącej.
– Na razie skupiamy się na realizacji obietnic wyborczych i pilnych projektach, które musimy wprowadzić w szybkim trybie z uwagi na zaniedbania poprzedniego rządu. Nie przewidujemy, że zajmiemy się ochroną zwierząt w trybie pilnym. Ale nie wykluczamy, że się pochylimy się nad nią później. Z pewnością zapoznamy się z wynikami planowanej kontroli NIK i wówczas będziemy decydować – podsumowuje Anna Paluch, poseł PiS.
Nad zmianami w ustawie nie pracują też właściwe ministerstwa.