PiS-owska wizja tego, jak ma funkcjonować w przyszłości polski samorząd, jest miejscami rewolucyjna. Ale coraz częściej brutalna rzeczywistość weryfikuje te plany, a eksperci przestrzegają – nośne hasła nie zawsze przekuwają się w dobre pomysły.



Nowe województwa
To jedna z najbardziej rewolucyjnych zapowiedzi PiS. Początkowo w partii mówiło się o konieczności utworzenia dwóch nowych województw: warszawskiego i środkowopomorskiego. W pewnym momencie prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk zaczął namawiać rząd do pójścia za ciosem i wyodrębnienia także woj. częstochowskiego. Rozpoczęła się polityczna awantura. Zmianom sprzeciwili się marszałkowie województw. Adam Struzik wyliczył np., że odcinając stolicę w obecnego woj. mazowieckiego, region będzie musiał utrzymać m.in. trzy czwarte dotychczasowych dróg, mając do dyspozycji niecałe 12 proc. wpływów z CIT (reszta zostałaby w Warszawie). Po kalkulatory sięgnęli też urzędnicy z woj. zachodniopomorskiego. Wyszło im, że od stycznia do października 2015 r. wpływy podatku CIT dla Pomorza Zachodniego sięgnęły ponad 104 mln zł, z czego ok. 3,6 mln zł to kwota dla obszaru, który znalazłby się w Środkowopomorskiem.
– Bardziej zasadne wydaje się jednak pytanie, jak podzielić ponad 300-milionowy dług, który nasz region ma ze względu na realizację wielu inwestycji, w tym również prowadzonych we wschodniej części województwa. Gdyby dług podzielić proporcjonalnie do liczby mieszkańców, to mogłoby się okazać, że nowa jednostka administracyjna rozpocznie swoje funkcjonowanie z wysokim zadłużeniem i niskimi dochodami – dodaje marszałek województwa Olgierd Geblewicz.
Trudno się dziwić, że w pewnym momencie premier Beata Szydło przyznała, że na razie sprawa nowych województw nie jest na liście najważniejszych spraw.
Zmiany lokalne
PiS zakłada, że wójt, burmistrz i prezydent miasta nie powinni sprawować funkcji więcej niż dwie 5-letnie kadencje. Jak już opisywaliśmy w DGP, plan zakłada na razie, że dwukadencyjność wejdzie w życie w 2018 r. i dopiero od tego momentu liczone będą włodarzom dwie kadencje. To oznacza, że nowe przepisy faktycznie odniosłyby skutek dopiero w 2028 r. Zdaniem dr. Stanisława Płażka, adwokata oraz adiunkta w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie ma sensu odwlekać tych zmian w czasie. Bardzo prawdopodobne są pewne korekty ustrojowe na szczeblu lokalnym. Jak wyczytać można w programie partii z 2014 r., „wie?ksze be?da? ustawowe kompetencje kontrolne rad i komisji rewizyjnych, w szczególnos´ci w stosunku do jednoosobowych, pochodza?cych z wyborów bezpos´rednich organów wykonawczych – wójtów, burmistrzów i prezydentów”.
Eksperci są podzieleni. Współautor reformy samorządowej z 1990 r. Jerzy Stępień wielokrotnie mówił o potrzebie wzmocnienia roli rad, które dziś są zbyt zmarginalizowane przez włodarzy. Ale niektórzy eksperci mają mieszane uczucia. – Są przypadki, gdzie wójt jest niekwestionowanym liderem politycznym w gminie. Ale są też sytuacje, gdy większość w radzie ma twarda opozycja lub gdy nikt nie ma większości, a języczkiem u wagi jest np. kilku radnych niezależnych. Pytanie więc, jak odnieść zwiększenie uprawnień rady w odniesieniu do tych trzech sytuacji. Bo w każdej z nich efekty mogą być różne – zauważa dr Jarosław Flis, politolog z UJ.
Z kolei stosunek PiS do możliwości łączenia się gmin w większe jednostki jest dość ambiwalentny. W programie kwestia ta poruszona jest ogólnikowo. Przewiduje się „możliwość wprowadzenia nielicznych, skonsultowanych i akceptowanych społecznie korekt podziału terytorialnego, które poprawią funkcjonalność niektórych jednostek”. – PiS z podejściem centralistyczno-etatystycznym będzie zwolennikiem większych organizmów, wychodząc z założenia, że to, co większe, jest łatwiejsze do zarządzania. Raczej więc nie będzie popierał odłączania się gmin, a jeśli już miałoby dojść do połączenia, to tylko z inicjatywy mieszkańców – stwierdza Agata Dąmbska z Forum Od Nowa.
Koniec NFZ
Planowana likwidacja NFZ oznacza, że wydatki na służbę zdrowia będą wychodziły bezpośrednio z budżetu państwa. PiS chce, by na poziomie wojewódzkim finansowanie świadczeń przejęli wojewodowie. W kontroli nad wydatkami ma pomóc system elektroniczny oparty na Krajowym Rejestrze Świadczeń Opieki Zdrowotnej. Optymalizacja kosztów ma pozwolić na utworzenie Funduszu Budowy, Modernizacji i Utrzymania Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. Będzie on wspomagał samorządy i państwowe podmioty w budowie nowych obiektów oraz utrzymaniu, przekształcaniu i modernizacji istniejących. Zdaniem Grzegorza Kubalskiego ze Związku Powiatów Polskich trudno dziś ocenić pomysły PiS w zakresie polityki zdrowotnej. – Brakuje konkretów. Pytanie, według jakich zasad będą kontraktowane świadczenia i przy jakiej wycenie? Czy wojewoda będzie arbitralnie decydował, komu przyznać środki, czy będą jakieś kryteria? – pyta.