Gminy nie będą musiały obowiązkowo uwzględniać w planach zagospodarowania przestrzennego zagrożenia powodziowego. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy – Prawo wodne. Ma wejść w życie 31 grudnia 2015 r.

Zgodnie z obecnymi przepisami gminy nie mogą wyznaczać terenów pod budowę na tych obszarach, które są zagrożone powodzią. Zdaniem posłów PiS i Ministerstwa Środowiska ta regulacja powoduje więcej szkół niż pożytku.
– Mapy zagrożenia powodziowego nie zostały wszędzie dobrze skonstruowane, szczególnie na terenach nadmorskich. Zmuszanie samorządów, aby na tych obszarach nie prowadziły inwestycji, może spowodować wiele negatywnych skutków finansowych zarówno dla samorządów, jak i budżetu państwa – argumentuje Mariusz Gajda, wiceminister środowiska.
Posłowie opozycji podkreślali, że wprowadzenie fakultatywności jest niedopuszczalne. W ich ocenie ustawa nie powinna dawać wyboru, ponieważ obywatele będą nierówni względem prawa – w jednym przypadku zgoda na budowę zostanie wydana, a w innym nie. Posłowie uważają, że nie można pozostawiać tej decyzji urzędnikom.
– W czyim interesie działacie? Wiadomo przecież, że mapa określająca teren zalewowy obniża wartość nieruchomości – wskazywał Stanisław Gawłowski, poseł PO, były wiceminister środowiska.
– Nikt nie powiedział, że fakultatywność będzie obowiązywała wiecznie. Niestety, obecne mapy są skonstruowane wadliwie. Chodzi o to, aby poprawić te dokumenty – odpowiadała Anna Paluch, poseł PiS.
– Nie przekonuje mnie argumentacja, że tereny zalewowe zostały błędnie wyznaczone. Przecież brak uwzględniania ryzyka powodziowego może skończyć się dużymi stratami nie tylko tych związanych z przeprowadzonymi inwestycjami, lecz także w kwestii życia ludzkiego – wskazywał z kolei Zbigniew Gryglas, poseł Nowoczesnej. Koszty takich decyzji – kontynuował – poniosą samorządy, które zgodzą się na budowę na terenach zalewowych. To m.in. one będą opłacały odszkodowania w razie powodzi.
Proponowana nowelizacja zakłada ponadto wprowadzenie wymogów unijnych dyrektyw w zakresie substancji priorytetowych w dziedzinie gospodarki wodnej oraz w sprawie ochrony wód podziemnych przed zanieczyszczeniem i pogorszeniem ich stanu.
Brakuje jednak wdrożenia najważniejszej, czyli dyrektywy azotanowej. Z jej wprowadzeniem do polskiego prawa rząd PO zmagał się bezskutecznie przez kilka lat.
– W pierwszym półroczu przyszłego roku zostanie przygotowana nowa propozycja zmian w prawie wodnym – zapowiedział Mariusz Gajda.
Etap legislacyjny
W trakcie prac Sejmu