Zagrożona bankructwem gmina Ostrowice przesłała program naprawczy do regionalnej izby obrachunkowej. Jeden z punktów mówi o spodziewanych 3 mln zł darowizn. Zadłużenie Ostrowic jest – jak na wielkość ich budżetu – gigantyczne i wynosi przeszło 33 mln zł (przy ok. 5 mln zrealizowanych dochodów w pierwszym półroczu 2015 r.).
Jak twierdzi wójt gminy, wszystkie konwencjonalne pomysły, jak poradzić sobie z takimi zobowiązaniami, są już realizowane bądź testowane, teraz więc czas na podejście nowatorskie. Stąd nadzieja na darowizny. Miałyby napłynąć np. poprzez platformę crowdfundingową.
Eksperci ostrzegają: jeśli samorząd będzie tylko zbierać darowizny, to prawa nie naruszy, ale dalej idący crowdfunding może być nielegalny.
Co wolno gminie
Crowdfunding jest w Polsce bardzo popularny. Najczęściej stosowany jego model zakłada, że autor projektu prezentuje go internautom i pozyskuje pieniądze na realizację. W zbiórce pośredniczy wyspecjalizowana platforma internetowa. – Ustawa z 14 marca 2014 r. rozstrzygnęła, że crowdfunding nie jest zbiórką publiczną – tłumaczy Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. To oznacza, że gminy mogą pozyskiwać pieniądze w ten sposób (zbiórki publiczne są w ich wypadku zabronione). Diabeł tkwi jednak w szczegółach.
Prawdziwa darowizna
– Samorząd, np. gmina, musi zaspokajać potrzeby swoich mieszkańców, a źródła pozyskiwania pieniędzy na ten cel określone są w ustawie – przypomina prof. Marek Chmaj. Z art. 4 ust. 5 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 513) wynika, że gminy mogą przyjmować darowizny. Potwierdza to Maciej Kiełbus, prawnik z Kancelarii Prawnej dr Krystian Ziemski & Partners, który zwraca jednak uwagę, że muszą to być darowizny w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego. Ten w art. 888 mówi, że darczyńca musi zobowiązać się do bezpłatnego świadczenia kosztem swojego majątku na rzecz obdarowanego. Dlaczego ta definicja ma duże znaczenie? W swoim podstawowym modelu crowdfunding zakłada pewną formę wynagrodzenia dla wpłacających pieniądze. Zazwyczaj są to drobne upominki. Na pójście w tym kierunku namawiana była też gmina Ostrowice. Jednak gdyby poszła tym tropem, popełniłaby błąd.
– Jeżeli wpłacający uzyskałby w zamian za udzielone gminie wsparcie jakieś określone dobra bądź usługi, doszłoby do naruszenia prawa – przestrzega prof. Hubert Izdebski. Trudno byłoby mówić o darowiźnie, skoro z jej istoty wynika nieodpłatne rozporządzenie majątkiem. – Nie będzie za to problemu, jeśli gmina inaczej uhonoruje tych, którzy wyciągną do niej pomocną dłoń, np. wywiesi listę darczyńców z podziękowaniami, a oni będą mieli satysfakcję z tego, że uratowali ją przed bankructwem – wyjaśnia prof. Izdebski. Zgadza się z nim Maciej Kiełbus, który przypomina, że ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego mówi wyraźnie o darowiźnie, a nie świadczeniach wzajemnych.
Otwarte pozostaje pytanie, czy RIO zaakceptuje plan naprawczy, którego ważnym elementem jest takie źródło pieniędzy jak darowizny, które nie muszą napłynąć.