Samorządy budują wspólny front – chcą zaostrzenia przepisów regulujących sprzedaż alkoholu. Cel: utrudnić mieszkańcom dostęp do napojów wyskokowych. Lokalne władze nie wykorzystały jeszcze dostępnego limitu punktów sprzedaży napojów alkoholowych. I coraz częściej dochodzą do wniosku, że należałoby zaostrzyć zasady wydawania zezwoleń na handel napojami wyskokowymi.

Rodzaj zezwoleń na sprzedaż alkoholu / Dziennik Gazeta Prawna
– W ramach limitów określonych już przez samorządy w uchwałach niewykorzystane jest 20 proc. Oznacza to, że fikcją jest ograniczanie dostępności poprzez ich wyznaczanie – wskazuje Krzysztof Brzózka, dyrektor Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).
W jego ocenie gminy już teraz nie radzą sobie z nadmiarem punktów sprzedaży.
– Jedno z największych miast ma limit ustawiony na poziomie 3100 obiektów. Wydano 2900 zezwoleń i tamtejsze władze doszły do wniosku, że to za dużo. I teraz zwracają się do PARPA o pomoc w nowelizacji ustawy – wskazuje.
Samorządy z całego kraju lobbują za zmianami w prawie. Miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich (UMP) przesłały już swoje propozycje do PARPA, a 12 czerwca zajmie się nimi jeden z zespołów Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Trzy dni później odbędzie się spotkanie robocze przedstawicieli UMP i dyrektora PARPA. Z naszych informacji wynika, że do przedsięwzięcia, z inicjatywy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, może dołączyć kolejna korporacja samorządowa – Związek Miast Polskich.
Samorządowcom zależy m.in. na bardziej elastycznym podejściu do określania limitów sprzedaży alkoholu. Radni już teraz mogą podejmować uchwały limitujące sieć punktów sprzedaży, jednak może to dotyczyć terenu całej gminy, a nie poszczególnych rejonów czy osiedli, szczególnie tych najbardziej problematycznych. Dlatego zależy im na możliwości punktowego określania limitów placówek sprzedających alkohol.
Kolejna propozycja dotyczy możliwości wyznaczania przez urzędników godzin jego sprzedaży. Obecnie gmina może zakazać handlu, powołując się na prawo pracy, ale dotyczy to wszystkich sklepów niezależnie od tego, co sprzedają. Gminy wyraźnie więc nawiązują do rozwiązań zagranicznych. Przykładowo w Budapeszcie od 2007 r. sklepy nie mogą sprzedawać alkoholi od godz. 22 do 6 rano. W Szwecji jest zakaz sprzedaży alkoholu w weekendy. W ciągu tygodnia można go kupić jedynie w specjalnych państwowych sklepach jednej sieci.
Niektóre propozycje miast idą jeszcze dalej. – Proponujemy wyciąganie konsekwencji w stosunku do nieletnich kupujących alkohol np. w formie prac społecznych, takich jak pomoc starszym, niepełnosprawnym dzieciom czy prace porządkowe na terenie gminy. Wprowadzenia czasowych zezwoleń na ogródki letnie i ograniczenia zawartości alkoholu w piwie np. do 12 proc. – wylicza Marta Stachowiak, doradca prezydenta Bydgoszczy.
Swoje propozycje dorzuca Szczecin.
– Wskazane byłoby zaniechanie sprzedaży wysokoprocentowych alkoholi na terenie stacji benzynowych. Chcąc zmniejszyć dostępność do alkoholu, należałoby rozważyć, idąc za przykładem niektórych państw północnej Europy, wprowadzenie dyżurnych nocnych sklepów oferujących napoje alkoholowe – wyjaśnia Robert Grabowski z biura komunikacji społecznej szczecińskiego magistratu.
Z kolei zdaniem samorządowców z Torunia przepisy powinny umożliwić cofnięcie zezwolenia już w przypadku przebywania w lokalu nietrzeźwej osoby nieletniej.
– Ostatnio modne jest organizowanie 18. urodzin w lokalach, gdzie bawią się osoby pełnoletnie i nieletnie, a za wszystko płacą rodzice jubilata. Osoby niepełnoletnie mogą spożywać alkohol, nie kupując go, i nie może być mowy o cofnięciu zezwolenia – tłumaczy Aleksandra Iżycka, rzeczniczka prezydenta Torunia.
– Samorządy zrozumiały, że wpływy z korkowego są mniejsze niż koszty, jakie musi ponieść gmina w związku ze stratami będącymi skutkiem nieodpowiedzialnych zachowań po spożyciu alkoholu czy naprawą infrastruktury zniszczonej przez pijanych ludzi – tłumaczy Krzysztof Brzózka.
Nie wszystkim jednak odpowiada kierunek, jaki obrały lokalne władze. Ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju Marek Tatała uważa, że obecne przepisy są na tyle ostre, że ich dalsze zaostrzanie nie doprowadzi do obniżenia liczby osób konsumujących alkohol.
– Jeśli ktoś będzie chciał się napić, to i tak znajdzie sposób, by kupić alkohol. Niektóre propozycje samorządów, np. te dotyczące wyznaczania godzin sprzedaży alkoholu, mogą prowadzić do rozszerzenia szarej strefy, co zagrozi konsumentom, gdyż będą zaopatrywać się w produkty z niepewnych źródeł – przestrzega ekspert.
Resort zdrowia z rezerwą podchodzi do postulatów samorządów. – Ministerstwo nie planuje omawiania postulatów zgłoszonych przez Unię Metropolii Polskich – kwituje Krzysztof Bąk, rzecznik resortu.