Resort finansów w 2014 r. nakazał samorządom oddać rekordową kwotę subwencji oświatowej – 92 mln zł. Urzędnicy: To nabijanie kasy. I oddają sprawy do sądu
Powiat milicki w woj. dolnośląskim musi oddać fiskusowi 300 tys. zł. Powód? Zdaniem urzędników kontroli skarbowej samorządowcy oszukali podczas naliczania należnej subwencji oświatowej. To pieniądze otrzymywane co rok przez gminy, powiaty i województwa z resortu edukacji na prowadzenie szkół i innych placówek oświatowych. Średnio na ucznia przeznacza się ok. 5 tys. zł, na niepełnosprawnego – nawet 50 tys. Aby otrzymać subwencję, samorząd musi do 30 września wpisać wszystkich swoich uczniów do systemu informacji oświatowej (SIO), przypisując ich do odpowiednich kategorii. Tu właśnie błędów dopatrzył się UKS. Na podstawie prowadzonej przez niego kontroli decyzje nakazujące zwrot wydaje Ministerstwo Finansów.
– Zdaniem urzędników przypisaliśmy swoim uczniom zbyt wysoko opłacaną kategorię w stosunku do stopnia ich niepełnosprawności – twierdzi Aleksandra Wencek, kierownik wydziału oświaty i promocji powiatu milickiego. Według urzędników kontrolerzy UKS są zbyt restrykcyjni. – Naszym zdaniem postąpiliśmy prawidłowo, dlatego odwołujemy się od decyzji. Już przyznano nam rację w przypadku dwóch wniosków. W tej chwili jest siedem przypadków, co do których mamy wątpliwości – dodaje. Jeśli MF nie uzna odwołań, miliccy samorządowcy zapowiadają złożenie do wojewódzkiego sądu administracyjnego skargi administracyjnej.
W sądzie jedną sprawę wygrał już powiat oleśnicki. WSA uchylił decyzję ministra finansów ze względów proceduralnych. – Według MF mamy do spłaty 1,2 mln zł – informuje Małgorzata Iwańska, naczelnik wydziału oświaty, kultury i sportu. – Co ciekawe, z kontroli UKS wynika, że w kilku przypadkach pomyliliśmy się na swoją niekorzyść, czyli subwencja wypłacona na tych uczniów powinna być wyższa, niż otrzymaliśmy. Decyzja ministra tego już nie uwzględnia.
Podobne problemy mają samorządowcy w całym kraju. Jak wynika z danych MF, ubiegły rok był rekordowy – jeszcze nigdy resort nie kazał oddawać tak dużych kwot. W 2014 r. MF wydało 263 decyzje nakazujące zwrot subwencji. Samorządy są na ich mocy winne 92,3 mln zł. Rok wcześniej decyzji było o połowę mniej – 126, a w 2012 r. – tylko 38. Opiewały na 30,2 mln zł i 27 mln zł.
W 2014 r. samorządy przelały na konto MF 44,9 mln zł. W 2013 – 22,9 mln zł. W 2012 – 13,3 mln zł. Najwięcej musiały zwrócić powiaty. W ciągu trzech lat oddały MF 45 mln zł. Gminy – 32 mln zł. Województwa – 2,8 mln zł.
Zdaniem urzędników resortu finansów problem polega na tym, że samorządowcy nie umieją obliczyć subwencji. – Zakres nieprawidłowości ustalany jest w postępowaniu administracyjnym indywidualnie dla każdej jednostki samorządu terytorialnego. W świetle przepisów ustawy subwencja ogólna jest dochodem jednostki samorządu terytorialnego – informują nas pracownicy MF. Zdaniem samorządowców to przepisy są niejasne, a skarbówka liczy, jak chce. Już w czerwcu ub.r. w czasie obrad Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego sprawą obiecali się zająć przedstawiciele MEN. Do tej pory nic się jednak nie zmieniło.
Problem z subwencją oświatową jest jednak znacznie szerszy. Samorządy muszą też oddawać pieniądze za młodzieżowe ośrodki wychowawcze (MOW). Młodych na pobyt skazuje sąd. Samorządy uznawały za wychowanków dzieci, które zostały tam skierowane. Dla takich osób MOW musi trzymać miejsce. Okazało się, że UKS za wychowanka uznają osoby faktycznie przebywające w placówce. W skali roku różnica w wypłatach może sięgać 7 mln zł. Tę kwotę też trzeba zwrócić.
Samorządowcy nie umieją obliczyć subwencji – twierdzi resort finansów
Coraz więcej subwencji do zwrotu / Dziennik Gazeta Prawna