Gminy unikają inwestycji transportowych. Bo nawet gdy finansuje je GDDKiA, to na samorząd spada obowiązek utrzymania starej drogi. Dlatego lobbują za zmianą przepisów. W życie mogą one wejść już w styczniu.
„Dość zrzucania na nasze barki obowiązku dbania o drogi tranzytowe i obwodnice” – protestują coraz głośniej przedstawiciele gmin.
Dzisiaj jest tak. Kiedy obok istniejącej drogi krajowej GDDKiA wybuduje ekspresówkę, to ta pierwsza automatycznie zostaje pozbawiona swojej kategorii i staje się drogą gminną. Potem samorządy, przez których teren dawna krajówka przebiega, muszą płacić za jej remonty i utrzymanie.
– Cieszyliśmy się, gdy w 2007 r. zrobiono nam obwodnicę, ale teraz mamy problem z jej oświetleniem, za które gmina musi płacić ponad 100 tys. zł rocznie – mówi Szymon Strusiński z Kowala. Z kolei niewielki Otyń (woj. lubuskie) po wybudowaniu obwodnicy Nowej Soli musiał przejąć sześć kilometrów drogi krajowej, za której utrzymanie płaci 150 tys. zł rocznie.
Do tego dochodzi konieczność remontu zniszczonej nawierzchni, co będzie kosztowało 6 mln zł. Podobne problemy mają dziesiątki gmin w całej Polsce. Najbardziej doskwierają one oczywiście tym najmniejszym. Dlatego nie mają zamiaru podporządkowywać się przepisom.
Przedstawiciele wielkopolskich samorządów spotkali się w tej sprawie z parlamentarzystami PO i opozycji. – Posłowie zgodzili się, że jest to poważny problem dla gmin i trzeba go jak najszybciej rozwiązać. Obiecali, że jeszcze w grudniu komisje sejmowe rozpoczną prace nad nowelizacją ustawy o drogach publicznych – mówi Andrzej Łozowski, wójt gminy Łubowo i jeden z inicjatorów spotkania.
Dodaje, że najbardziej prawdopodobna jest drobna zmiana w jednym z punktów art. 10 ustawy, który obecnie stanowi, że „odcinek drogi zastąpiony nowo wybudowanym z chwilą oddania go do użytkowania zostaje pozbawiony dotychczasowej kategorii i zaliczony do kategorii drogi gminnej”.
– Chodzi o to, aby drogi były przekazywane nie konkretnie gminom, a jednostkom samorządu. Wówczas minister transportu odpowiednim rozporządzeniem przekaże drogę gminie, powiatowi lub np. województwu – mówi Łozowski.
Waldy Dzikowski z PO zapewnia, że rząd pracuje nad tego typu rozwiązaniem.
– Chodzi o wypracowanie mechanizmu, który pozwoli uniknąć sytuacji, gdy droga wojewódzka przechodzi pod władanie gmin, a nie np. powiatów – mówi poseł.
Twierdzi również, że Sejm jest zgodny co do tego, że należałoby odciążyć samorządy w kwestii „kosztownych prezentów drogowych” jak np. obwodnice. – Istnieje duża szansa, aby odpowiednia nowelizacja weszła w życie już w styczniu – mówi Dzikowski.
Taki scenariusz jest realny, bo zmian chce również opozycja. – Poprzemy każde rozwiązanie ułatwiające życie samorządom – zapewnia Krzysztof Tchórzewski (PiS) z sejmowej komisji infrastruktury.
– Niemniej najlepszym rozwiązaniem byłby powrót do starych zasad i oddanie drogi w ręce samorządu na podstawie indywidualnych ustaleń. W ten sposób uniknie się sytuacji, w której droga trafi do jednostki, która nie będzie w stanie jej utrzymać – dodaje.
Koalicja samorządów apelujących o zmiany w przepisach jest coraz większa. A zakres ich żądań coraz szerszy. Śląski Związek Gmin i Powiatów domaga się przyspieszenia prac nad nowelizacją ustawy – Prawo energetyczne, którą przygotowało Ministerstwo Gospodarki.
Zgodnie z nią gminy nie byłyby obciążone kosztami oświetlenia dróg krajowych będących w zarządzie GDDKiA. Podobne działania podejmują przedstawiciele powiatów: aleksandrowskiego, włocławskiego i radziejowskiego w ramach porozumienia ciechocińskiego.
Od zeszłego roku o zmiany w prawie walczą również samorządy z woj. lubuskiego, które zarzuciły GDDKiA, że ta na długo przed oddaniem drogi w ręce samorządu przestaje w nią inwestować, bo obok powstaje nowa, o wyższej kategorii. Innymi słowy, gdy tylko GDDKiA wbija łopatę pod budowę ekspresówki, przestaje troszczyć się o starą krajówkę.