Samorządy budują nowe mieszkania socjalne, ale mogłoby powstać ich więcej, gdyby nie konieczność przelewania co roku milionów złotych na konta spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych oraz właścicieli prywatnych kamienic, którzy wygrali procesy eksmisyjne.
Mieszkania socjalne / DGP
Tylko w ubiegłym roku Kraków przeznaczył na to prawie 4,7 mln zł, Warszawa – 2,5 mln zł, natomiast Wrocław prawie milion. W tym roku kwoty te będą dwa razy wyższe, ponieważ liczba wyroków eksmisyjnych lawinowo rośnie.
Do końca czerwca w samej stolicy przeprowadzono ich ponad 1,6 tys., czyli dwa razy więcej niż w całym 2011 roku. Z najnowszych wyliczeń urzędu miasta wynika, że na eksmisję czekają dziś 4384 rodziny.
A ponieważ miasto nie ma ich gdzie wykwaterować, będzie musiało zapłacić odszkodowania właścicielom zajmowanych przez nich mieszkań. W tym roku może to być ponad 10 mln zł. Za te pieniądze można wybudować ok. 40 nowych mieszkań albo wyremontować 150 lokali socjalnych np. na Pradze-Północ.
Sytuację może poprawić przygotowywana w resorcie infrastruktury i budownictwa nowa ustawa o ochronie praw lokatorów. Ma ona umożliwić gminom podpisywanie umów najmu socjalnego np. z właścicielami hoteli, internatów czy adaptowanych na cele mieszkaniowe biurowców czy hal pofabrycznych. Co więcej, wynajmowane przez gminy pomieszczenia wcale nie będą musiały spełniać obecnych standardów, bo z ustawy zniknie pojęcie lokalu socjalnego.
– Gminy same w uchwałach będą określały, ile metrów kwadratowych ma mieć lokal, za który będą płacić w ramach najmu socjalnego – wyjaśnia Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu i Budownictwa.
I przekonuje, że nowe rozwiązanie powinno pozwolić na zmniejszenie skali problemów wynikających z niedoboru lokali socjalnych, a także zminimalizować koszty odszkodowań na rzecz właścicieli.
Niektóre gminy, nie czekając na ustawę, wprowadzają już podobne rozwiązania. Pierwszy był Gdańsk, który ponad rok temu przejął od upadłej firmy hotel robotniczy na peryferiach miasta i przeznaczył go na mieszkania tymczasowe dla eksmitowanych dłużników. Lokatorzy podpisują umowy tylko na pół roku i jeśli w tym czasie nie znajdą pracy, muszą lokal zwolnić.
– Tylko w szczególnych przypadkach losowych przedłużamy z nimi umowy najmu – mówi Michał Piotrowski z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Co ciekawe, większość lokatorów, wiedząc, że darmowe mieszkanie nie będzie przysługiwało im wiecznie, mobilizuje się i znajduje pracę. Zachęcone udanym eksperymentem miasto w tym roku adaptowało dwa kolejne hotele robotnicze na mieszkania socjalne. Dzięki temu samorząd ma ok. 700 mieszkań socjalnych i nie ma problemu z odszkodowaniami. W ubiegłym roku z tytułu niezrealizowanych eksmisji wypłacił jedynie niespełna 21 tys. zł.
Nic dziwnego zatem, że kolejne miasta, idąc za przykładem z Pomorza, decydują się na podobne rozwiązania. Toruń np. kończy prace remontowe w starym biurowcu typu Lipsk, a Szczecin wynajął od prywatnego właściciela zabudowania mieszkalno-gospodarcze w pobliskiej wsi Modrzewie oraz podpisał umowę z jednym z hoteli robotniczych.
Do podobnej strategii powoli przekonuje się Warszawa, która dla eksmitowanych wynajęła kilka mieszkań o obniżonym standardzie i hotel na Pradze-Południe.