Po wprowadzeniu nowych rozwiązań nie będzie można protekcjonalnie poklepać obywatela po plecach i dalej funkcjonować - mówi Prof. dr hab. Michał Kulesza, radca prawny, społeczny doradca Prezydenta RP ds. samorządu.
Wkrótce do laski marszałkowskiej ma trafić prezydencki projekt ustawy o wzmocnieniu udziału mieszkańców w działaniach samorządu terytorialnego. Jakie są jej główne cele?
Tytuł ustawy jest znacznie dłuższy, a zakres znacznie szerszy. Jak już sam tytuł wskazuje, ustawa ma za zadanie, po pierwsze, wzmocnienie form udziału mieszkańców w rządzeniu, po drugie, wzmocnienie, czy niekiedy stworzenie, mechanizmów współdziałania pomiędzy samorządami, a także wprowadzenie głębokich zmian w ustawodawstwie samorządowym, które prowadzą do wzmocnienia pozycji samorządu.
Pierwsze rozdziały wspomnianej ustawy wprowadzają kolejno instytucje konsultacji, wysłuchania obywatelskiego, zapytania obywatelskiego, czy obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej. Społeczność lokalna dostanie wiele instrumentów, którymi będzie mogła wpływać na władzę.
Nie ma możliwości rozwoju społecznego i gospodarczego bez tego, co nazywamy kapitałem społecznym czy kapitałem ludzkim. To oczywiste. Teraz w Polsce omawiany kapitał ludzki jest wciąż dość słaby. Wszystkie elementy zawarte w ustawie w jej pierwszych rozdziałach, które mają za zadanie wzmocnienie udziału obywateli w rządzeniu, są właśnie po to, aby uruchomić kapitał ludzki. Jeśli ludzie nie będą się interesowali rządzeniem, a władze nie będą na to reagować pozytywnie, to nie będzie szans, by nastąpiło znaczące przyspieszenie rozwoju. Proszę zobaczyć, jak obecnie są słabe mechanizmy kontroli obywatelskiej: wybieramy wójta i ten wójt w niektórych gminach rządzi nawet 20 lat. I to nie dlatego, że jest wybitny, tylko dlatego że nie ma konkurencji, że panuje nad społecznością lokalną, a mieszkańcy są bierni. Ci właśnie wójtowie mogą się lękać wprowadzanych ustawą instrumentów, takich jak inicjatywa obywatelska czy konsultacje, bo wtedy będą zobowiązani do publicznej odpowiedzi. Nie będzie już można protekcjonalnie poklepać obywatela po plecach i dalej funkcjonować. Trzeba będzie stanąć twarzą w twarz ze społecznością lokalną i z nią rozmawiać. A przede wszystkim – słuchać.
Na czym ma polegać wzmocnienie współpracy pomiędzy jednostkami samorządu terytorialnego?
Dwadzieścia lat temu świadomie postawiliśmy na samodzielność jednostki samorządu terytorialnego, co wyzwoliło ogromną aktywność elit lokalnych. To jednak spowodowało również, że wielu wójtów czy burmistrzów jest u siebie w gminie niczym pan na włościach, zwłaszcza po 2002 r., gdy wprowadzono bezpośrednie wybory. Tak jak słaba jest w wielu gminach komunikacja z mieszkańcami, słaba jest również zdolność do współpracy w ramach samorządu lokalnego. Wielu wójtów nie widzi potrzeby uzgadniania swoich planów inwestycyjnych z sąsiednimi gminami ani rozmawiania na ten temat ze starostą. Również starostowie często nie chcą współpracować z wójtami lub nie widzą w tym sensu. Rezultat jest często taki, że mamy trzy sąsiadujące ze sobą gminy, a w każdej buduje się basen, aquapark i stadion. Oczywiście nie jest to sprzeczne z prawem, ale niezbyt racjonalne. Przecież gminy mają również inne zadania, a mieszkańcy inne potrzeby. W ustawie chodzi zatem o stworzenie jednostkom samorządu terytorialnego płaszczyzn porozumienia, aby samorządy czuły się zobligowane do uzgadniania między sobą różnych kroków, w interesie publicznym. Mogą to czynić przez różne instrumenty zawarte w projekcie, jak choćby konwent powiatowy, który ma polegać na spotkaniu przedstawicieli samorządów powiatu, gdzie powinny być ustalane priorytety dla całej społeczności powiatu. W omawianym projekcie powołujemy też do życia konwent delegatów samorządu lokalnego w województwie, stworzony po to, żeby przy omawianiu strategii rozwoju województwa można było mówić, co jest priorytetowe w poszczególnych powiatach. Przeciętny powiat ziemski liczy 80 tys. mieszkańców, również przeciętne miasto na prawach powiatu (odejmując Warszawę, Kraków czy Łódź, które zawyżają statystykę) to ok. 80 tys. ludności. Z tym że w mieście mamy jedną władzę, mamy radę miasta i prezydenta, wobec tego podejmuje się decyzje, patrząc na miasto jako całość. Natomiast w powiecie mamy około 8 – 9 gmin, podejmowanie decyzji w skali całej tej społeczności jest zatem rozproszone. Identyczny potencjał demograficzny, identyczne potrzeby, a zupełnie inna zdolność do działania.

Ustawa ma za zadanie wzmocnienie udziału obywateli w rządzeniu

Autorzy ustawy, eksponując udział mieszkańców w samorządzie, tworzą odrębne instytucje dla obywateli (fora) i dla władz wykonawczych (konwenty). W jednym z pism RPO wypowiedziała się, że należałoby te dwie instytucje połączyć, aby doprowadzić do ich dialogu. Co pan myśli o tym rozwiązaniu?
Lokalne fora debaty publicznej mają właśnie łączyć myślenie władzy i obywateli. To miejsce, gdzie dyskutować można o różnych kwestiach, np. na temat narkotyków w szkole w rozmowie będą zapewne brać udział rodzice, nauczyciele, lekarze, policjanci i radni. Będą się wspólnie zastanawiać, jak zaradzić danemu problemowi.
Ustawa umożliwia również łączenie mandatu wójta, burmistrza, prezydenta miasta z mandatem senatora. Rozwiązanie to jest przez wielu krytykowane.
Uważam, że jest to rozwiązanie bardzo dobre i bardzo ważne. Senat nie jest tak obciążony pracami jak Sejm, zatem nie ma przeszkód, aby wójt czy burmistrz był również senatorem. Tym bardziej że obecnie mamy wiele sytuacji, w których samorządy dostają nowe ustawy, nowe zadania, ale bez pieniędzy na ich realizację. Chodzi właśnie o to, aby senatorowie pochodzący ze środowisk samorządowych mogli przedstawić opinii publicznej swoje zdanie, pokazać, że kwestia, nad którą pochyla się parlament, jest dla samorządów ważna, a rozwiązanie, które przyszło z rządu czy Sejmu – nietrafione.