Dwa ośrodki toczyły spór, kto ma płacić za pomoc mężczyźnie. Teraz prawdopodobnie dostanie on rachunek za pobyt w schronisku.
Wszystko rozbija się dziś o art. 101 ust. 2 ustawy o pomocy społecznej. Określa, że w przypadku osoby bezdomnej ubiegającej się np. o miejsce w schronisku gminą właściwą do udzielenia wsparcia jest gmina ostatniego miejsca zameldowania. ‒ Taki sposób ustalenia może stanowić przeszkodę w skutecznym udzieleniu pomocy – uznał rzecznik praw obywatelskich i zwrócił się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z wnioskiem o podjęcie stosownych prac legislacyjnych.
MRPiPS odpowiedziało. W ocenie resortu „praktyki polegające na skłanianiu osób bezdomnych do powrotu na teren gminy ostatniego zameldowania, w celu uzyskania wsparcia np. w formie schronienia, budzą poważne zastrzeżenia w sytuacji, gdy nie jest to zgodne z ich wolą i uzasadnione sytuacją” (…). „Do resortu docierają sygnały o stosowaniu tego typu działań. Stąd prowadzone są analizy pod kątem przeredagowania treści przepisu tak, by zminimalizować możliwość niewłaściwej interpretacji”.
Organizacje zajmujące się pomocą osobom bezdomnym takie podejście napawa optymizmem. Umiarkowanym. – Rozumiem, że dla MRPiPS kluczowa ma być wola człowieka, a w dalszej kolejności poszanowanie jego konstytucyjnych praw. Pytanie, jak tę wolę będą respektować gminy i jak zapisać to w ustawie – zastanawia się dr Adam Ploszka z Zakładu Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, członek Komisji Ekspertów ds. Przeciwdziałania Bezdomności przy RPO. Zadaje też inne, kluczowe pytanie: kiedy ta zmiana nastąpi.
Czas ma tu znaczenie, bo przekłada się na ludzkie losy. Pan Wojciech L. trafił do schroniska prowadzonego przez Kamiliańską Misję Pomocy Społecznej w 2015 r. Tutejsi pracownicy socjalni pomogli mu wyprostować wiele spraw, w tym ogłosić upadłość konsumencką. Wcześniej stracił dach nad głową, ale pracował. Po odliczeniu tego, co zabierał komornik, zostawało mu 700 zł.
Od 1 grudnia 2018 r. w Warszawie organizacje pozarządowe udzielają świadczeń w schroniskach na nowych zasadach. Pobyt w placówce możliwy jest na podstawie decyzji wydanej przez tutejszy ośrodek pomocy społecznej, który ma przeprowadzić tzw. wywiad środowiskowy. Problem w tym, że pan Wojciech ostatni stały meldunek miał w Nasielsku.
W kwietniu 2019 r. warszawski ośrodek powiadomił ten w Nasielsku, że nie wyda decyzji. Ruszyła wymiana pism. W październiku OPS Nasielsk wystąpił do Naczelnego Sądu Administracyjnego o rozstrzygnięcie, która gmina ma obowiązek świadczenia pomocy. Miesiąc później warszawski ośrodek poinformował pana Wojciecha, że na czas postępowania może korzystać ze znajdujących się na terenie miasta noclegowni i jadłodajni. – Na szczęście zrobiło się zimno i można było interwencyjnie zatrzymać człowieka w placówce. Inaczej trafiłby na ulicę – opowiada Adriana Porowska, szefowa placówki.
Ostatecznie NSA zdecydował, że Warszawa jest miejscem, gdzie mężczyzna powinien pomoc otrzymać. Nie odżegnując się od zapisów ustawy, uznał, że zachodzą tu szczególne okoliczności: od pięciu lat pan Wojciech, żyjąc w jednej placówce, prowadzi działania zmierzające w kierunku samodzielności życiowej. Ale na tym nie koniec kłopotów. ‒ Jeśli osoba przebywająca w schronisku osiąga dochód, zobowiązana jest współfinansować swój pobyt. Stawka ustalana jest indywidualnie, maksymalnie to ok. 800 zł. Teraz usłyszeliśmy, że zgodnie z wyrokiem zapadnie wsteczna decyzja administracyjna o umieszczeniu tego człowieka u nas, jednak powinien on zapłacić OPS za czas od kwietnia 2019 r. do maja 2020 r. – mówi Porowska. I przekonuje, że pan Wojciech nagle stał się dłużnikiem, nie ze swojej winy.
‒ Założeniem art. 101 ust. 2 było jasne określenie, kto płaci za pomoc. W praktyce mamy dziś liczne spory, jakie przed sądami administracyjnymi toczą gminy. Człowiek jest w nich tylko przedmiotem postępowania – ocenia dr Adam Ploszka. Dodaje, że to też praktyka kosztowna. Wystarczy policzyć, ilu urzędników było zaangażowanych w tej jednej sprawie.